tajniacki blep |
Jakież było zdziwienie Sroczki, gdy okazało się, że należy do PRAWDZIWEJ drużyny poszukiwaczy zaginionych skarbów, bo rzecz jasna nie pamiętała oczywiście by się do jakiejś zaciągała… a tu proszę! I ona! I Edelmann! I dwóch dziwnych panów, ale najważniejsze… był tam też MIRNARK!
Kenderka była wniebowzięta, iż może podróżować ze swoim nowym przyjacielem, który tak okazale i egzotycznie się prezentował. I choć kac mocno trzymał… na tyle mocno, że bidulka skubnęła tylko ziemniaczki i kilka kawałeczków ryby, oraz opiła się wody jak za wszystkie czasy, dzielnie wędrowała u boku nowych towarzyszy nie skarżąc się… ale co najważniejsze nie uprzykrzając im się. Chyba.
- Muszelki! - Tili zatarła łapki na widok tajemniczego grobu. Zdejmując plecak z ramion i stawiając go na nodze minotaura, podskoczyła do kurhaniku, łapiąc za okazałą małżę. - Ciekawe czy ma perłę.
- Jeśli nie ma, to zawsze można zebrać kilka i zjeść - odparł Haran. - Ponoć zdrowe to i pożywne. Na niektórych stołach za smakołyk uchodzą.
Mirnark znosił dotychczasowe niewygody podróży ze stoickim spokojem. Cieszył się nawet, że może pomóc Sroczce w sytuacjach, kiedy jej mały rozmiar mógł stanowić problem. Oraz z uratowania jednego z ich pozostałych towarzyszy. Gdy dotarli na miejsce,minotaur najpierw rozejrzał się dokładnie, sprawdzając, czy to miejsce nie przywołuje żadnych negatywnych sił. Potem uklęknął przed grobem i zmówił krótką modlitwę za zmarłych.
-Przepraszamy, że musimy naruszyć twój spoczynek. Zapewniamy jednak, że dobra które zrabowałeś i wziąłeś ze sobą do grobu zostaną wykorzystane w dobrym celu. - Powiedział do zmarłego, tak jakby ten stał przed nim.
Tili przyjrzała się z ukosa Haranowi, podchodząc do minotaura. Odczekawszy chwilę by wojownik mógł zmówić modlitwę, wręczyła mu muszlę z szerokim uśmiechem oczekiwania, najwyraźniej znalazła Mirnarkowi kolejne ważne zadanie do pomocy - roztrzaskanie skorupki mięczaka.
- A tak w ogóle, to jesteś pewien, panie Edelmann, że właściciel tych skarbów aby na pewno nie żyje? - łotrzyca zwróciła się do krasnoluda, biorąc się pod boki. - Mamy kopać tak? Ktoś wziął łopatę?
Wyzwolony przez Mirnarka czar pozwolił mu określić, że na cmentarzu znajdują się słabe aury nieumarłych, umieszczone w narożach. Niestety, nie udało mu się określić dokładnej liczby tych stworzeń, jednak wiedział, że są one uśpione.
Edelmann spojrzał zaskoczonym wzrokiem na Tili i Mirnarka. - Nie macie łopaty? - zapytał, zdziwiony. - Trzeba będzie kopać rękami…- westchnął.
- A więc powiadasz, że to tutaj… - Haran podszedł do miejsca, będącego ponoć grobem kapitana i równocześnie miejscem ukrycia skarbu. Wziął w dłonie puklerz i zaczął rozgarniać ziemię.
Nieświadomie i zupełnie niechcący, Haran uruchomił pułapkę. Poczuł jak strzałka wbija się w jego nogę, orając głęboką bruzdę i dochodząc niemalże do kości. Zielona maź, która znajdowała się na grocie, na szczęście nie dotarła do krwioobiegu mistyka. A jeśli dotarła, to było jej na tyle mało, by nie wyrządzić żadnych szkód. Mało tego, usłyszeliście hałas kilku pękających płyt, a chwilę później byliście już otoczeni przez osiem szkieletorów uzbrojonych w pordzewiałe miecze, noże i tarcze…
__________________ "Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab" |