Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2016, 13:14   #77
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Rozdział III: Senne mary

Rynek tętnił życiem jak tamtego poranka. Ci sami bezimienni mieszkańcy stolicy królestwa Cormyru, udający się do tych samych, stojących tu każdego poranka od lat bezimiennych kupców i handlarzy.
Tylko patrolujący i pilnujący porządku publicznego strażnicy miejscy zmieniali się pełniąc warty to w jednej, to w innej dzielnicy. Ci mniej zdyscyplinowani, lub mniej zdolni dostawali zazwyczaj za karę slumsy i dzielnice gdzie było najniebezpieczniej, szczególnie nocą. Ci zdolni, bądź wpływowi patrolowali bogate dzielnice, zaś Ci najbardziej wpływowi spędzali nocne zmiany na chodzeniu po górnym mieście, które było oprócz zamku królowej regentki, najbezpieczniejszym miejscem w całym Cormyrze. Venora raz po raz dostrzegała gdzieś również dwójkowe oddziały Rycerzy Purpurowego Smoka, którzy byli klejnotem pośród kast wojujących w całym królestwie.

Dumni mężowie w ciężkich, srebrzystych pancerzach byli bohaterami bajek opowiadanych dzieciom, nie tylko w granicach Cormyru. Ci wielcy wojownicy byli na ustach wielu mieszkańców wielu, innych krain. Czasami takim osobnikom towarzyszył pojedynczy rycerz Helma, wszak do obowiązków tych rycerzy należała służba w obronie miasta przed złem wszelakim, dzięki czemu ich klasztor znajdował się w pięknym, majestatycznym i bardzo ważnym ze względów strategicznych miejscu Suzail.
Venora wodziła wzrokiem to tu, to z kolei w jakąś uliczkę. Potem po oknach a nawet i dachach. Otaczał ją ogromny tłum, który teraz kiedy nie była w swej zbroi i z symbolem czujnego oka na pelerynie niemiłosiernie ją przytłaczał. Kiedy tak wodziła wzrokiem po dachach, dostrzegła tajemniczą sylwetkę.

Venora mogłaby przysiąc, że choć osobnik stojący na pochyłym daszku, trzymając się komina patrzy dokładnie na nią. Venora nie zdążyłaby odliczyć trzech uderzeń serca, a tajemniczy osobnik odwrócił sie na pięcie i wspiął się, po czym zniknął za szczytem dachu. Panna Oakenfold nawet nie rozważała pościgu. Tłuszcza, ją otaczająca była gęsta i teraz nie mając już żadnego atutu zwrócenia na siebie uwagi nie rozstąpiłaby tłumów mieszczan. Po chwili zwątpiła, czy osobnik faktycznie jej się przyglądał. A może to czeladnik dekarza sprawdzający zadaszenie budynku, przypadkiem spojrzał z zapałem w tłumy na runku? A może Venora wcale nikogo tam nie widziała? Wszak ciągle czuła efekty potyczki z smoczydłem. Ciągle bolała ją głowa i może to tylko jej się zdawało? W końcu poczuła, że jest głodna i nie było przeszkód by swój brzuch w końcu dobrze nakarmić. Półorka, który nie opuszczał jej pamięci nie ujrzała nawet śladu.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!

Ostatnio edytowane przez Nefarius : 31-01-2017 o 19:08.
Nefarius jest offline