Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2016, 20:43   #14
Ryo
 
Ryo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputację
Artur miał rację. Tilla nie zamierzała przyglądać się torturom skazańca. Przede wszystkim nie miała również ochoty rozmawiać w warunkach, gdzie wycia i krzyki będą zagłuszać ich rozmowę. Nie protestowała przeciw wyjściu na zewnątrz, mimo niezbyt sprzyjającej aury panującej poza gospodą.

Wyznania Artura w kwestii przepowiedni wydawały się jej sprzeczne ze sobą. Bycie osobą niewierzącą w zabobony połączone z pewnością co do umiejętności Eadwynn powinny wykluczać możliwość wiary w przepowiednię - ktokolwiek to był - zaufanej osoby. Tilla nie mogła być, ba! nie powinna być uważana za kogoś równie zaufanego co pani rycerz, niemniej sir van der Grief nie zdawał się mieć jakoś problemu z faktem, że kroczy w towarzystwie przestępcy skazanego na stryczek, który - gdyby tylko chciał - mógł dobyć kord i pochlastać mężczyznę, a później - w zależności od kaprysu - kobietę w zbroi, a potem zwiać w siną dal.
Nigdy nie jest powiedziane, że Eadwynn nie może zginąć w inny sposób niż z ręki Artura.
Niemniej Tilla nie zabierała słowa w tej sprawie.
Wierzenia Artura nie były jej sprawą.

Zamiast zabierać się za mord, przystępowała do rozmowy.
- Nie jest to ani tajemnica, ani nic, z czego miałabym się specjalnie tłumaczyć - odparła Tilla.
- Gwoli ścisłości – Artur uśmiechnął się przepraszająco – nie interesuje mnie oficjalna wersja wydarzeń, ale twoja, subiektywna. Jeżeli jednak nie chcesz o tym rozmawiać, to trudno. Muszę uszanować twoją decyzję.
- Moja subiektywna też nie jest nader interesująca. Kilku gości dostało łomot, Higgs dostał w twarz. Taka tam obrona konieczna. Nic specjalnego.
Van der Grief wybuchł śmiechem.
- Obrona konieczna, powiadasz? No cóż, pozostaje mi uwierzyć na słowo.
Mężczyzna kierował się w stronę stajni. Odprawił jednego z żołnierzy kręcącego się przy wrotach. Poprosił też Eadwynn, by zaczekała przed wejściem, zapraszając Cię do środka.
Wewnątrz panowało przyjemne ciepło, połączone ze swojskim, zwierzęcym zapachem. Konie zastrzygły uszami, przyglądając się parze nieproszonych gości.
- Z pewnością jesteś ciekawa, dlaczego pozwoliłem sobie wyrwać cię z objęć śmierci w tak niestosownym momencie? - podjął, podchodząc do jednego z rumaków i gładząc go po pysku.
- Tego nie wiem. Ale wiem, że miałeś dla mnie propozycję nie do odrzucenia.
- Istotnie. Można ją tak nazwać, biorąc pod uwagę fakt, że w chwili gdy tu rozmawiamy, załoga Drakenborgu pewnie przygotowuje już listy gończe z okrągłą sumą za Twoją głowę – wyjaśniał Artur, gładząc w zamyśleniu pysk masywnego Perszerona – jestem jednak w stanie sprawić, że lokalne władze przymkną oko na twoje wybryki, na czas wykonania misji, którą mam zamiar ci powierzyć. W zamian zostaniesz oczyszczona z wszelkich zarzutów. Jeśli dobrze się spiszesz, pomyślę też o... materialnej gratyfikacji za twój wkład pracy.
- Co to za misja?
- Prosto do sedna – mężczyzna uśmiechnął się – mówiono mi, że wiedźmini to profesjonaliści w każdym calu. Cieszy mnie to, zwłaszcza że potrzebna mi osoba o twoich umiejętnościach. Twoje zadanie będzie stosunkowo proste – będziesz służyła za eskortę dla pewnego jegomościa, który za wszelką cenę musi dostać się do Wyzimy – wyjaśniał van der Grief, przechadzając się po stajni z rękoma złożonymi za plecami – niestety na chwilę obecną nie mogę powiedzieć ci nic więcej na ten temat. Im mniej wiesz, tym lepiej…
- Jeśli nic nie możesz o nim powiedzieć na obecną chwilę, oznacza to, że mnie z nim później zapoznasz lub podasz informacje, gdzie go spotkam i po czym rozpoznam? - pomimo stanowiska najmującego dla Tilli nie wszystko jeszcze było jasne. W końcu takich jegomościów mogło być dziesiątki, jak nie setki, a skoro sir van der Grief nie miał zamiaru wszystko podawać jej na tacy, to miał swe powody, w które Tilla nie zamierzała się wgryzać. Najważniejsze, żeby najmujący dotrzymał słowa, a za robotę zapłacił sowicie.
- Poznam cię z nim jutro. Dam ci czas na przemyślenie mojej propozycji. Możesz odjechać stąd w każdej chwili, żołnierze nie będą cię niepokoić. Będziesz wtedy jednak zdana wyłącznie na siebie. Poza tym musisz być wyczerpana po podróży. Jeśli zdecydujesz się zostać, spichlerz i pokoje na piętrze są do twojej dyspozycji. Rano dasz mi znać, jaka jest twoja decyzja…
- Dobrze. Przemyślę to wszystko. - Artur otrzymał odpowiedź od kobiety. - Dam ci znać, jeżeli zdecyduję się pomóc.
 
__________________
Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't.

Na emeryturze od grania.
Ryo jest offline