Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2016, 22:01   #53
Turin Turambar
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Oddziały piechoty Cesarstwa Sith musiały być bardzo blisko, bo ledwo Rin i Cathan ukryli się za wystającym z piasków fragmentem poszycia jakiegoś zapomnianego krążownika, to na horyzoncie pojawiła się chmura kurzu, zwiastująca nadciągające siły wroga.
Mroczna Jedi złapała się na tym, że choć umysł miała zupełnie czysty, to serce zabiło jej szybciej.
Ostatni raz czuła to podczas jednej z końcowych bitew Wojen Mandaloriańskich. Była wtedy raptem nastolatką. Nic dziwnego, że na jej twarzy wykwitł uśmiech.
Towarzyszący jej Sith coś mówił, ale w tej chwili nie zwracała na to uwagi. Lustrowała teren, który wkrótce miał się stać polem bitwy z przeważającym wrogiem. Oceniała możliwe kąty natarcia, zasięg pól widzenia, wąskie gardła i miejsca do przeprowadzenia kontrnatarcia. Kalkulowała najlepsze pozycje dla siebie i reszty oddziału. W tym momencie jej skupienie na chwilę rozproszyła myśl o Tyraxie. Nie było od niego żadnej informacji od momentu gdy wyruszył na obchód tego kompleksu.
Tymczasem przeciwnik zbliżył się na tyle, że można było już rozróżnić pojedyncze pojazdy.
Składało się na nie sześć czołgów, conajmniej dwa wozy opancerzone i ponad dzisięć lekkich, dwuoosobowych śmigaczy. NIeco więcej niż początkowo zameldował oficer Keldora. Na szczęście wsparciem powietrznym był jedynie jeden lekki transportowiec, z tej samej lini, z której korzystał oddział Ton Lara.
- Uch… - stęknął cicho Cathan, co było zapewne reakcją na widok nadciągających sił. - Jeśli dobrze liczę, to ich desant liczy jakieś osiem drużyn po dziesięć osób w tym co najmniej dwóch oficerów po Akademii. Mają sześciokrotną przewagę liczebną.
Rin zaśmiała się rozradowana. Ktoś mógłby pomyśleć że jej radość była wynikiem szaleństwa które musiało ją opanować.
- Tylko dwóch? - dopytała z zawodem w głosie, jakby tylko informacja o obecności użytkujących moc była dla niej interesująca. Poklepała zaraz Cathana po barku w geście dodania otuchy. - Nie spinaj się tak, ja takie walki ogarniam odkąd skończyłam 12 lat - mrugnęła okiem do niego. Wyprostowała się i nie wiadomo kiedy, w jej dłoniach pojawiły się rękojeści mieczy świetlnych. Jej mina zaczęła okazywać wyniosłość. - Ale teraz słuchaj uważnie. Jak zacznę walczyć i rozkręcę się na dobre, choćby nie wiem co się działo to nie podchodź do mnie. Zrozumiano?
- Jak sobie życzysz… - odparł, ale minę miał nadal kwaśną.

Ponad czterysta metrów od pierwszych zabudowań nadciągający oddział rozwinął szyk forumując łuk, który mieli opleść cały kompleks, odcinając wszelkie drogi ucieczki. Transportowce rozdzieliły się za linią czołgów i wypuszczały co chwilę po drużynie, z których każda stawała się desantem cięższego sprzętu. Lekkie śmigacze wyjechały na przedpole.
Ton Lar wyszedł im naprzeciw z dwójką żołnierzy obstawy.
Jeden z śmigaczy wysforował się naprzód i zatrzymał kilkanaście metrów od nich. Wyskoczył z niego odziany w szary płaszcz Sith. Kolejny. Ich armia musiała być ich naprawdę pełna.
- Ghun Torrek, oficer piechoty armii Lady Sodenii teren jest pod naszą jurysdykcją, macie w tej chwili złożyć broń i oddalić się z kompleksu - wyrzucił z siebie szybką formułkę.
- Ton Lar, czwarta flota. Teren został zabezpieczony przez flotę i teraz jest nasz. Jak macie z tym problem, to zgłoście go do przełożonych - keldor nie zamierzał ustępować.
- Was we flocie do reszty pojebało? - widać szybko skończył etap formalny. - Wpierdalacie się w nie swoje sprawy i jeszcze składasz żądania? Spierdalać mi stąd, ale już!
- Wal się na ryj.
- Wiesz, podobno jeden z pododdziałów floty się zbuntował i dostaliśmy wolną rękę w eliminacji. Co powiesz na to? - oficer piechoty przekrzywił głowę w oczekiwaniu na reakcję.
- Hmpf… - Ton Lar wzruszył ramionami i nagle, bez żadnego ostrzeżenia wyszarpnął zza pasa miecz i ciął od dołu.
Torrek był jednak czujny i sam również odpalil swoje ostrze zbijając cios.
- ZDRAJCA! - zakrzyknął, a to samo słowo stało się rozkazem ataku.

Czołgi wystrzeliły prawie jednocześnie pierwszą salwę, która zatrzęsła prawie całym kompleksem. Rozległa się wymiana ostrzału mniejszych kalibrów, kiedy siły piechoty ruszyły by zmiażdżyć opozycję kryjącą się w farmie wilgoci.
 
__________________
Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way.
Turin Turambar jest offline