Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2016, 13:45   #87
Raist2
 
Raist2's Avatar
 
Reputacja: 1 Raist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputację
TRX wybrał się samotnie na zwiedzanie planety, a raczej miasta. Okazja do obserwacji rasy stroniącej od obcych była bardziej kusząca niż obserwacja załogi Feniksa na plaży. Prawdopodobieństwo zobaczenia w przyszłości jak razem spędzają wolny czas było większe niż ponowna, swobodna wizyta w takim społeczeństwie.
Pierwsze co zrobił po odłączeniu się, to skierowanie do publicznego terminala. Wysunął wtyczkę z lewego nadgarstka i wpiął się do sieci. Tutejsze wrażenia po tej czynności były inne niż te na Feniksie, bardziej ograniczone. Czuł zaporę ograniczającą “przeżycia”, program ochronny przed przeciążeniem programów droidów oraz wszczepów. Jako że nie znał kompletnie tego miasta, a miał się po nim poruszać całkiem sam, zgrał do swojej pamięci mapę aglomeracji uwzględniającą każdą drogę, każdy sklep, i wszystkie miejsca publiczne. Następnie przejrzał w okolicy najpopularniejsze miejsca zebrań jednostek organicznych. Wybrał kilka do sprawdzenia, a zaczął od nie dalekiej kawiarenki. Wylogował się z sieci, odłączył od terminala i ruszył według mapy.

Po drodze zaś zwracał na siebie uwagę. Wiele miejscowych Macolitek oglądało się za nim, kulturalnie jednak nie wymawiając wszelkich komentarzy. Było to bowiem dosyć niezwykłe, aby biodroid, i to bojowy, tak sobie spracerował samopas, bez konkretnego celu, i “sztywności” w trakcie wykonywanego zadania…
- Hej! Hej Ty! - Zagadnęła go nagle jedna z miejscowych, siedząc blisko drogi jego podróży - Identyfikacja i cel!




Arhon zatrzymał się, odwrócił w stronę kobiety głowę, zeskanował, by następnie obrócić całe ciało.
- TRX-215 Arhon, załoga Fenixa. Moim celem jest kawiarenka “Spadająca Gwiazda” - co wcale kłamstwami nie było.
- Robot bojowy w tych okolicach nie ma co szukać - Powiedziała kobieta, odwracają się w jego stronę, okręcając na kamieniu, na którym siedziała - To nietypowe, by jednostka mechaniczna, szukała tak błahego celu. Czy jesteś tam z kimś umówiony?
- Szukam materiałów do badań. Mój konstruktor zlecił mi zbieranie informacji. - może i był droidem, ale wiedział jak jednostki organiczne mogą reagować na nie spętane SI w ciele zdolnym zmiarzdżyć czaszkę rękami jak jajko.
- O jakie informacje chodzi? - Spytała nieznajoma… rozchylając nogi. Arhon miał pełny wgląd na jej anomalie fizjologiczne, kobieta zaś, najwyraźniej ubaw po pachy.
- Dane utajnione.- jego ośrodek SI zaczął pracować intensywniej, nie na tyle by spowolnić inne procesy (zresztą od tego i tak miał zapasowy procesor), ale na tyle by zacząć kojarzyć fakty. Od wylądowania nie spotkali żadnego mężczyzny, jednostka przed nim najwyraźniej była hermafrodytą.
- Czy na tej planecie występują same kobiety? Hermafrodyty? - zapytał bezpośrednio.
- Wszystkie jesteśmy kobietami… puszko - Fuknęła nieznajoma, po czym przywołała go do siebie skinięciem palca - Posiadasz usta? Język? A może chociaż posiadasz sprawne palce?
Arhon zbliżył się bez oporu do nieznajomej. Według danych o tym społeczeństwie uzyskanym od Isabell, oraz po zeskanowaniu kobiety, zagrożenie z jej strony wynosiło 0.01%.
- Ten model nie został wyposażony w usta. Są zbędne. Moje systemy są w 100% sprawne. - uniósł dłonie do poziomu swojego pasa.
- Czy mógłbyś mi więc pomóc? - Spytała nieznajoma… jednym ruchem ściągając swój skromny strój, będą już całkiem nagą - Zrób użytek ze swych dłoni, mój metalowy bohaterze... - Powiedziała zalotnie… i całkiem niepotrzebnie.
Arhon błyskawicznie przeanalizował sytuację. Rozebranie się zwykle zwiastowało rozmnażanie się. Jednak brakowało tu jednego elementu, partnera. Stał tak chwilę patrząc się na nagie ciało. Czy było piękne? Albo chociaż ładne? Nie umiał stwierdzić. Wiedział za to że kobieta chciała by chwycił jej penisa w swoje dłonie, co bez krępacji uczynił. W końcu nie widział jeszcze rozmnażania, nawet takiego…. innego.
- O tak…. tak… tak!! - Macolitka zaczęła wić się wśród ruchów TRX, i bardzo szybko wspięła się na szczyty ekstazy, o których odrobinę wiedzy “Arhon” posiadał……
- Taaaaaaaaaak!! Taaaaaaaaaaaak!!!!!!! Aaaaaaaaaaaahhhhhhhhhhh!! - Bardzo szybko nieznajoma zakończyła swe jęki, pozostawiając organiczne resztki na dłoni biodroida.
- To było naprawdę słodkie mój blaszaku.... - Powiedziała, leżąc na ziemi, jeszcze z odrobinę drżącym ciałem.
Arhon nagrał całe zajście, co prawda pamięć miał perfekcyjną, ale dzięki nagraniu mógł to nie tylko odtworzyć w swojej głowię, ale także przerzucić na inne urządzenie.
Po wszystkim obserwował dalej leżącą w ekstazie kobietę. Na swoje dłonie. To było interesujące. Jak zwykły dotyk, zwykłe ruchy ręką w tę i z powrotem działały na organiczne ciało.
Ukucnął obok nieznajomej. Nie przestając nagrywać, zaczął wodzić swoją dłonią po jej ciele, cały czas obserwując reakcję jej ciała, zauważył że sporym odzewem poza członkiem cieszyły się też jej piersi, szczególnie sutki, ale i delikatny dotyk pod pachami i na szyi wywoływał podobną reakcję. Jadnak najpierw skupił się na piersiach. Badał zachowanie tej istoty.

- Teraz tu... - Szepnęła kobieta, zsuwając dłoń TRX poniżej swych klejnotów. Natrafił tam on na kobiecy organ rozrodczy, co wprawiło go w zdziwienie. Dwa rodzaje, u jednej jednostki? Pozostał jednak biernym uczniem, dając się prowadzić na całej linii… wkrótce kolejne jęki rozkoszy rozległy się w okolicach prywatnego ogrodu Macolitki…
Tak jak przypuszczał, hermafrodyta. Skoro kobieta posiadała dwa organy, oba unerwione i sprawne, w takim wypadku postanowił użyć obu swoich rąk. Pierwszą, tą którą Macolitka pokierowała dalej używał przy pochwie, to wkładając, to wyjmując dwa palce, lekko zagięte. W drugą natomiast ponownie chwycił jej penisa i zaczął masować go w górę i w dół.

Kobieta wiła się pod jego pieszczotami, jęcząc wyjątkowo głośno, jakieś niezrozumiałe słowa co chwilę opuszczały jej usta… szczytowała wyjątkowo mocno, niemal mdlejąc. Gdy zaś doszła do siebie, nadal będąc na granicy rozkoszy, daleko poza rzeczywistością. położyła stopę na jego metalowym torsie, lekko nią pocierając o metalowy korpus TRX.
- Proszę… proszę… powiedz czego chcesz... - W końcu z siebie wydusiła.
Wardroid rejestrował jej pytanie, jednak postanowił nie odpowiadać na nie. Chwycił jej nogę jedną ręką, drugą wodząc nią po kostce, łydce, pod kolanem, po wewnętrznej stronie uda, i z powrotem. Jej reakcje były takie nagłe. Jak zwykły dotyk mógł je wywoływać. Wciąż brakowało mu danych.
Uniósł jej biodra zarzucając sobie jej nogę na ramię. Jej tyłek był uniesiony i odsłonięty. Chwycił go mocno w dłonie ściskając, lecz nie na tyle by zrobić jej krzywdę, wiedział że ciało organiczne jest mniej wytrzymałe od niego. Uścisk raz malał, raz nabierał na silę, jego palce zaczęły wędrować do tylnych drzwi, najpierw drażniąc, badając strukturę. Nagle bez ostrzeżenia włożył dwa palce do środka. Już nie tylko wyjmował i wkładał, ale także ruszał każdym z palców oddzielnie. Jakby tego było, to samo zrobił z jej pochwą. Był zajęty badaniami.

Macolitka niemal straciła przytomność, wywracając na moment oczy białkami… leżała u metalowych stóp TRX ciężko oddychając. W końcu chwyciła go dłonią za nogę, przesuwając po niej powoli.
- Czego… czego chcesz? - Szepnęła ledwie słyszalnie, naga u jego nóg, bezbronna, oddana - Proszę.... - Niemal załkała, znacząc swą rozkosz śladami wilgoci, ciągnącymi się i po ziemi, i po jego dłoni.
- Zebrać dane. - odpowiedział zgodnie z prawdą.
Jego dłonie nie przerywały pieszczot. Jęczała dosyć głośno, podniecona do granic możliwości, jęczała w ekstazie… a jej męska odmienność ponownie się prężyła i podrygiwała, co całe ciało Macolitki. Te jęki zwróciły uwagę innych.

- Co tu się dzieje? - Spytała kolejna tutejsza, idąc w ich stronę, a miała na sobie jakiś mundur. Jeszcze sekundę czy dwie, byli skryci przed jej wzrokiem za niewielkim krzakiem tuż przy kamieniu, przy którym TRX “badał” chętną kobietę… z całej tej sytuacji mógł jednak zrobić się nie lada skandal. Czy jednak “Arhon” był świadomy, iż takie zachowanie, czynność, czy i owe badania nie były na miejscu?

Czy był świadomy czy nie. To i tak nie miało znaczenia.
- Posiadam za mało danych - stwierdził. Po czym bez słowa przerwał dotykanie kobiety. Błyskawicznie sprawdził na mapie w pamięci gdzie znajduje się najbliższa biblioteka. Zajęło mu to mniej niż sekundę. Wyprostował się i jakby nigdy nic odwrócił zamierzając opuścić to miejsce i udać się do znalezionej biblioteki. Wybrał drogę taką by nie natrafić na zbliżającą się mundurową. Czyli przez budynek na posesji na której się znajdowali.
Miał teraz wyraźnie obrany cel, trasę wytyczoną tak by zajęła najmniej czasu, i żądzę zdobycia wiedzy. O ile w jego przypadku można mówić o żądzy.

***

Biblioteka była imponującym miejscem. Zachowanie tradycji i staromodności, odnośnie chociażby wyglądu miejsca, czy też i panującego tu klimatu, mogłaby niejednego wprowadzić w zadumę… nie jednak TRX. Ten pozostał obojętny na wszelkie bodźce estetyczno-moralne, skupiony jedynie na swym zadaniu.
- W czym mogę pomóc? - Spytała Macolitka, rozglądającego się po owym miejscu robota.




Arhon od razu zwrócił głowę do bibliotekarki, a zaraz potem całe ciało.
- Witam. Potrzebuje danych. Terminal z dostępem do sieci tej biblioteki.

- Nooo… Oczywiście - Odpowiedziała kobieta po początkowym zająknięciu. Wskazała dłonią odpowiednie miejsce - Tam są terminale. Czy mam jakoś pomóc?
- Nie, dziękuje.W razie problem zgłoszę się do Pani. - co jak co, ale granie zwykłe robota…… w jego przypadku wręcz nie było mowy o graniu. Był tak naturalny że bez dokładnego sprawdzenia obwodu SI nie dało się stwierdzić że posiadał wolną wolą, a i ze sprawdzeniem mógł próbować się maskować.
Odwrócił się bez dodatkowych słowa i skierował się do terminali. Wybrał jeden wolny, krzesło przy nim odsunął na bok nie korzystając z niego, po czym wpiął się do sieci.

Ograniczona przestrzeń wirtualna. Bramki umożliwiające wyjście poza sieć biblioteki też były, jednakże solidnie pilnowane. Nie tak jak wojskowe zabezpieczenia które pamiętał w sobie, ale jednak, amator nie miałby szans przejść przez nie niezauważonym. Jednakże jego to nie interesowało. Wyszukał blok pamięci z danymi biologicznymi, pod-port: medycyna, hasło: anatomia, fizjologia. Zaczął kopiować wszystkie dane do swej podręcznej pamięci. Niestety nie będzie miał do niej bezpośredniego dostępu, ale za to może je skopiować do dowolnego komputera lub innego urządzenia. Kopiując dane zaczął także wyszukiwać inne. Wyszukiwanie, hasło: sex. Wyskoczyło mu kilka odnośników, zauważył też że część była blokowana, te z zewnętrznej sieci. Zaczął przeglądać te do których miał dostęp… Zajęło mu to chwilę. Gdy skończył zostało mu 2% do skopiowania danych medycznych. Poczekał chwilę na koniec, następnie się wylogował. I bez słowa, nie zwracając nawet uwagi na bibliotekarkę wyszedł.

TRX ruszył przed siebie, bez konkretnego celu, co samo w sobie na maszynę, było już sporym ewenementem. On jednak nie był zwykłą maszyną… miał na celu zbadanie(zwiedzenie) najbliższej okolicy, toteż tak postanowił działać.

I nie zauważył, iż ktoś go śledzi.

Po kilku minutach wędrówki, natrafił z kolei na… wypadek drogowy. Jakaś tutejsza miała kraksę na hooverbike, efektem czego, leżała częściowo pod nim, krzycząc z bólu od przygniatanej nogi. Jakaś inna Macolitka próbowała jej pomóc, jednak nie miała wystarczająco siły, by usunąć z kończyny poszkodowanej, uszkodzoną maszynę. Jedna więc wzywała pomocy, druga wyła z bólu, może im tak pomóc?


Jednak TRX nie miał tego w planach. Kolejna sposobność by zobaczyć reakcję jednostek organicznych na konkretne zdarzenie. Stanął na środku chodnika nie przejmując się wcale że może utrudnić ruch. Stał i obserwował całą sytuację, jak reagują inni. A reakcje były najróżniejsze, zupełnie jakby każda widziała co innego. Jedne stały i się przyglądały, jakby oglądały vid, inne podbiegły chyba chcąc pomóc. Arhon nie miał w sobie danych medycznych które mógłby przeglądać, ale z jego wiedzy na temat ciała organicznego obrażenia musiały być dość poważne. Jednak z uporem maszyny, pozbawionej współczucia stał tylko i obserwował.

- Hej Ty! - Krzyknęła w końcu jedna z niosących pomoc poszkodowanej, wskazując palcem prosto na TRX - Rusz się, i nam pomóż! Dyrektywa 3!

No tak… brały go za miejscowego.

Pierwsze z trzech praw Assimova brzmiało:
“Robot nie może skrzywdzić człowieka, ani przez zaniechanie działania dopuścić, aby człowiek doznał krzywdy.”
Nieodzownie wpisywane w cywilne modele. Jednakże w bojowych odpowiednikach było trochę modyfikowane, szczególnie pierwsza jego część. A Arhon je zignorował. Lecz wciąż pomimo tego że był jednostką bojową to nawet zmodyfikowana dyrektywa powinna wymusić pomoc mieszkańcom tej planety, szczególnie skoro był “miejscowy” według tu obecnych. To nie dopatrzenie mogło wywołać spore problemy.
Nie zwlekając jednak dłużej podszedł do pojazdu. Zeskanował ułożenie poszkodowanej względem hooverbika, chwycił od spodu w odpowiednich miejscach tak by zminimalizować szkody na ciele Macolitki, i uniósł go. Akcja zakończyła się sukcesem, noga ofiary wypadku była uwolniona, zawodzenie poszkodowanej nieco zmalało… pojawiła się za to krew spływająca na ulicę. No i znów tonacja wzrosła. W oddali dało się jednak już usłyszeć sygnały dźwiękowe nadciągającej pomocy, “Arhon” był tu już więc zbyteczny? Zresztą, po tym jak wykonał, o co go proszono, nikt nie zwracał więcej na niego uwagi… on sam jednak zauważył, iż z hooverbike wycieka łatwopalna substancja. Błyskawiczna analiza ostrzegała o możliwości zapłonu cieczy, wynoszącej 78%.

Wardoid podkręcił swoje głośniki na najwyższą głośność. Musiały się przebić przez zbliżający się sygnał i być usłyszane przez wszystkich w okolicy.

- PROSZĘ SIĘ ODSUNĄĆ OD MIEJSCA WYPADKU! PRAWDOPODOBIEŃSTWO EKSPLOZJI: 78%! ZAGROŻENIE ZDROWIA!

Pomimo tego że nikt na niego nie zwracał już uwagi, po dodatkowym incydencie ktoś mógł sobie przypomnieć że robot ich nie ostrzegł. A od tego tylko krok do niepotrzebnych utrudnień.
Wziął na ręce ranną i oddalił się pośpiesznie od wraku powtarzając jak zapętlony.

- PROSZĘ SIĘ ODSUNĄĆ OD MIEJSCA WYPADKU! PRAWDOPODOBIEŃSTWO EKSPLOZJI: 78%! ZAGROŻENIE ZDROWIA!

Mały tłumek posłuchał go grzecznie, cofając się z miejsca wypadku… w tym czasie przyjechały również już ekipy ratunkowe. Odebrano ranną z rąk TRX, po czym zajęto się jej opatrywaniem, inne służby zneutralizowały zagrożenie w postaci łatwopalnego płynu… zjawili się i miejscowi przedstawiciele prawa, a “Arhon” doszedł powoli do wniosku, iż nic tu po nim. Co mógł, zrobił, reszta go nie dotyczyła. Miał więc zamiar odejść z miejsca zdarzenia, gdy…
- Chwila, chwila! - Usłyszał głos skierowany ku jego jednostce. Mundur, hełm, pistolet przy pasie. Tak, to była ta sama cholerna Macolitka, co to przed nią uciekł tuż po (a może i w trakcie?) “dogłębnego” badania cielesnego pewnej ochoczo do tego nastawionej miejscowej.

Arhon stanął posłusznie w miejscu. Na szybko zaczął pisać fałszywe prawa Assimova które nie miały na niego wpływu jednakże miały sprawić wrażenie prawdziwych podczas podręcznej analizy jego systemów. Na szczęście nie posiadał modułu sieci zdalnej więc i skan podręczny jego programów nie wchodził w grę. Jak będzie miał więcej czasu postara się wpisać je bardziej przekonywująco w swój program. Zrobić swoistą pułapkę by i podczas dokładniejszych badań odgrywały swoją rolę. Jednakże teraz nie było na to czasu.
- Tak funkcjonariuszu?
- Identyfikacja - Powiedziała twardo mundurowa, przypatrując się krytycznym wzrokiem TRX, jednocześnie, wysuwając w jego stronę nadgarstek z zamontowanym na nim mini-komputerem.
- TRX-215 Matuzalem.
- Ma-co? - Zdziwiła się funkcjonariuszka - A dalej? Jakiś konkretny numer identyfikacyjny, przynależność do konsorcjum?
- SD009705AR32, AZCorp Company.
Niewielki komputer mundurowej, oznajmił wyjątkowo brzydkim dźwiękiem, o negatywnym poszukiwaniu owej kompanii. Macolitka położyła dłoń na pistolecie przy pasie…
- Powtórzę raz jeszcze: kim jesteś, i co tu robisz, identyfikacja - Warknęła kobieta.
- Jestem TRX-215 Matuzalem, numer SD009705AR32, kompania AZCorp Company. Misja utajniona. Funkcjonariuszu. Ostrzegam, w przypadku użycia siły będę zmuszony się bronić. Dyrektywa nadrzędna.
- Ty mi tu nie pitol... - Kobieta cofnęła się o krok w tył - Nie ma Cię w bazie danych, nie jesteś zarejestrowaną jednostką, więc wnioskuję, że jesteś nielegalnym tworem. Jaki jest Twój cel?

Zachowanie obojga, na prawie środka ulicy, wywołało spore zainteresowanie przypadkowych 3 osób. Póki co, miejscowe obserwowały wszystko z rozdziawionymi ustami.
- Funkcjonariuszu. AZCorp Company nie jest miejscową kompanią. Proszę sprawdzić w międzygwiezdnej bazie danych. Przybyłem na tą planetę 4 godziny i 12minut temu. Nie stanowię zagrożenia. Jednakże nie mogę zdradzić celu mojej misji.

Zachowanie policjantki było wystarczającym powodem do załączenia trybu Bojowego, co też Arhon uczynił. Jednak jego ostrze wciąż było schowane w przedramieniu.
- Proszę więc o konkrety: przynależność do statku, pobyt przybycia na planetę, forma kontaktu z Twoimi przełożonymi, cokolwiek. To zwyczajowa kotrola, więc obowiązują i pewne formalności, proszę jej nie utrudniać - Wyjaśniła kobieta.
- Nazwa statku: Feniks. Dowódcą corvety jest Kapitan Leena Hazel. Proszę się skontaktować z oficer Camarą waszych służb bezpieczeństwa.
- I takie trudne to było? - Powiedziała Mundurowa, zerkając na swój mini-komputer - No dobrze… zgadza się wszystko, mam potwierdzenie. Sama jednak powiem, a właściwie dam dobrą radę: proszę nie zaczepiać miejscowych, i proszę trzymać się z dala od wypadków - Powiedziała, mrużąc nieco oczy. Chyba wiedziała, a może raczej widziała, co też TRX wyprawiał z pewną Macolitką w tej ogrodzie?
- Funkcjonariuszu. Pani pytania były nieprecyzyjne. Cieszę się że udało się dojść do porozumienia. To wszystko?
- Tak, wszystko - Burknęła Macolitka, będąc chyba o krok od użycia niestosownego słownictwa - Możesz iść dalej.
- Życzę miłego dnia Funkcjonariuszu. - odpowiedział grzecznościową formułką, która w jego przypadku była zwykłą formułką, bez prawdziwych życzeń.

Odwrócił się od Macolitki i ruszył dalej. Poziom energii wskazywał na 37%, czyli 8 godzin i 40 minut aktywności. Chyba że będzie musiał wejść w tryb Bojowy, wtedy jego zużycie energii nieznacznie wzrasta. Według mapy którą ściągnął był oddalony o 3km od portu w którym wylądowali. Miał jeszcze czas na zwiedzanie, chciał na to poświęcić 4h, potem wrócić na Feniksa i się doładować. Ruszył dalej, bez konkretnego celu.
Na ulicy dało się zauważyć mniej par z dziećmi, za to coraz więcej grupek młodych kobiet. Miasto zdaje się przechodziło w kolejny tryb, nocny. Według nie wielkiej wiedzy TRX na temat jednostek organicznych, te na noc udają się spać, lecz tymczasem im bliżej do ściemnienia tym ulice wcale nie pustoszały. Interesujące. Po godzinie takiej tułaczki gdy słońce chowało już się powoli za horyzontem postanowił sprawdzić dokąd grupy jednostek się udają.
 
Raist2 jest offline