Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-09-2016, 23:13   #22
Blackvampire
 
Blackvampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Blackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwu
Waldemar Engel spojrzał na maga, który zapytał go o powód spalenia heretyków. Jego wzrok nie zdradzał żadnej emocji, a wyłącznie posępną powagę. - Jeden z nich był magiem heretykiem, spalony za złamanie praw Kolegium, Imperium oraz kościoła Sigmara. - Powiedział spoglądając Albertowi w oczy jakby szukając w nich czegoś. - Pozostała dwójka dała się zwieść jego kosztownościom. Zostawili swój posterunek tym samym doprowadzając do ataku na kaplicę Sigmara, gdzie w walce stracili życie ich niedawni kompani z oddziału, z którymi jeszcze tego samego wieczoru dzielili strawę. - Na tym zakończył rozmowę jakby już nic więcej nie trzeba było dodawać.

Waldemar był zadowolony, że grupa okazała się jednomyślna. Zaoszczędziło im to sporo niepotrzebnych problemów i mnóstwo czasu. Łowca cierpliwie czekał aż spóźnialscy zbiorą się do drogi. Nim wyruszyli z miasta zostali zatrzymani przez znanego Waldemarowi strażnika. Szczerze powiedziawszy Engel był zaskoczony powrotem mężczyzny, a sam strażnik wyglądał na równie, jeśli nie bardziej, zaskoczonego co łowca. Grupa wywiedziała się od niego paru ciekawych rzeczy, szczególnie cenna była informacja, że doszło do starcia między norsmenami, a zwierzoludźmi. Znając zajadłość zwierzoczłeków na pewno paru z nich uszło z życiem z tej potyczki tak więc na tę chwilę mogli spokojnie wykluczyć sojusz między nimi a barbarzyńcami. Miło było także słyszeć, że wrogie siły trochę się wzajemnie uszczupliły.
- Sigmar pozwolił ci wrócić żywym, nie zaprzepaść tej szansy i następnym razem lepiej postępuj słusznie. Jeżeli znów sprzeniewierzysz się prawu Imperium, to módl się, żebym o tym nigdy nie usłyszał. - Dodał na koniec bardzo pocieszająco, po czym wręczył strażnikowi parę złotych monet. Nie wdając się w dalsze dyskusje wsiadł na konia i powoli ruszył w stronę celu.

W drodze bacznie obserwował okolicę szukając jakichkolwiek śladów, które mogły świadczyć o przejściu barbarzyńców, lub też innych istot mogących zagrozić ich grupie. Mimo ostrzeżeń ludzi z miasta droga wydawała się spokojna i w miarę bezpieczna. Niestety poczucie bezpieczeństwa zniknęło niedługo po przekroczeniu rzeki, a krajobraz zmienił się na o wiele bardziej posępny. Łowca zmrużył stalowoszare oczy poprawiając kapelusz. Teraz dopiero zaczynała się prawdziwa wędrówka i miał nadzieję, że jego towarzysze są równie gotowi co on, inaczej nie wrócą z tego zadania w takim samym składzie. Wkrótce las zgęstniał tak bardzo, że dalsza podróż na grzbietach koni nie wchodziła w grę. Każde z nich, ku uciesze khazada, musiało zejść z siodła i prowadzić zwierzęta za lejce. Już wtedy łowca dobył jednego ze swoich mieczy. Doskonale wykonane ostrze zalśniło odbijając rzadkie promienie światła przebijające się przez leśne poszycie oraz mgłę. Z orężem w dłoni ruszył dalej prowadząc za sobą swojego konia.

Piekielny skrzek sprawił, że Engel zatrzymał się w pół kroku zaciskając dłoń na rękojeści miecza. Jego oczy czujnie zaczęły lustrować najbliższa okolicę. Łowca już chciał coś powiedzieć, kiedy Targo warcząc wyrwał się do przodu pędząc w nieznanym dla grupy kierunku. Waldemar zaklął w duchu i ruszył pędem za psiskiem. Poruszał się wyjątkowo zręcznie i szybko jak na kogoś, kto zakuty był w pełną zbroję płytową. Wraz z resztą kompanii zatrzymał się przy wielkim pniu i spojrzał na co warczy ogar. Zakrwawiona kobieta w żaden sposób nie wzbudziła w nim żalu, a wręcz przeciwnie. Głośne powarkiwanie ogara tylko upewniało go w przekonaniu, że z tą kobietą lub jej dzieckiem może być coś nie tak. Waldemar stanął na przeciw kobiety widząc, że Jin zajął się zabezpieczeniem najbliższej okolicy. - Sugerowałbym ostrożność, panowie, ogar nie bez powodu na nich warczy. Chaos przybiera wiele form, nie dajcie się zwieść. - Po tych słowach zlustrował dokładnie wzrokiem kobietę oraz kurczowo trzymane dziecię. Szukał jakichkolwiek śladów mutacji, czy innych znaków spaczenia.
- Odpowiedz na ich pytania, kobieto. - Jego głos był lodowaty, a ton nie cierpiący sprzeciwu. Można było się domyślać, że Engel nie zawaha się podnieść miecza na kobietę lub dziecko.
 
Blackvampire jest offline