-Ty mi lepiej powiedz co za towarzystwo żeś pani przywlekła z sobą. Jacyś znajomi towarzysze może? hihihi
Ehh, siłacz poczuł coraz większą radość z tego ze jeszcze mógł stąpać po ziemi. Lecz szybko wrócił do świata Lariny.
- To może zniszcz klucz i zamka już nie otworzy. No chyba ze wytrychem jakim.
Smiech pod wąsem rozbrzmiał, lecz śmiał się tylko on jeden wśród posępnych min. Bardziej czół radość z walki niż z jakichś opowieści. Lecz wbrew wszystkiemu i jemu również podobało się. Gdy spokoju nabrał dodał:
Wogle po co stworzył klucz, pieron jeden?!
W myślach upewnił się tylko, że słusznie nie lubił dziada. Choć żal mu wzbierała coraz większą nad jego śmiercią.
-A hola. Jeszcze uprzedzę Cię może. Bo wspomniałaś o pierwszym. Co prawda pierwszym stał w oddziałach parę roków temu, ale nie dziś przywykłem do tego by mówiono na mnie pierwszy. Co to wszystko za brednie?
I gdzie się tak machać mieczem nauczyłaś pani ? hihihi… podśmiewał się osiłek wciąż, zmierzajac konno przed siebie. A dzień był piękny, i pieknijszym sie wydawał za kazdym razem gdy spojrzał na ranę. To ptactwo podśpiwywało, to wiatr pogrywał w uszach wędrowców. Przerywał ciszę, dawal ukojenie kolejnym myslom i wspomnieniom.
To prawdziwie smierdzi nie przyjemnie. Jam głupi co ja chciałem ukryć przed sobą? - rozmyślał w trakcie rozmowy. A może to ona te bestyje przywlokła za sobą?....
Było zbyt wczesnie by cokolwiek zrozumieć. |