Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2016, 20:52   #207
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
GRZECZNIE ZDECHNIJ!


I tak można by rzec wszyscy się świetnie bawili na parterze pederastycznego domu, gdy nagle Bimbromanta przypomniał, że są na robocie, a nie baletach. Swoją drogą nieźle baletmistrz został załatwiony - zatonięcie we własnych wymiocinach w trumnie stworzonej ze sprzętu domowego użytku. Po pozbyciu się jednej kurwy ekipa postanowiła oczyścić budynek ze wszystkiego co żyło i nie było Żulem. Wtem jednak Złomokleta wstał, lekko szary i ruszył jakby chciał wyrzygać się gdzieś. W ręku miał już jednak kozik i zanim ktokolwiek zorientował się to już przeprowadził szarżę drząc ryja. Zupełnie go pojebało. To pewnie przez te niskoprocentowe trunki.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=EE8kOv26BuQ[/media]

Słysząc to jakiś pederasta ubrany w strój nindża otworzył drzwi do jednego z pokoi i już chciał się przypruć, czy robić problemy jak ten baletmistrz, ale Andrzej był szybszy! Kosa wbiła się w nindżę z siłą wodospadu, a potem jeszcze i jeszcze... aż w końcu przeciwnik padł jak rudy grubas.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=nHdu8rONhqY[/media]

Wówczas reszta ekipy ogarnęła sytuację i zaczęła iść osłaniać tyły (a nawet przody i boki) Złomoklety. W osłanianiu królował Profesor, który był jako drugi na piętrze i mierzył do drzwi z zapalonym światłem marząc wprost, żeby ktoś choć wychylił swój paskudny łeb... ale nic takiego nie stało się. Andrzej Nowak wparował do pokoju nindży, a tam... padł na kolana. Z ręki Złomoklety wyleciał Kozik, a z jego oczu popłynęły łzy. Łzy niesamowitej radości, choć wciąż był przebrany za różowego króliczka. I klęczał. I to wyglądało bardzo źle. To jednak scena ta równocześnie była wzruszająca, bo już za życia Andrzej Nowak dotarł do Raju! W pomieszczeniu nindży znajdowało się informatyczne centrum Kalifatu Nazizmu i Pederastii! Sześć monitorów, trzy klawiatury, w chuj kabli, serwerów, laserów, bajerów, a do tego koks i dziwki! Co prawda jedyne dwie dziwki jakie znajdowały się w tym pomieszczeniu to raczej nie były tam z własnej woli (były skute i obite), a także ich pełnoletność budziła wątpliwości, ale... ale tyle sprzętu komputerowego to ostatnio Złomokleta widział w sklepie z elektroniką zanim trafił na sanki za próbę zakupu z opóźnioną płatnością.

Andrzej Nowak rzucił się na fotel nawet nie zważając, że lekko był zanieczyszczony ludzkimi płynami ustrojowymi, i zanurkował w wirtualny świat tysiąca i jednej nocy.

Co do reszty ekipy to ta zdołała przeszukać całą posiadłość, a z ciekawszych rzeczy to tylko odkryli dwie dość spore paczki żółtego proszku, kilka kartonów białoruskich papierosów, jeden czarny zamknięty neseser (który nie otworzył się nawet, gdy się go przyjebało młotkiem), a także trzy niebieskie beczki z zawartością czterech młodych, nagich dziewczyn i dwóch małych chłopców (z czego jeden pochodzenia wietnamskiego). Istotna informacja jest taka, że trzy z nich nie żyły, a czwarta była mocno nieprzytomna, sprana na kwaśne jabłko, a do tego sama sobie powyrywała paznokcie, gdy próbowała opuścić beczkę z trupem z jakim ją zamknięto. Obaj chłopcy nadzy i rozszarpani. Taka to była zawartość piwnicy. Ach. Była też czwarta beczka. Czerwona. Nikt nie odważył się jej otwierać. Zadra powiedział, żeby tej nie otwierać, ale nie chciał gadać czego tam się spodziewać - podkreślił, że sam za żadne skarby nie będzie chciał zobaczyć zawartości, a gdy ktoś ją przewróci to Zadra natychmiast sobie pójdzie.

Co do drzwi, w których wyraźnie ktoś był to pozostały zamknięte. Nikt z nich nie wyszedł pomimo, że Żulernia rozlała się na cały dom. Drzwi były zamknięte na klucz, a Profesor nadal czekał na okazję do strzału. Nic się jednak nie zmieniło. Bimbromanta już miał wydać rozkaz, żeby rozjebać drzwi, gdy w końcu ktoś odezwał się z wewnątrz:
- Wpierdol się do czerwonej beczki i wypierdalaj mi stąd. Ty jesteś Ryszard Kocięba i grzecznie zdechnij! - głos należał do jakiegoś starszego mężczyzny, który swoje w zyciu wypił. Może nie tak starego jak Zadra, ale jednak starszego niż Bimbromanta...
 
Anonim jest offline