Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-09-2016, 15:16   #135
Brilchan
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
pokój Samuela

Stefan usłyszał chrapanie. Drzwi były otwarte Samuel leżał na łóżku w koszuli i slipach z pod łóżka wystawała nogawka spodni od munduru.
Mając w pamięci ostrzeżenia Brokena, że po wydarzeniach w Ishvarze przy chandrze może mu odbić wolał dać znać o swojej obecności. Powiedział łagodnie.
- Smutas, to ja Stefan. Nie wiem, czy mnie słyszysz…. Zostawiam ci herbatę do picia i jakieś kiełbasy. Przyjechał jeden taki, Furry… Ale w sumie to wszystko może poczekać do rana, bo go sprawdzałem. I przykro mi, że doszło do takiej sytuacji ze Stryjem, ale… dziękuje za uratowanie mnie. Przez chwilę naprawdę się bałem…. Słyszysz mnie Smutas?
- ARrree- Krzyknął przebudzony machając rękami oczy miał rozszerzone, ale szybko zorientował się szybko gdzie jest: - Ach, to ty Stefan dobrze, że nie podchodziłeś bliżej… Ciebie nie winię. Mam pretensje do siebie oraz twoich bliskich, że powstrzymali mnie dopiero jak chciałem wysadzić hotel, a jakby tamtą armata wystrzeliła było by jeszcze gorzej, czemu nikt mnie wtedy nie wręczył przy tych ćpunach? Czemu zawsze podczas walki muszę być z przyzwyczajenia takim bezwzględnym potworem?
- Nie jesteś potworem. A oni chcieli dobrze i nie wiedzieć, czemu wyszło jak wyszło -odstawił tacę z herbatą
Ishvalczyk stanął za Stefanem
- Cześ, chciałeś ze mną gadać
- A pan, kim jest i do kogo? -powiedział Stefan odruchowo kładąc rękę przy Nightwingu.
Znajomy tego tu skośnego. Długi taki mnie tu przysłał - mruknął.
Samuel Zborowski na widok gościa zrobił szerokie z przerażenia oczy, po chwili przemyślał sytuacje ogarnęło go odrętwienie i zaczął mówić monotonnym głosem -Spokojnie Stefanie uratowałem Pana przed złoto zębembnym potworem z kanałów a jego brata podobno pomogłem ocalić w Ishvarze…, Jeżeli chcę mnie Pań zadenuncjować żandarmerii wojskowej to już za późno zdążyłem wyrobić sobie plecy jak ostatnia gnida. Nie żeby mi się nie należała kulka w łeb za to, co zrobiłem albo coś gorszego dzisiaj nie powstrzymałem grupki naćpanych Isivalczyków przed wysadzeniem się w powietrze a mogłem… Oczywiście nie przeszło mi to w tamtym momencie, bo jak kretyński armijny pies widziałem tylko wyznaczony przez dowódcę cel… Kurwa! Obiecywałem sobie, że nigdy więcej! Dzisiaj pozwoliłem zginąć trzem wczoraj uratowałem całe tłumy i rodziny przed zmiennokształtnymi potworami żywiącymi się ludzkim mięsem czy te śmierci da się zbilansować? Straciłem dawno rachubę ilu ludziom uratowałem życie i zdrowie? Ilu niewinnych patriotów zabiłem? Ile rodzin i wiosek zniszczyłem martwiąc się o ocalenie własnych bliskich? Czy walka z potworami szaleńcami i mordercami, którą teraz prowadzę ma jakikolwiek sens?- Zapytał przerywając w końcu słowotok, który czasami łapał go czasem w tych sytuacjach i spojrzał na brązowo skórego ex kanalarz
Ishvalczyk wzruszył ramionami.
- Nie wiem, nie jestem klechą, ale ćpunów to mi nie żal. To cholerstwo tylko mi kłopotów w robocie przysparza. Liczy się chyba to, co się może zrobić. Byle mocno nie szkodzić, co nie? - mówił spokojnie.
- Dobrze prawicie… bracia. Że Smutas i... - powiedział Stefan. - Przepraszam pana, ale kim pan jest? I mówiąc “długi” macie na myśli takiego wysokiego dandysa z brązowymi, falistymi włosami, które zaczesuje tak, że wygląda jak lwi łeb. I z długim nosem, bródką i… zajeżdża pewnie papierosami i wodą kolońską?
- Tia, wlazł tu za mną, głupek trochę - rzekł Ishvalczyk.
- Pan zaś spostrzegawczy. Większości rodzinie i jego dziewczyną zajęło nawet lata by się na nim poznać -Stefan parsknął.
- Czyli nie zamierzasz rozpowszechniać informacji, że żyje? Jeżeli chodzi o podziękowania za uratowanie życia tobie i twojemu bratu to też nie trzeba. To po prostu spłata gigantycznego długo wobec twojego ludu. Walczę z potworami krzywdzącymi ludzi, aby choć częściowo zadość uczynić mojemu uczestnictwu w tamtej wojnie - Powiedział nieco uspokojony Samuel.
- Ale rozumiem, że Długi jest w pobliżu! - powiedział głośno Nowicki nadal nie spuszczając wzroku z Ishvaczyka. Kto wie, czy facet nie miał gdzieś ukrytego noża? I jeszcze w ataku furii, w akcie zemsty dźgnie Smutasa?
Okazało się, że facet chciał żeby pomóc mu z bolącym kręgosłupem. Znachor uspokoił się - Zdejmujcie bluzkę i sądzicie na zydlu Stefan zostań mądry jesteś to się pewnie czegoś nauczysz - Weteran myślał podobnie jak chłopak i wolałbym być ostrożny.

Obmacał bolące miejsce szybko rozpoznając naciągnięty mięsień - Zaraz wam postawie bańki ogniowe i nasmaruje maścią ziołową przydałaby się wam seria dziesięciu zabiegów będziecie musieli uważać żeby was nie zawiało ich - Tłumaczył wyciągając z torby lekarskiej zestaw szklanych baniek różnej wielkości, które kiedyś transmutował z butelek oraz świeczkę talerzyk i zapałkę. Wielokrotnie zbierał rozpuszczony wosk wymieniał tylko knot i za pomocą alchemii wykonywał nową świeczkę.

Gdy już rozgrzane szkło spoczęło na ciele Ishvalczyka ten aż sykną z bólu - Ciągnie, co nie? Musisz wytrzymać kwadrans Stefan masz zegarek? - Po zdjęciu baniek okazało się, że ślady są czarne Samuel ucieszył się, że wyciągnął część choroby nasmarował plecy gęstą maścią własnej produkcji, którą dokładnie wtarł w chory odcinek kręgosłupa.

Ulga w bólu była wyraźnie odczuwalna.
- Mogę odliczać sekundy - zaoferował Stefan. - 1… 2… 3… Gdzie ten idiota Stasiek!? 7… 8…
- To taki stary z ciebie chłop a nie masz jeszcze zegarka? Trzeba to zmienić jak najszybciej. Nie lubię świecić moją cebulą, ale nie mamy wyboru - Wyciągnął symbol państwowych alchemików odmierzył czas a po skończeniu zabiegu zaproponował pacjentowi coś do jedzenia z talerza przyniesionego przez Stefka.
- Mam inne wydatki niż kupno zegarka… A na farmie ojciec mnie nauczył i zegarka i tego, że czas odmierza się po wykonanej robocie. Zresztą Stasiek ma zegarek, a ja jestem lepiej zorganizowany od niego.
- Co znowu zrobiłem nie tak?! - burknął Stanisław po wejściu - Gdzieś się szwendał, Stefek? Widzę, że pan Samuel już się zapoznał z panem… Trafiłem na niego pod monopolowym. Niezły fart, nie? - wyszczerzył zęby.
 
Brilchan jest offline