16-09-2016, 05:36
|
#14 |
| — Patrzcie!
Po okrzyku Hagena, Alexa natychmiast podniosła kuszę i wycelowała we wskazanym kierunku. Ostrożności nigdy za wiele, chociaż tym razem okazała się zbyteczna; spotkali dziewczynę, która jak nie miała prawa bytu w takim otoczeniu, tak nie zdawała się stanowić zagrożenia.
Mysza opuściła broń i rozluźniła mięśnie. Rozejrzała się po otoczeniu, ale nie wyglądało na to, żeby piegusce ktoś towarzyszył. Sierżant - och jaki męski, ach jaki opiekuńczy - oddał młodą w ręce Alexy, no bo jak inaczej miał zrobić? Przecież promieniowała od niej taka ciepła, matczyna aura...
Wcześniej niewiele zrobiła sobie z zalotów oddziałowego lubieżnika, dostał po mordzie tak samo, jak przy podobnych podejściach do Alexy, która miała rękę znacznie cięższą, niż na to wyglądało.
O dyscyplinarkę ciężko było w oddziale Götza, więc trzeba było liczyć, że Wagner kiedyś złapie nie za tę kiecę co trzeba i straci więcej, niż kilka zębów. Sama czasami miała ochotę go odstrzelić, ale raczej ciężko byłoby przymknąć oko na taką niesubordynację.
Mysza już szykowała się z powrotem wgramolić na nieposłusznego konia, gdy nagle znad głowy usłyszała niepokojące wieści.
— Wszyscy zginiecie.
Aż Myszę przeszły ciarki, silniejsze niż od mrozu, który coraz mocniej dawał się odczuć.
Niespokojne myśli musiały pałętać się po główce piegowatej; brzmiała, jakby przeszła w życiu niejedno, a złowróżbne gadanie nie było wynikiem przypadku.
— Zgadzam się z Hagenem, sierżancie — powiedziała do dowódcy Alexa — nie zajmie to długo, a może znajdziemy jakiś trop? Może mała widziała zwierzoczłeka którego śladem podążamy i teraz majaczy?
Majaczy, dobre sobie. Sama w to nie wierzyła, ale dodała dla pokrzepienia. Zresztą nie ona jedna poczuła potrzebę podniesienia morale; po żarcie Tileańczyka parsknęła śmiechem, chociaż próbowała się powstrzymać. Zaskoczył ją nagłą anegdotą.
Wdrapała się na konia i czekała na ostateczną decyzję dowódcy. Cokolwiek nie zdecyduje, rozkaz wykona. Nie czuła potrzeby mierzenia się na długości penisów z przełożonym, a do tego dosyć miała już patrolu i chciała ogrzać się przy palenisku. Teraz pomyślała, że powinna ugryźć się w język, zamiast popierać przeszukanie okolicy.
— Suń się mała i zrób mi miejsce, bo siodło mnie kłuje w tyłek — dodała jeszcze do pasażerki, wokół której wyciągnęła ręce, próbując dosięgnąć do uzdy. |
| |