Wątek: Cienie [+18]
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2016, 14:20   #24
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
Huk po drugiej stronie ściany…
Chwileczkę, ale jak to, przecież… Przecież wpadła do wody? Otworzyła oczy i gdy dostrzegła kompletnie nieznane jej pomieszczenie, od którego miała wręcz ciarki wzdłuż kręgosłupa, podniosła się szybko. Za szybko… Prawie wywaliła się z powodu faktu, że była w butach na obcasie. Zmarszczyła brwi i spojrzała w dół po sobie. Była ubrana tak jak w ciągu wczorajszego dnia w Muzeum. Przesunęła dłońmi po swojej spódnicy i po połach marynarki. Już nie była w tej niesamowitej dżungli. To jednak nadal niczego nie wyjaśniało… Zaczęła się rozglądać. Pomieszczenie nie było duże i zdecydowanie należało do dziecka, jednakże żywcem było wyciągnięte z horroru. Porozrzucane, zdewastowane zabawki… ciemne kolory mebli i ścian. I te obrazy. I przede wszystkim dźwięk. Panował tu półmrok, ale gdy zrobiła krok do przodu, dostrzegła w stojącym na środku pokoju łóżeczku dla dziecka ruch. Tępy dźwięk łamania. Za chwilę coś wypadło z łóżka, uderzyło o ścianę i opadło na podłogę. Kolejna zniszczona zabawka…

Samantha aż podskoczyła gdy tuż przed nią pojawiła się postać zdecydowanie kobieca. Cofnęła się dwa kroki, wpadając plecami na ścianę, ale wyraźnie nie zrobiło to żadnego wrażenia na tej dziwnej, kosmicznej wręcz postaci. Zadała jej zagadkę i zniknęła równie szybko jak się pojawiła. Sam stała chwilę sparaliżowana, oparta plecami o ścianę… Praktycznie do niej przyklejona.
Proces niszczenia zabawek trwał. Sammy rozejrzała się po raz kolejny po pokoju. Czy przyjemny sen przemienił się w koszmar? Czy teraz będzie się zmagać z potworami, albo jakimiś duchami? To już woli wrócić do poprzedniego snu.

CHWILECZKĘ.

Coś jej nie pasowało. Brakowało czegoś. Czego? Dźwięku!
Dźwięk niszczenia zabawek ustał i coś bardzo szybko przesunęło się w kojcu. Zanders poczuła się obserwowana. Powoli zwróciła głowę w stronę kojca i głos zamarł jej w gardle, gdy chciała wydać z siebie jakiś dźwięk


Chłopiec w białych, pobrudzonych ubraniach patrzył na nią groźnie. W jednej z dłoni trzymał misia, a w drugiej jego głowę. Przyglądał jej się i tak jakby czekał. Samantha poczuła się wręcz przytłoczona jego spojrzeniem. To nie był wzrok dziecka. Zdecydowanie nie. To było straszne. Musiała stąd jak najszybciej wyjść. Bała się, że jeśli się odezwie, albo ruszy to ten zmieni się w jakąś maszkarę i urwie jej głowę. Powoli przesunęła się o jeden kroczek, dalej oparta o ścianę, w stronę drzwi, które dostrzegła już wcześniej na ścianie z prawej strony. Dziecko wiodło za nią wzrokiem, nie ruszyło się jednak, ani nie powiedziało niczego. Sam wstrzymała oddech i wykonała jeszcze dwa takie małe kroczki. Chłopiec powoli zaczął obracać głowę, by dalej ją widzieć. Kiedy była już niemal cztery metry od drzwi, zerknęła na nie, a potem na chłopca. Skojarzyło jej się to z uciekaniem przed jakimś wściekłym psem z jego podwórza… Jak te postacie złodziei z posesji bogaczy przed dobermanami… Albo jak Tom przed Spike’m… Wzięła powolny głęboki wdech i dopadła w szybkim ruchu do drzwi, modląc się, że są otwarte. I to był zapalnik. Poruszyła się szybko i usłyszała, że dziecko w kołysce też wykonało jakiś szybki ruch. Drzwi jednak [NA MIŁOŚĆ BOSKĄ] ustąpiły i wypadła na korytarz. Odwróciła się i zatrzasnęła je już widząc chłopca tuż za nimi. Rozległ się nieprzyjemny przeszywający krzyk i cała powierzchnia drzwi zadrżała od uderzeń, które najwidoczniej to dziecko w nie zaserwowało. Czarnowłosa cofnęła się o krok, ale wyglądało na to, że mały sadysta nie mógł stamtąd wyjść. Wzięła kilka głębokich wdechów i przeczesała nerwowo włosy.
- Boże… - wysapała, kiedy serce próbowało jej się wyrwać z klatki piersiowej. Znowu nie mogła się obudzić, prawda? Co za koszmarna noc. Uderzenia w drzwi zamilkły i teraz otoczyła ją całkowita cisza. Objęła się ramionami i rozejrzała…
Była na środku korytarza, który wyglądał dość obskurnie. Tak jakby był wyrwany z jakiegoś starego, nędznego motelu, albo czegoś takiego. Pełno w nim było drzwi, a światła mrugały niespokojnie co jakiś czas, nadając temu miejscu dodatkowego elementu grozy. Spojrzała w lewo, tamten koniec pogrążony był w całkowitej ciemności. Przerażał ją. Zwróciła więc wzrok w prawo. Tam były jakieś drzwi. To mogło być wyjście, zwłaszcza, że drzwi były wyraźnie inne od tych do pokoi po jednej i po drugiej stronie. Tak więc ruszyła w ich kierunku.


Złapała za gałkę i przekręciła ją ostrożnie.
Pierwsze, co ją uderzyło to był podmuch chłodnego powietrza. Rozwiał jej włosy. Zmrużyła oczy i wyszła, a obcas jej buta stuknął o kamienną powierzchnię miejsca, w którym teraz się znalazła. Zerknęła za siebie, na korytarz z którego wyszła. Na wszelki wypadek zamknęła za sobą drzwi. Zrobiła kilka kroków, ostrożnie bo kamienie nie były równe, a ona miała te przeklęte obcasy. Spojrzała w górę. Grota była spora i nieprzyjemna. Sam nie wiedziała gdzie jest, ani co ma przedstawiać ta kolejna część jej snu. Było jej chłodno, więc potarła ramiona przez rękawy marynarki. Zapięła guziki i wtedy dosłyszała coś…
Fragment rozmowy. Trzy głosy. Zwróciła głowę w tamtą stronę i o mały włos znowu nie podskoczyła, co w tym miejscu raczej nie byłoby wskazane, bo mogła się poślizgnąć.
Dostrzegła postacie, wyraźnie ludzkie. Jednak wyglądali co najmniej jak… Jakieś duchy… Albo projekcje z hologramu, albo coś takiego. Z jednej strony brzmieli całkiem realnie, a z drugiej byli bardziej nierealni niż Andreas, którego poznała w dżungli. Gdy się rozejrzała dostrzegła, że osób takich jest tu więcej, ale te trzy zdecydowanie zachowywały się tak, jakby byli tu razem.
Samantha była nieufna. Uznała ich za kolejny fragment tego dziwnego snu i czujnie obserwowała ich, spodziewając się, że zaraz znikną, zaatakują albo coś takiego. Tylko nie wiedziała gdzie miałaby uciekać. Było tu co prawda kilka par drzwi, ale które były wyjściem?
- Jeśli to ten pieprzony kurczak… - mruknęła pod nosem, irytując się, że może ma ten cały nocny rajd przez jedzenie, które sobie odgrzewała na kolację. A potem przyszło jej do głowy, że temat ich rozmowy dotyczy zdecydowanie osób tu przebywających, w tym i jej samej. Zerknęła po sobie. Nie wyglądała jak oni, nie rozmazywała się, ani nic. Co tu w ogóle było grane… Czemu przyszło jej do głowy, że może słowa tej majaki mają jakiś sens. Przecież to tylko jej głowa… No i może ewentualna niestrawność po kurczaku z rożna. Pokręciła głową zaprzeczając logice własnego myślenia. Skrzyżowała ręce pod biustem.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline