Wątek: Cienie [+18]
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2016, 12:59   #27
Wila
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację
Maya próbowała krzyczeć za odchodzącą postacią. Pierwsze słowa ugrzęzły jej w gardle, dopiero gdy tajemnicza siła uwolniła ją ze swojej władzy zdołała wycharczeć:
- … tajemnica. Kurwa, ja pierdole…
Po tym zerwała się z kolan i pośpiesznie ruszyła do drzwi przez które wybiegła tamta dziwna istota. W rozpędzie i w złości otworzyła je z głuchym trzaskiem…
i stanęła jak wryta.

Drzwi otworzyły się bez problemu. Za nimi panowała niezbadana ciemność. Maya cofnęła się o krok niepewna czy chce opuścić pomieszczenie w którym się znajdowała. Strach przed kolejnym nieznanym zwyciężył. Wolała zostać tu, gdzie teraz była sama. Obejrzała się dookoła siebie zatrzymując wzrok na oknie. Zamiast wyjść przez drzwi ruszyła w jego kierunku, zgodnie z wydeptaną ścieżką, którą zdążyła wcześniej przyuważyć.
Za oknem jednak panowała ciemność. Zupełnie jakby ktoś zasłonił je czarną folią. Nie była to bowiem noc, nie było gwiazd ani zarysów czegokolwiek, a jedynie nieprzenikniona czerń. I nie było klamki. Okna nie dało się otworzyć.

Maya rozejrzała się po pomieszczeniu jeszcze raz. Ostrożnie podeszła do świeczki stojącej na metalowym lichtarzyku i uniosła ją z niego by zaraz po tym przesunąć się z nią w stronę jednego z obrazów. Przyglądała mu się dokładnie przez dłuższą chwilę próbując wyczytać z niego… cokolwiek. Z rosnącą złością dochodziła jednak powoli do wniosku, że nie mówi jej on nic. Absolutnie nic. Zaciskając dłonie w pięści przesunęła się do kolejnego obrazu. Wydawał się identyczny ale Maya usilnie próbowała znaleźć jakąkolwiek różnice między obrazem A a obrazem B. Gdy jej próby spełzły na niczym zrobiła to samo z obrazem B i obrazem C, z obrazem C i obrazem D, z obrazem D i obrazem E,... a gdy na żadnym z nich nie znalazła różnicy ze złością i impetem pociągnęła za ramę obrazu E zrzucając go na ziemię. To samo uczyniła z obrazem D tym razem jednak dodatkowo uderzając nim o posadzkę tak, że rama roztrzaskała się. Obrazy musiały wisieć tu długo, gdyż ściana za nimi miała jaśniejszy odcień. Maya zaczęła krzyczeć ile sił w gardle. Na początku po prostu krzyczała rozwalając po kolei każdy z obrazów, jedne z większą, drugie z mniejszą siłą lądowały ciskane w różnych częściach pomieszczenia. Dopiero gdy nie było co rozwalać a jedynym niezbadanym w pomieszczeniu obiektem zostały drzwi wyjściowe z niego, krzyk wściekłości przerodził się w słowa.
- Wracaj! Gdzie jesteś! Rozwiązałam twoją pierdoloną zagadkę! Odpowiedź to ‘tajemnica’! Ja pierdole! Chcę się obudzić! Obudzić! Nienawidzę pierdolonych tajemnic! Chcę się obudzić! Gdzie ty kurwa jesteś, kurwo jedna!

Wraz z nowym przypływem odwagi wkroczyła w ciemny korytarz. Na początku nie przestawała w złości wykrzykiwać obelg. Ciemny niekończący się korytarz sprawiał jednak, że każdy krok do przodu był krokiem w nieznaną ciemność, zaś liche światło jakie dawała świeczka zaczynało przygasać, tlić się z coraz większym trudem i z coraz większą strużką dymu, aż w końcu zgasło całkiem.
Maya oparła dłoń o ścianę korytarza by nie stracić równowagi. Wraz z światłem jej złość momentalnie odeszła w niepamięć przeradzając się w rozpacz. Dziewczyna stawiała kolejne kroki do przodu ale tym razem towarzyszyła jej melodia łkania i rozpaczliwego jęku z którego dało się wyróżnić tylko jedno słowo “obudzić”. Każdy krok stanowił jednak wielki trud, konieczność przełamania lęku. Ciężko było powiedzieć ile dziewczyna zrobiła kroków i ile minęło czasu. Zmęczona i z pustką w głowie osunęła się w końcu przy ścianie by usiąść na zimną posadzkę. Łkała jeszcze przez jakiś czas, zaś jej myśli i odwaga powoli zbierały się w jedną całość, która bardzo głośno w jej głowie zaczęła wykrzykiwać:

wstawaj!

Wstała.
Ruszyła dalej przed siebie ciemnym korytarzem. Nie wiedząc co o tym wszystkim myśleć wypełniała głowę kłócącymi się ze sobą myślami. Jedne czarno widziały i wróżyły jej złą przyszłość. Drugie przywoływały miłe wspomnienia i uśmiech Emmy, by podtrzymać ją na duchu. Trzecie podsuwały teorie spiskowe. A czwarte dopingowały każdy kolejny krok.

Nagły ból czoła którym najwyraźniej uderzyła w coś zimnego i twardego wyrwał ją z tego stanu. Maya zaczęła obmacywać najpierw własne czoło, następnie ścianę która stanowiła przeszkodę. W końcu wyczuwając drzwi a następnie klamkę. Niewiele myśląc i nie siląc się nawet na przetarcie łez pociągnęła za nią.

Pierwszym co poczuła był wiatr. Chłód i wilgoć sprawił, że skąpo ubrana dziewczyna zaczęła dygotać gdy przekroczyła próg sporej groty.
 
__________________
To nie ja, to moja postać.
Wila jest offline