Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-09-2016, 12:01   #358
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Dni spędzone w Candlekeep minęły Lisce nie wiadomo kiedy. Chciała iść do Wielkiej Biblioteki, ale jakoś nie mogła się zebrać. Miała zamiar zrobić zakupy, spożytkować złoto od Czytacza, lecz koniec końców nie zrobiła nawet listy sprawunków. Kompanów unikała jak mogła; pierwszego dnia zdołała tylko wydusić z siebie jakieś łzawe "przepraszam", które niczego nie zmieniło.

Pogrążona w marazmie większość czasu spędzała w swoim pokoju, bezmyślnie gapiąc się przez okno na toczące się poniżej życie mieszkańców Twierdzy. Nie wiedziała co ze sobą zrobić. Kiedyś wizyta w największej bibliotece tej części Faerunu byłaby dla niej spełnieniem marzeń, a teraz? Co jej było po marzeniach, skoro do ich spełnienia doszła po trupach?

Wiadomość od Woreda wyrwała Liskę ze stagnacji. Niechętnie poczłapała za towarzyszami, a potem wysłuchała propozycji Czytacza czując, jak zaczyna w niej buzować coraz większy gniew. Ten... ten... ten facet niczego się nie nauczył! Śmierć Liliusa, Korda, nawet archeologa niczego go nie nauczyły! Czyżby siedzenie z nosem w książkach sprawiło, że stał się tak bardzo oderwany od rzeczywistości?! Co za durny, głupi, kompletnie beznadziejny pomysł wpadł mu do głowy! Jak można wywozić księgę z bezpiecznych murów Candlekeep, zwłaszcza gdy z takim trudem ją tutaj dostarczyli! W dodatku dawać ją ich czwórce, skoro nawet w szóstkę (no dobra, w piątkę) nie poradzili sobie z wrogami pragnącymi przechwycić cenne znalezisko. Już pomijając fakt, że Colin chciał im księgę sprzedać...
Na dodatek tamci znają przecież ich twarze i z pewnością czają się w okolicy! A może nie? W końcu kto byłby tak głupi, żeby wywozić stąd księgę...? Chyba nawet oni nie wpadną na tak poroniony pomysł.

No i to całe wożenie woluminu od maga do maga... Asysta w badaniach... Na prawdę? Nie prościej, bezpieczniej i szybciej byłoby wezwać czarodziei tutaj, do Candlekeep? Do takiego miejsca z pewnością przybyli by w podskokach, zwłaszcza gdy nie musieliby opłacać wstępu do biblioteki własnym drogocennym tomem. Razem na pewno szybciej by sobie poradzili ze zniszczeniem tej głupiej książki. Co prawda magowie nie byli znani z chęci współpracy między sobą, ale dla dobra sprawy... Wored na pewno by ich przekonał. Poza tym byłoby to bezpieczniejsze także ze względu na samych magów. A co jeśli będą chcieli zatrzymać wolumin Asada? Wykorzystać go do własnych celów, zgłębić tajemnicę portali? Tutaj byliby przynajmniej pod jaką-taką kontrolą, a tak...? Co za kompletnie idiotyczny pomysł!

Oczywiście Liska nie powiedziała tego wszystkiego na głos, ale w środku aż się gotowała z wściekłości. Stała tylko cicho, piorunując Woreda wzrokiem i mając nadzieję, że reszta nie przystanie na tak nieprzemyślaną i samobójczą misję.
 
Sayane jest offline