Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2016, 20:39   #15
Fyrskar
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
Baumann starał się nie myśleć o tym, że lód może okazać się zbyt słaby, kruchy, że może wpaść pod jego taflę prosto w mroźną toń. Był zaniepokojony i znużony całą sytuacją także i bez tego, więc zdecydował się na tak nieudolną próbę oszukania własnego umysłu i zignorowanie swoich odruchów, które krzyczały: zwróć z powrotem na brzeg. Wiedział jednak, że jest żołnierzem, na dodatek drugim względem rangi w oddziale i zdrowy rozsądek nie ma tu nic do powiedzenia. Miał rozkazy do wykonania i dla kadry dowódczej na górze tylko to się liczyło. Z każdą wyprawą miał tego dosyć coraz bardziej, ale starał nie okazywać tego pozostałym członkom oddziału. Lepiej było zachować kamienną twarz, lepiej dla siebie, tego jak jest się postrzeganym przez innych, a także dla braci oraz sióstr z jednostki i ich morale.

Wyglądało więc na to, że musiał bez gadania stąpać po zalodzonej ścieżce. W teorii twardej, trudnej do skruszenia. Na oko wytrzymałej. Ale czy to nie była ułuda? Nigdy nie można było mieć pewności, a sznur obwiązany wokół pasa nie dawał pewności. Oblizał wargi, ale pożałował. Wydawało mu się, że cały jest pokryty warstwą śniegu, jak pocałowana przez zimę rzeka, którą przekraczał. Nie był wysoki, ale miał dosyć krępą sylwetkę i ważył o kilka racji za dużo. O tak, starał się nie myśleć o cienkiej granicy pomiędzy przeprawą po lodzie i lodowatą głębiną. Problem w tym, że ani trochę mu to nie wychodziło. Wagner, pod którym zamarznięta ścieżka zaczęła pękać, przyprawił go niemal o zawał.

Nie potrafił opisać ludzkimi słowy, jak bardzo szczęśliwy był, gdy wreszcie dotarł na drugi brzeg. Przeprawa wydawała się trwać wieki, a kiedy stanął już na miejscu ogarnęła go przemożna ochota pocałowania ziemi w podziękowaniu. W porę się zreflektował, zdając sobie sprawę, że przykleiłby się twarzą do gruntu. W myśli pomodlił się do Ulryka, dziękując mu za darowanie mu wątpliwej przyjemności, jaką była kąpiel w rzece. Pomimo tego, że Haug był sigmarytą, kiedy nadchodziły zimowe dni, założyciel Imperium musiał przestawać być zazdrosnym o modły wznoszone do tego, kto ukoronował go na boga. Rozplątał linę i przygotował się do ponownego podjęcia tropu.

Jednak pomimo tego, jak bardzo szczęśliwy był z udanego spaceru po lodzie, los zadrwił z nich po raz kolejny. Tym razem, przykrył śniegiem ślady racic, a wnikliwe poszukiwania zaginionego tropu nie dały żadnych efektów. Gdyby nie byli zdani na łaskę boga zimy, zaklął by Ulrykowi w twarz. Bogowie byli kapryśni, za każdą spełnioną modlitwę byli gotowi ci coś odebrać. Westchnął ciężko, ale palące zimowe powietrze, które uderzyło w jego nozdrza sprawiło, że tego pożałował. Pozostało mu milczeć, kiedy Wagner wykłócał się z Götzem. Baumann zgadzał się z zapijaczonym weteranem, ale krzyczenie w środku lasu nie pomoże im w tej sytuacji.

Z rozmyślania wyrwał go okrzyk Hagena. Mężczyzna wskazał palcem na jakiś punkt między drzewami. Haug zmrużył oczy, starając się zobaczyć to, co jego kompan. Zdołał wyłowić spomiędzy cieni postać niewielkiej postury, chyba kobietę, ale zanim zdążył przemyśleć sytuację, sierżant prostym gestem wskazał jemu i Tileańczykowi, aby ruszyli za nim. Niechętnie zsiadł z konia i wyjął pistolet z olstra, po czym upewniwszy się, że jest naładowany, z przygotowaną tak bronią w ręce ruszył niepewnie za dowódcą. Wstyd było przyznać, ale choć postać była mała, bał się. Czy też może raczej odczuwał silny niepokój. Przygryzł policzek od wewnątrz.

Dziewczyna - bo to była młoda dziewczyna, może piętnastoletnia - wydawała się nieobecna. Normalnie zrzuciłby to na zwykłe w takiej sytuacji powody, a więc na przykład przemarznięcie, ale mała nie miała śladów odmrożeń. Wyglądała na nieco, trzeba było to tak ująć, pojebaną, a to wystarczyło Haugowi, żeby podejść do sprawy z dystansem. Do najbliższej ludzkiej osady było daleko, nie byłaby w takim stanie nawet gdyby doczłapała tutaj z tamtych okolic, a tym bardziej, gdyby szwendała się po okolicy dłużej. Nie wiedział, co o tym myśleć. Chciał coś powiedzieć, podzielić się z Götzem swoimi spostrzeżeniami, ale z refleksji wyrwały go pijackie zaloty lekko już podjebanego Christiana i reakcja dziewczyny. Pierwsza reakcja, z którą się spotkali. Zanim ktokolwiek zareagował, policzek starego żołnierza został rozorany, dziewczyna powalona z liścia, a sierżant na dokładkę powalił Christiana na ziemię ciosem pięści.

Baumann nie wiedział, co zrobić. Pomysł Falkena był idiotyczny, jaskinia nie ochroniłaby jej przed mrozem, a dziwny stan dziewczynki nie dawał kapralowi szansy na odgadnięcie, co właśnie się tutaj zaczęło dziać. Piegowata została posadzono na siodło Alexy, jedynej kobiety w oddziale i pojechaliby, gdyby mała się nie odezwała.

Poinformowanie sporej grupki ludzi, że wszyscy umrą, nie było chyba zwyczajem dzieci w tej części Stirlandu. Może była szalona. A może oni są szaleni, nie zabijając jej na miejscu. Ryzykując i nie potrafiąc wypatrzeć prawdziwego zagrożenia. Götz kazał mu poprowadzić korowód do Fichtendorfu, ale to dyskusja, która się rozpoczęła, mocniej zaprzątnęła jego umysł.
- Dobra, cisza wszyscy! - zawołał, starając się uciszyć dyskutantów. - Wszyscy właściwie macie rację. Warto zobaczyć skąd przyszła, pójść po śladach. Nawet przy okazji, przedłużymy drogę do naszego celu o kawałek, dowiemy się co i jak. Bludger może mieć rację, ta dziewczynka mi się nie podoba. Tu nie ma gdzie schować się przed mrozem, tu nie ma ludzkich siedzib. Mróz ima się każdego... ale jej w zadziwiający sposób nie dotknął. To nie jest normalne.
 

Ostatnio edytowane przez Fyrskar : 18-09-2016 o 14:47.
Fyrskar jest offline