Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2016, 17:27   #116
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Po odkryciach u "Otta i Anny" należało w końcu zdać sprawozdanie nowemu szeryfowi. W końcu najprawdopodobniej mieli już prawie cały obraz sytuacji. Prócz najważniejszej części - antidotum.

- Herr Prost, układanka składać zaczyna się. Historię zacznę swą w roku 2514. W Talabheim wtedy herr Pfulger pożyczkę u herr Hitlerhausena zaciągnął, na co dowód za chwil kilka przedstawię. Dokładnie 10 Pflugzeigt 2516 roku herr Halverschlussen zrzekł majątku własnego się wysokości ośmiu tysięcy koron złotych na Turbina Kurta rzecz jako Fred w Weisslagerbergu znanego - rzekł Arno prezentując dokument poświadczony przez Bartfelta.

Nie od wczoraj robił w śledztwach. Wiedział, że wszystko musi być podparte dowodami tym mocniejszymi, im bliżej organów sprawiedliwości się obracało.
W porachunkach mafijnych zwykle wystarczył tylko jeden kwitek, by kogoś pogrążyć wsparty świadomością, że wprowadzenie szefa w błąd może skończyć się równie tragicznie.

- Dalej idąc 3 Sommerzeight 2517 roku herr Pfulger dostał to właśnie od herr Hitlerhausena ponaglenie z groźbą majątku zlicytowania. Data tu jest, a lat na piśmie trzy. Z rachowania podstaw wspomniany wcześniej 2514 rok wychodzi - mówił dalej Grimm prezentując kolejny papier.

- Herr Volter odwołanym z funkcji lekarza został. Na miejsce jego przyjętym herr Wagner został. Bez powodu wyraźnego się zdaje. Z rozmowy z panią Wagner wynika, że powodzić mężowi jej marnie miało się w lekarza zawodzie. Do czasu posady tu otrzymania. 6 Vorgeheim Paul Wagner preparaty otrzymał następujące - khazad pokazał zamówione przez Wagnera specyfiki.

- Do sprawy wrócimy ich. Po kolei opowiadać trzeba. Dokładnie 26 Vorgeheim 2517 herr Halverschlussen umiera, co zgonu aktem Paul Wagner poświadcza. Medyk żaden ze mnie i nazwy w śmierci rodzaju nie rozumuję, ale po mojemu jak stoi “Przyczyna śmierci: Brak”, to znaczy, że ze starości zmarło człekowi się.

- Ano tak. Mors Naturalis, to śmierć naturalna znaczy. - odparł szeryf. - Ale co to wszystko ma wspólnego z herr Volterem i antidotum?

- Do dokumentów tych wskazówki herr Voltera prowadziły. Najlepsza jednak część przed panem odkryje zaraz się. 33 Vorgeheim 2517 roku herr Pfulger nagle bogatym stał się. Pożyczki długo spłacić nie mógł, a teraz 1290 koron złotych do Talabheimu pojechało. Pismo herr Hitlerhausena poświadcza to - ciągnął Hammerfist wyjmując kolejny papier, by pokazać go Prostowi.

- Więcej. Tu depozyty starszyzny członków są z dnia 33 Vorgeheim roku tego samego.

- Hm.. Może mieć to co wspólnego? To bank Weisslagerberu. Bogaci obywatele depozyty w bankach robią, jak i pożyczki zaciągają…

- Prawdą jest to. Tylko kwoty dziwnymi są. Herr Pfulger spłacił 1290 koron złotych długu i 710 koron złotych na depozycie widnieje. U herr Wagnera dwa tysiące koron złotych. Dalej dwa tysiące koron złotych Bartfelta i cztery setki koron złotych u herr Bolstera. Dodać tysiąc i sześćset koron złotych na remont młyna to też tysiące dwa - wskazał kolejny dokument szeryfowi.

- Cztery po dwa tysiące koron złotych, to tysięcy osiem. Nagle każdy z czwórki tej po tysiące dwa zainkasował po śmierci herr Halverschlussena, który kwotę taką właśnie Turbinowi zapisał. Zbieg okoliczności może. Dziwny jednak.

- Hyyyymmm… Jeszcze jakiś zbieg okoliczności jest?

- Jakby przy tym był pan - spojrzał Arno chytrze, po czym wyciągnął kolejny papier. Tym razem encyklopedyczny.

- Przyjrzeć proszę się pozycji tej na zamówienia herr Wagnera liście. Azalia, wedle informacji tej...

Szeryf przerwał gestem ręki krasnoludowi i wziął papiery do ręki i zaczął czytać. Szybko i zaangażowaniem obracał papiery.
Potem westchnął.
- A to skurwysyny!

- Inaczej być nie chce. Akt zgonu herr Halverschlussena kolejny. Przez herr Voltera wystawiony razem tym. Śmierci przyczyna pokrywa z działaniem Azalii się.

- Dobrze. Zajmiemy się radą miasta na pewno. Już jak im kurwa urządzę taki Grundenfest, że w Ogrodach Morra kaca będą mieli… Ale to dopiero po tym, jak uratujecie miasteczko… Bo teraz to… wszystkim śmierć pisana, a tracić czasu na nich nie można w tej chwili. Nie zdradźcie się też, że w wiedzę tą uzbrojeni jesteście, bo oni gotowi na życie wasze nastawać gdy antidotum znajdziecie. Do tego czasu być może pomocnymi będą. Wszak i o ich życie, jeśli nie przede wszystkim Volterowi chodziło.

- Tak jest! - odparł krasnolud, po czym dodał:
- Coś jeszcze mamy jednak. Dowodów w sprawie tej brak. Poszlaki tylko. W śledztwa trakcie dowiedzieliśmy się, że herr Volterowi na mieszkańcach Weisslagerbergu zależało. Po herr Wagnera zniknięciu o powrót do lekarza posady nie ubiegał się. Sam na rękę własną ludziom pomagał. Takoż do pani Wagner przybywał z medyczną radą. Pani Wagner w ciąży być może. Albo mogła. Herr Wagnera zatem udział niejasnym do końca jest. Może z własnej podał woli Azalię, a może przez Starszyznę zmuszony do tego został. W razie każdym herr Volter krzywdy miasteczka mieszkańcom zrobić za życia swego nie dał. Po mojemu, to bezpiecznymi wszyscy są prócz Starszyzny. Ale domysły są to tylko. Dowodów brak nam.

- Cóż ciąża domniemana Wagnerowej ma się do sprawy sprzed lat pięciu? - szeryf podrapał się po głowie.

- Nic. O to chodziło tylko mi, że herr Volter sprawę znając na pomoc pospieszył jej, gdy medyka potrzebowała. A herr Wagner zmuszonym zostać mógł ofertą z nędzy wyciągnięcia.

- To nie przymuszenie, lecz współudział. - odrzekł szeryf. - Jeśli wszystko to, co z tych dokumentów wynika to prawda, a nie matactwo szaleńca zza grobu, to lekarz winnym jest tak samo jak reszta, a nawet więcej. On mordercą na wyjęcie został…

- W razie każdym po mojemu, choć dowodów brak, Wagner zabić chciał, ale nie całkiem wyszło to mu, bo herr Halverschlussen w trumnie obudził się.

- Ot konował. - skwitował szeryf. - Gdyby pieniędzy nie przyjął i tego preparatu nie kupował, to bym bym skłonny uznać, że sam się oszukał na diagnozie, ale tu jasno wynika, że maczał we wszystkim palce.

- Do innego czego zmierzam razem tym. Po śmierci Halverschlussena w miesiąc szeryf dawny zniknął. Dziwnym jest, że wykryto pobudkę nieboszczyka. Po cmentarzach nie chodzi się, aby sprawdzić czy nieboszczyk aby na pewno martwym jest. Możliwym jest, że herr Zweicker sprawę przejrzał tą. I zniknął, a kwaterę spalono jego. Może tak jest, jak gadają ludzie, że nielubianym był i po zniknięciu przyczyny bez odwaga w ludzie się obudziła. A może nie? Herr Zweicker zniknął. Herr Wagner zniknął. Pani Magdalena czasami ostatnimi widziana na festiwalu. Gdzie podziali oni się? Nie wie tego nikt. Tymczasem herr Volter organizuje festiwal tego dnia dokładnie, gdy szeryf nowy w Weisslagerbergu zjawić ma się. Kolejny okoliczości zbieg.

- Herr Volter obnażyć prawdę chciał, to jest jasne, ale nie brałbym lekko jego ostrzeżenia. Pośród tych wszystkich zagadek musi być gdzieś ukryte antidotum i to winna być nasza najważniejsza sprawa. dzisiaj. W ciągu godzin tych kilku... - pot coraz większy zaczął występować na czoło szeryfa. Mężczyzna zamrugał oczami. - Ciemność.. Ciemność widzę… - opadł na poduszkę blady.

Arno spojrzał na rozmówcę. Nie był już tak pewien, iż Volter nie wyrządzi krzywdy mieszkańcom miasteczka. Niemniej, mimo wszystko, ciężko było mu uwierzyć w opcję przeciwną. Bardziej skłaniał się ku opinii, że obudzą się z trupami Starszyzny oraz brakiem lekarza.
Tak czy inaczej, krasnolud wolał tego nie sprawdzać.

- Szukajcie jednego z grobu, którego dusza jest zdwojona z moją. Zaczęła się w dniu, gdy skończyłem i skończyła w dniu, gdy to się zaczęło - mruknął Hammerfist zastanawiając się.

- Może o Halva chodzi, a rozpoczęcia dzień tym jest, w którym lekarza zwolniono go funkcji? A zaczęło się? Może akcję jego chodzi... Starszym naprzeciw - dorzucił Grimm gwoli wyjaśnienia, choć sam nie był tego do końca pewny.

W chwilę później wszyscy wyruszyli dzieląc się zgodnie z sugestią Winkela.
Arno z Jostem zbadali dom Bartfelta, Eryk do spółki z Edmundem przeczesali młyn Bolstera, zaś Bert z Alexem rozkopali grób Halva.
Wszystko miało ten sam skutek, a mianowicie jego brak.

Za to skutki działania trucizny dawały się już we znaki. Jost zaczął uskarżać się na widzenie - świat w jego oczach rozmył się, natomiast Bertowi zaczęło dzwonić w uszach.

Zwiększenie intensywności poszukiwań nie pomogło ani na jotę, a objawów przybyło. Prócz zaburzenia widzenia przepatrywaczowi zaczęły dolegać bóle mięśniowe, zaś gawędziarzowi bóle stawów. Eryk zaczął zmagać się z potężną migreną. Zdawało się, że gorszą nawet niż kac po khazadzkiej nasiadówie. Edmund chodził natomiast tak, jakby miał puścić pawia w każdej chwili, co nieszczególnie zmartwiło Hammerfista, na którego trucizna zdawała się działać nieco wolniej lub słabiej. Nie był medykiem, ciężko mu było orzec. Owszem, był osłabiony, jakby go jakaś zaraza łamała, lecz nie było to nic szczególnie dokuczliwego.

- Tylko idiota może uratować wioskę, pamiętacie? - spytał Aldric kompanów, gdy zebrali się ponownie po bezowocnych poszukiwaniach. - Jeśli w wiadomości chodzi o daty - spojrzał na Arno, który jako pierwszy to zasugerował - to Fred powinien posiadać te informacje. Już na wstępie, widząc ciało Voltera, powiedział, kto umarł w tym dniu w historii Wisslagerberga, ale go nie słuchaliśmy. Ktoś najprawdopodobniej urodził się w dniu zwolnienia Voltera z posady lekarza, i umarł w dniu rozpoczęcia… Czyli dziś jest jego rocznica śmierci. I założę się, że Fred będzie to wiedział.

- Nie mamy wiele czasu. - powiedział Wagner. - Może od razu wołajmy Freda? W nim nadzieja.

Turbin już po chwili wyłonił się zza winkla. Wyglądał tak, jakby poszedł na osobność porzygać się lub odlać. Albo jedno i drugie.
Niewiele razy przydał się podczas śledztwa, a Arno ciągał go we wszystkie miejsca, w jakich byli. Teraz nadchodził czas.

- Fred, powiedz nam, kto zginął dnia dzisiejszego, w całej historii Weisslagerbergu? - spytał spięty Aldric.

- Zginął czy umarł, to nie wiem. Ale śmierć wzięła Szymona Petlera, Edmund Hitlera i Didrikę Bauer oraz Anzelma Kurschnera.

- Bauer? Kiedy się urodziła… urodzili? Znasz ich daty narodzin? - dopytał Eryk.

- Didrika Bauer urodziła się 13 Vorgeheim, Szymon Petler 2 Jahrdrung, Edmund Hitler 30 Nachgeheim, a Anzelm Kurschner 15 Zommerzeit.

Data urodzin Didirki zaskakująco pokryła się z datą odwołania Voltera z funkcji lekarza i tutaj każdy z pytanych Starszych był zgodny. Można było to przyjąć za prawdę.

- Zatem idziemy na grób Didriki Bauer, dobrze rozumiem? - zapytał Wagner, który czuł się bardzo nieswojo z poczuciem, że lada kilka chwil mógł wyzionąć ducha.

- Tak, zgadza się to ze słowami starszyzny. Musimy tylko pożyczyć łopaty, możliwe, że trzeba będzie rozkopać grób… Fredzie, w jakich latach żyła pani Bauer? - zapytał Bauer.

- 2492-2512 - odparł Turbin.

- Przerażająco młodo zmarła. - powiedział Wagner od razu uważając, że to może być słuszny trop. Jak nie to chyba ostatni jaki będą mieli okazję zbadać.

- Łopatami kłopotać nie musimy się. Moritz z Alexem Halva grób rozkopywali - przypomniał Arno.

Natychmiast ruszyli do Ogrodów Morra, gdzie khazad mający najwięcej sił pospiesznie zabrał się za rozkopywanie grobu Didirki drugą łopatę wręczając Erykowi jako osobie mogącej mieć najwięcej sił.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline