Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-09-2016, 21:41   #17
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Po chwili wahania Eric otworzył tajemnicze archiwum i pobieżnie je przeglądnął.
W paczce znalazły się zdjęcia i fragmenty artykułów, a także filmiki i vlogi. Nawet pobieżne przejrzenie wystarczyło by uznać Opal za aktywistkę na rzecz barsomian lub anarchistów. Z jej ust padały anty-korporacyjne opinie. Pisała o chorobie konsumpcjonizmu drążącej Marsa i współczesny transhumanizm. W artykułach pod którymi widniało jej nazwisko pojawiały się rzucane pod adresem hiperkorporacji oskarżenia o korupcję, ucisk mniejszości AI oraz upliftów. Na zdjęciach pojawiała się obok ludzi, których Katon zidentyfikował jako działaczy na rzecz Barsomian, będących obecnie na czarnej liście z uwagi na czyny o charakterze terrorystycznym.
Wszystkie te materiały datowane były na okres, w którym Opal jeszcze nie pracowała dla Experii. Te materiały z pewnością nie były łatwo dostępne w meshu, o ile jeszcze istniały. Łatwo też można było sobie uświadomić, że tego typu informacja podana do opinii publicznej lub zaserwowana odpowiednim osobom, mogła wywołać solidną burzę.

Interesujące… ale nie tak jak tożsamość tego, który to przysłał. Dla Smitha było jasne, że albo chciano ich poróżnić, albo sprawić że on przestanie jej ufać, albo dać mu okazję do zaszantażowania Opal. Tożsamość nadawcy wiele by więc w tej kwestii wyjaśniła. A najbardziej jego ukryte intencje i to jak on chciał wpłynąć na śledztwo. Kto obserwował ich postępy? Smith nie miał bowiem w zwyczaju wysyłania raportów podczas roboty. Tylko końcowy raport z kosztorysem wydatków dołączał po wykonaniu zadania. Na razie jednak… Smith nie mógł się zajmować kilkoma sprawami na raz. A kwestie kontaktów i przekonań Opal nie były dla niego specjalnie szokujące. Choć nie był anarchistą to Eric spoglądał trzeźwo na hiperkorporaje zdając sobie sprawę z ich wielu wad i negatywnego wpływu na społeczność Marsa. Tyle że inne systemy społeczne, były równie wadliwe lub gorsze nawet w jego oczach od obecnie panującego. A Opal… miała prawo wierzyć w co uważała za słuszne.

Dziennikarka była nieświadoma wiadomości wysłanej swojemu towarzyszowi. Czekała na niego przy wyjściu ze stacji zapatrzona gdzieś w wirtualną przestrzeń podobnie jak spora część innych morfów, które ją mijały. Zmieniła po raz kolejny ubiór, zmieniając na bardziej stonowane kolory. Głównie czerń i biel. Luźno-formalny wygląd z nieodłączną plastikową kurtką, matowo, półprzezroczystą. Mrugnięciem wygasiła wyświetlacze w swoich oczach aby znów spojrzeć w tłum przechodniów w poszukiwaniu Erica. Tym razem go dostrzegła. Machnęła ręką wskazując mu gdzie jest.
- Hej. Mam nadzieję, że to nie jest ślepy trop. Najlepiej by było znaleźć kogoś do pomocy. - odezwała się gdy tylko mężczyzna do niej podszedł. Widać było, że sprawa pochłania coraz więcej jej myśli.
- Kogo? - zapytał uprzejmie Eric.-Yuri prędzej sam nas znajdzie, niż my jego. Lepiej jak… na starej ziemi się łowiło ryby w jeziorze… na przynętę. Na niego lepiej też przynętę w meschu zarzucić i czekać, niż ganiać za nim. Programista z Exo-Techu szukał go. I nie znalazł najwyraźniej. Natomiast ten synthmorf. Myślisz że został wypożyczony na tą jedną akcję?-
- Skoro i Izabella coś sprawdzała na temat Yuriego, to mam podejrzenia, że synth faktycznie był dostawcą jedzenia. Wiele ego po upadku ciągle musi zapracować na biomorf. To mógł być zwykły pracownik, ale może coś wie. Znalezienie go może się przydać. O niego mi chodziło. Policja zgubiła jego ślad tutaj. Nie wiem czy mam siłę targować się z nimi, lub tutejszą jej częścią o przejrzenie nagrań. Nie wiem czy starczy nam na to czasu. Mam jednak to co może nam pomóc. Później postaram się… cóż na bieżąco szukać.
-Pracownik Exo-Techu za swą wiedzę zażądał wirusa który zaatakował muzę Marka.- zamyślił się Smith.-Ja bym dał tą próbkę zamrożonego kodu. Powiedział wiele interesujących informacji. I może jeszcze coś ujawnić. Może też coś odkryć w samym wirusie. Wydawał się być nim zafascynowany.-
Spojrzał na Opal mówiąc.-Kogo więc możemy umieścić w roli potencjalnego mordercy? Sąsiadkę? Jego ex czy też kochankę jego ex i rywalkę zarazem?-
- Plus całą masę osób, które mogły zostać urażone jego stylem pisania…- westchnęła dziennikarka. - Ale najbliżej mi podejrzewać sąsiadkę… Brakuje mi jednak dowodów. Brakuje ich na cokolwiek. Mam nadzieję, że Shiru będzie umiał coś więcej powiedzieć o tym wirusie. Zdaje się, że muza została zarażone przy okazji morderstwa. Dobra przesłałam ci wcześniej nagrania teraz możemy za nimi nieco podążyć. Zobaczę po drodze czy nie da się zauważyć jakiś charakterystycznych szczegółów. Może ma swój numer identyfikacyjny.
-Zrobiła ona na tobie takie złe wrażenie? Ja nadal obstawiam, że możliwe iż to ten pracownik Exo-Techu. Malahavi miał możliwość i umiejętności do tego by zabić Marka, albo przy tym pomóc. Należy wziąć też pod uwagę, że o morderca usunął zapiski z muzy domowej i zabezpieczeń domu.- zamyślił się Smith.-Dlatego ten Petro nie zabił pisarza, to mógł pomagać przy zacieraniu śladów zbrodni.-
- Albo zrobili to oboje, lub był to ktoś zupełnie inny. Petro nie było w budynku za to Izabella wróciła do mieszkania tuż przed atakiem. To ona była w windzie wraz z synthem. Dziwnym było to, że mimo całego hałasu jaki musiał nastąpić podczas walki nic nie słyszała.
Dziennikarka sceptycznie podchodziłą do całej rozmowy z tamtą kobietą. Wszystko jej nie pasowało.
- No chyba, że sam denat się w jakiś sposób zgadał z tą dwójką. Tylko czemu zostawiać serwery niedziałające? - Opal zaczynała mówić już do siebie samej zadając sobie pytania. - Uch chyba będę musiała odwołać spotkanie z Billem… albo faktycznie wziąć na wynos. Tak mało czasu…!
- Po to by urwać się ze smyczy długów i dawnych zobowiązań. Bycie “oficjalnym denatem” ma swoje zalety.- wyjaśnił uprzejmie Smith i uśmiechnął się delikatnie.-Cóż… przyznaję, że znam to uczucie. Ta robota nie sprzyja życiu towarzyskiemu.-
Opal pokiwała głową nieco mogąc zrozumieć Erica. Zanim ruszyli dalej kobieta skontaktowała się z Nowo Shanghajowym oddziałem policji, aby wpierw poprosić ich o pomoc. Nie raz jej się zdarzało pracować z różnymi oddziałami. Więc miała nadzieję, że jej prośba nie zostanie odrzucona. Tutaj wolała zbyt szybko nie łamać przepisów. Za dużo kłopotów mogłoby jej to sprawić. Jednak była przygotowana na to aby podjąć taki krok.
Niestety tym razem dziennikarka nie mogła nakłonić lokalnej policji do pomocy w śledztwiei. EGO które znała, a na które mogła zwykle liczyć wzięło urlop i było nieosiągalne. Drobniejsze znajomości nie były zaś wystarczające by skłonić NSPD do współpracy. Jedyne na co mogła liczyć to drobne informacje, które na dobrą sprawę, jedynie potwierdziły to co udało się dowiedzieć Billowi.
Opal zrobiła zniesmaczoną minę.
- Wygląda na to, że będę musiała sama się tym zająć… Lepiej oddal się ode mnie. Najlepiej patrz czy nikt z policji nie idzie. Inaczej tego nie przejrzę. Pod ziemię się nie mógł zapaść… - westchnęła dziennikarka do Erica.
-Ok…- Smith skinął głową w odpowiedzi i rzeczywiście odsunął się od dziewczyny lustrując okolicę w poszukiwaniu potencjalnych kłoptów. Spięty, czujny i gotowy do natychmiastowej reakcji.

Opal przyjrzała się jeszcze raz nagraniu oceniając w którą stronę szedł synth nim zniknął. Dopiero wtedy poszukała odpowiednich kamer, które mogły uchwycić jego sylwetkę. Sprawa była nieco skomplikowana, bo Opal nie była pewna czy z zewnątrz będzie mogła się włamać do kamer czy dopiero po odnalezieniu odpowiedniego portu. Nie mniej włączyła Enchanced Vision aby odszukać kamery na dworc8u. Być może jakieś poza policyjnymi mogły ujrzeć poszukiwanego. Jak na przykład te należące do dworca.
Odszukanie właściwej kamery nie było proste. Pół godziny zajęło Opal obejście całego dworca i zlokalizowanie kamer, które mogły uchwycić synthmorpha. Niezastąpiony okazał się tu implant optyczny. Dwie kamery monitoringu bezpieczeństwa należące do policji, kolejne cztery z logiem jakiejś podspółki DirectAction, dziesięć kamer ATM oraz kilka dronów dziennikarskich i amatorów fotografii. Łącznie ponad dwadzieścia punktów do sprawdzenia. Praca była czasochłonna, ponieważ Blackwater nie znała tych systemów, a do każdego musiała się włamać osobno. Przyczajona na jednej z licznych ławek zaczęła mozolną robotę. Jedyne co grało w tym wszystkim na jej korzyść to fakt, że znała godzinę o której synthmorf pojawił się na stacji…

… i udało się. Po blisko dwudziestu minutach ostrożnego hakowania, oczom Opal ukazał się “wieszak” ubrany w nieco poplamione ciuchy dostawcy chińskiego jedzenia. Zlokalizowała go na kilku ujęciach, a jego wygląd pokrywał się z tym co udało się znaleźć Billowi. W istocie, w pewnym momencie najzwyczajniej w świecie zniknął z pola widzenia wchodząc w ślepy punkt wszystkich znalezionych przez dziennikarkę kamer. Zanim się to jednak stało, ta zauważyła że synth rozmawiał dłuższą chwilę ze sprzedawcą w kiosku i coś kupował. Ponadto obraz jednego z dziennikarskich dronów był bardzo dobry, a robot ulokowany blisko celu. Dzięki temu można było odczytać numery seryjne u nasady metalowej czaszki -

“EE87GR34627VC”.

Skupiona na zadaniu Opal nie spodziewała się zostać wyrwana z rytmu przez przychodzące połączenie od Billa. Podskoczyła na ławce wzdrygając się i wydając z siebie zaskoczony, nieartykułowany dźwięk, co zwróciło uwagę kilku przechodniów.
- Opal? - Głos Billa był zaniepokojony. - Gdzie jesteś?
Dziennikarka odłączyła się od kamer. Popatrzyła odrobinę zmieszana na przechodniów.
- Co? Na stacji w Nowym Shanghaju. Coś się dzieje? - zapytała przytomniejąc.
- Zostań tam. Jadę po ciebie. Obawiam się że możesz być na celowniku.
- Teraz? - kobieta wiedziała, że powinna siedzieć tak jak wcześniej… gdyby Bill był niedaleko. Nim dotrze na miejsce może dawno być po sprawie. Rzuciła spojrzeniem po ciągłych falach ludzi wybywających z pociągów do wyjść. Chciała odnaleźć Erica, albo kogokolwiek ją obserwującego. Zdawała sobie sprawę, że mógł być za jej plecami, ale nie mogła na razie sobie pozwolić na to aby odwrócić się bez powodu. Jeśli zaalarmuje przedwcześnie nie skończy się dla niej to dobrze.
- Nie… nie wiem… może. Dostałem paczkę danych na twój temat. Podejrzewam że niedługo wyciekną do meshu, a nie są pochlebne. Za kwadrans będę na miejscu.
- Nie mogę siedzieć w miejscu. Mam za czym iść. Zamiast przyjeżdżać znajdź co możesz o synthie z numerami “EE87GR34627VC”. Ja zaradzę jakoś na nadciągającą faję shitu.
Z tymi słowami dziennikarka wlazła na swojego bloga/vloga i zarzuciła postem.
“No to zaczyna się robić ciekawie. Wygląda na to, że wsadziłam kij w mrowisko. Możliwe, że niedługo sami się o tym przekonacie. Going underground.”
Opal rozejrzała się za Smithem mając nadzieję, że go dojrzy. Tak się jednak nie stało. Mężczyzna gdzieś zniknął. Opal postanowiła zrobić to samo, chociaż zgranie jak wyszło z tym co powiedział i Bill i zniknięciem Erica była odrobinę alarmujące. Opal stwierdziła, że najłatwiej będzie jej zniknąć jeśli spróbuje odwzorować ścieżkę syntha. Być może część ruchomych kamer ją złapie, ale możliwe, że stacjonarne już nie, co znacznie ułatwiało sprawę.
- Nie… - zaprotestował - nie wychodź z tłumu. Przeklęte pismaki.
Ostatnie słowa były ciche i urwane sygnałem zakończenia połączenia. Odwzorowanie ścieżki syntha nie było trudne jak już miało się go na nagraniach. Ślad urwał się przy wyjściu ze stacji prowadzącym na rozległy plac. Mogła próbować hakować kolejne kamery ale to była żmudna robota.
- To synth należący do Jacoba Orestesa - odezwał się po tej dłuższej chwili Bill. - Dostawca w knajpie “NuGemeinshaft”. Mam namiary na jego lokum w Małym Szanghaju. Powtarzam poczek…”
Jego głos został ściszony przez muzę.

[Kelpie] Jest źle Opal. Popatrz.
Muza wyświetliła na AR Opal reportaż Ashley. Tym razem zamiast siebie pokazywała materiały przedstawiające rywalkę w nieprzychylnym świetle.
- Znana w świecie mediów dziennikarka Opal Blackwater okazuje się bojowiczką powiązaną z anarchistami i barsomianami. Dowody które udało mu się zebrać jednoznacznie wskazują na jej powiązania, a nawet czynny udział w akcjach terrorystycznych. Do tej pory ukrywała się pod parasolem Experii. Jednak prawda nie mogła pozostawać zbyt długo w ukryciu…
Reportaż trwał dalej a oszczerstwo było umiejętnie kształtowane. Opal wiedziała że te zdjęcia i materiały w większości były fałszywe. Jednak powiązano je z faktami z jej życia co w całości tworzyło zgrabny i prawdopodobny scenariusz z którego trudno się będzie otrząsnąć. Opublikowanie wiadomości wyprzedzającej ten reportaż mogło spowolnić i nieco złagodzić nadchodzącą falę komentarzy ale sytuacja wymagała podjęcia jakiejś akcji - teraz lub później - jeśli dziennikarka chciała ratować swoją reputację i karierę.
Na pierwsze konsekwencje nie trzeba było czekać długo. Reportaż nie zdążył się skończyć, a już dostała wiadomość od zarządu stacji informującą ją o zawieszeniu w obowiązkach do chwili wyjaśnienia tej sprawy. Tym samyn odebrano jej sprawę śmierci Klytemensa oddając ją innemu dziennikarzowi.
Opal zacisnęła pięści i opanowała nagły przypływ gniewu. Na pierwszy rzut zaczęła od własnej firmy.
“Z całym szacunkiem odmawiam. Ta sprawa była moja i nadal jest. Nigdy nie dałam wam powodu abyście uważali mnie za osobę o tego typu poglądach, ponieważ nią nie jestem. Niepotwierdzony w żaden sposób wylew oszczerstw na moją osobę jest niczym więcej ale próbą zatrzymania mnie od osiągnięcia celu, a jestem na dobrym tropie skoro takie rzeczy się dzieją. Wszystko co można zobaczyć teraz na meshu jest niczym więcej jak stekiem sfałszowanych materiałów na temat mojej osoby. Na tyle lat pracy dla was zasługuję na nieco więcej zaufania.”
Jeden mail poszedł. Teraz ciekawsza rzecz. Blog.
“Dla tych, którzy nie wierzą w ten stek bzdur pokażcie meshowi jak bardzo to wszystko jest zafałszowane. Jestem pewna, że moi najwierniejsi folołersi będą potrafili odnaleźć właściwe materiały z jakich skorzystano do stworzenia tych obrzydliwych oszczerstw. Nigdy was nie okłamałam i dalej tego nie robię.”
Dziennikarka spojrzała przed siebie widząc plac. Cofnęła się do wewnątrz stacji.
“Czekam Bill.”

Minęło kilkanaście minut bez żadnego odzewu ze strony stacji. Komentarze na twoich kontach społecznościowych rosły ale ciężko było ocenić w którą stronę przechyli się szala zaufania.
Pojawił się za to Bill. Wypatrzyłaś go wcześniej jak sunął na mackach przez plac w twoim kierunku. Musiał przybyć samochodem lub był w Nowym Szanghaju już wcześniej. Wyglądał na zmartwionego.
- Nic ci nie jest?
- Fizycznie nie, ale odsunęli mnie od sprawy przez to wszystko. Byłeś w okolicy? - Opal naturalnie zaciekawiła się szybkim pojawieniem się towarzysza.
- Powiedzmy - odpowiedział przez syntezator. - Prułem ile fabryka dała. Z tą sprawą to się zastanów. Trafiłaś na coś poważnego, ale tym razem nie wiemy kim jest wróg.
- Nie pierwszy raz. Zamierzam to rozpracować i łatwiej będzie jak dadzą mi zielone światło… jak nie, to spróbuje to jeszcze chwilę pociągnąć na tyle na ile mi się uda.
- Nie ta, to inna stacja. Ten materiał może otworzyć ci wiele drzwi… ech… powinienem cię zniechęcać
- Ale lubisz jak biegam po mieście z tym błyskiem w oku moja ty ośmiorniczko - pochyliłam się nieco do ogromnej ośmiornicy cmoknęłam w czoło. - Poza tym mam nadzieję, że mój najlepszy na świecie obrońca mi potowarzyszy? Szczególnie, że moja druga kawaleria postanowiła się zmyć w bardzo ciekawym momencie.
- Co za kobieta… - syntezator nie umiał mruczeć, ale słowa były bardzo ciche.
- Jedziemy do Małego Szanghaju?[/i]
- To chyba dobry pomysł. Na 21 jeszcze udało mi się umówić z jednym hakerem. Muza w mieszkaniu Marka została zarażona jakimś wirusem. Mam nadzieję, że jedzenie na wynos jakoś przeżyjesz? - Opal się uśmiechnęła rozbrajająco.
- Tak tak… to było do przewidzenia jak zaczęłaś nurkować w tą sprawę. Zaparkowałem auto niedaleko. Za placem. Chodźmy…
Zaczął przesuwać się na mackach uważnie obserwując otoczenie. Dziennikarka była świadoma że szuka zagrożenia ze strony osoby, która wypuściła te materiały.
Opal nie zamierzała pozostać obojętna na zagrożenie. Powinna niby też się rozglądać, ale przy tych oskarżeniach jakie na nią padły lepiej było utrudnić rozpoznanie.Dołożyła do kurtki kaptur aby nieco zasłonić swoje kolorowe włosy i założyła okulary przeciwsłoneczne.
Bez większych problemów dotarli do pojazdu. Plac był ogromny i pełen ludzi. Nikt jednak nie rozpoznał Opal. W innych okolicznościach można by było się zatrzymać i podziwiać architekturę tego miejsca. Bill się jednak śpieszył, a i dziennikarka nie mogła sobie pozwolić na zwlekanie. Po kilku minutach znaleźli się w latającym samochodzie i kierowali się w stronę Małego Szanghaju…

...Gdy przelatywali nad stacją wnętrze samochodu rozświetliła delikatna niebieska łuna od wyświetlonej holograficznie wiadomości.
- Wszystkie jednostki w obszarze NS2. Zero jeden jeden dwa osiem. Strzelanina na stacji NS2. Napastnik to synthmorf…
- Nie mamy na to czasu… - mruknął Bill sięgając macką w stronę panelu.
- ...poszkodowany Eric Lugho-Bernstein. Zawiadomienie poprzez personalną muzę. Napastnik uzbrojony w dwa karabiny automatyczne. Brak przesłanek dotyczących aktu terroryzmu...
Opal ściągnęła brwi.
- Eric? To chyba… cholera. Bill musimy mu pomóc! - Opal zatrzymała mackę nim wyłączyła radio.
- Ech… do diaska… - macka trzasnęła w panel. - Zero jeden jeden dwa osiem. Tu Bill Fergusson. Przyjmuję zgłoszenie. Przyślijcie oddział cięższego wsparcia.
Skierował auto z powrotem w stronę stacji, tym razem nie próbując się zatrzymać grzecznie za placem. Wleciał wprost nad wagony odpalając na panelu namierzanie sygnału. Nie byliście daleko…
- Cholera… są w korytarzach technicznych. Nie wlecę tam furą.
- Trudno, to jeden koleś, w ogniu krzyżowym nie wyrobi. Siadaj na środek - momentalnie ubranie dziennikarki zaczęło się zmieniać w wygląd bliższy lekkiej zbroi typu body. Oczywiście czarna. Kiwnęła głową, że jest gotowa iść w bój.
Bill już sadzał maszynę na stacji, gdy kropka sygnalizująca zgłoszenie zaczęła się przesuwać po holograficznej mapce.
- Cholera… ucieka… tylko gdzie?
Oddalił mapkę ukazując plątaninę korytarzy, których ściany wyświetlone były jako jaskrawo-zielone linie.
Opal powiodła palcem wzdłuż korytarza starając się wyprzedzić spojrzeniem przesuwającą się kropkę.
Niestety było to niemożliwe. Mr Smith (o ile to był on) wybierał drogę w całkowicie losowy sposób. Bill już podrywał samochód ponownie do góry. W końcu cel wybiegł na plac przed stacją.
- Tam! - Opal wskazała plac przed stacją. -[i] powinniśmy go złapać, albo chociaż jego pościg.
- Ech cholera.
Bill skierował auto na plac. Zanim tam jednak dotarliście kropka z powrotem skierowała się na stację i zaraz potem zniknęła.
- Nosz kurwa jego mać! - krzyknął z syntezatora nienaturalny głos Billa.
- Spokojnie, jeśli ktoś go dalej goni to zaraz coś powinno się stać. - Opal westchnęłą.
- Czekaj.. napisze do niego.
“Eric? Żyjesz?”
 
Asderuki jest offline