Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-09-2016, 11:00   #22
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Haran zaklął, gdy ukryta w ziemi pułapka wypluła strzałkę, trafiając go w nogę. I przeklął swoją głupotę - wszak to było dosyć logiczne, że musi istnieć jakieś zabezpieczenie...
Cofnął się o krok i sięgnął do swojej torby. Wyciągnął niewielką, futrzaną kulkę, którą rzucił w stronę najbliższych szkieletów. Parę metrów od mistyka pojawił się nie wiadomo skąd wielki brunatny niedźwiedź, który z furią ruszył na szkielety, ciosami łap zamieniając je w stosy kości.
Tili nie wiedziała czy krasnolud żartuje, czy mówi prawdę. Zbita z pantałyku, zadarła głowę spoglądając pytająco na Mirnarka, szukając u niego wsparcia i wtedy też zakapturzony osobnik, który był nudny na sto wiatrów, uruchomił pułapkę. Kobieta parsknęła śmiechem, ożywiona nagłą zmianą akcji.
Wyciągając procę, którą ewidentnie robił jakiś elfi rzemieślnik, kenderka załadowała kamyk i wyliczając śpiewną rymowanką, wycelowała w nadchodzącego szkieleta.
Talving obserwował igraszki towarzyszy z bezpiecznej jak mu się wydawało odległości. Niestety kiedy pojawili się nieumarli trzeba było działać. Zdecydował się na najniebezpieczniejszy ze swoich czarów. Wykonując skomplikowany ruch rękoma zaczerpnął magicznej energii następnie pozwolił by uformowała się w snop ognia i posłał go w kierunku najbliższego szkieletora.
Szarżujący niedźwiedź samą swoją masą roztrzaskał dwa trupy stojące najbliżej Harana w pył. Pocisk Tili nie opuścił nawet procy, która zaplątała się Sroczce o nogę, powodując tym samym potknięcie kenderki. Wyzwolony przez Talvinga czar spopielił jednego z napastników, a dwóch innych poważnie ranił, jednego ledwo muskając. Najgorzej przedstawiała się sytuacja Mirnarka, który był otoczony przez czterech ożywieńców. Pozostawało to tajemnicą, jakim cudem żaden z szkieletów nie trafił minotaura. Może zawdzięczał to nadludzkiej zręczności, a może to po prostu zwykły traf… Z odsieczą przybył mu Edelmann, który zaszedł jednego z nieumarłych z boku i potężnym cięciem wręcz pozbawił go czaszki.
- Do tyłu, wracajcie do grobów! - wykrzyknął minotaur, biorąc potężny zamach w stronę najbliższego z nich i trafiając go potężnym uderzeniem, które zgruchotało kości nieumarłego.
- Zgromadźcie się za mną, osłonię was! - krzyknął do bardziej delikatnych członków grupy, próbując się przedrzeć do nich przez szkielety. Głównie metodą spuszczania na nieumarłych kolejnych ciosów.
Białoboczka szybko pożałowała, że naśmiewała się z jednego z kompanów, a sama nie była lepszą. Lądując zadkiem na mokrym piachu, wyplątała się z procy, po czym na czworaka przebiegła za nogi Talvinga, który stał najbliżej. Wczepiając się paluszkami w nogawkę jego spodni, stanęła za nim, robiąc sobie z mężczyzny żywą tarczę… a może po prostu szukała u kogoś pocieszenia?
Wychylając się zza magika, załadowała procę jeszcze raz.
Talving pozostał w dalszym ciągu wierny swej magii i korzystając z tego, że nie jest atakowany posłał w kierunku szkieletów kolejne ogniste zaklęcie.
Minotaur z kolei wykorzystał,że wszyscy zebrali się w jednym miejscu i zaszarżował na najbliższy szkielet na tyle głupi, aby się zbliżyć. Jeśli się uda, chciał odciągnąć napastników od jego towarzyszy i skupić ich uwagę na sobie.
Przyzwany przez Harana niedźwiedź zaszarżował i dosłownie rozniósł szkieleta wraz z otaczającymi go grobowcami, tym samym zapewniając drużynce pewne plecy. Talving miał szczęście, iż wypowiedział słowa zaklęcia, nim Tili pociągnęła go na ziemię. Ogniste strzały przemknęły przez powietrze, spopielając dwa z pozostałych szkieletów. Haran wystrzelił z kuszy, ale jego bełt przeszedł nieszkodliwie między żebrami ożywieńca, nie czyniąc mu najmniejszej krzywdy. Ten spróbował się zrewanżować Mirnarkowi płaskim cięciem, lecz krasnolud był szybszy. Atakując potężnym cięciem z wyskoku, dosłownie rozłupał nieumarłego na pół. Gdy wylądował, odwrócił się do towarzyszy z mordem w oczach.
- Co to, kurwa, było?! - krzyknął, zdziwiony i wściekły jednocześnie.
- Zapewne ktoś nie chciał, by ktoś inny tu grzebał - powiedział Haran, po czym rzucił na siebie czar - leczenie średnich ran. - Podobno niektórzy dbają o swój majątek nawet po śmierci. Czy w opowieściach o grobie kapitana nie było czasem jakiegoś ostrzeżenia na ten temat? - spytał.
Krasnolud spojrzał zaskoczony na Harana.
- Cóż… - zastanowił się. - Nic takiego tam nie usłyszałem. Zresztą, lokację tego miejsca wyjawił mi umierający w celi pirat, którego sam tam wsadziłem, więc równie dobrze mogła być to pułapka… - odparł mistykowi.
- Odsuńcie się trochę - poprosił Haran, po czym wydał niedźwiedziowi kopania w miejscu, gdzie - według krasnoluda - miał się znajdować grób kapitana. Skoro misie umiały rozkopywać mrowiska, to z pewnością i w tym przypadku niedźwiedź sobie poradzi.
 
Kerm jest offline