Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-09-2016, 21:49   #18
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Tymczasem w augmentowanej rzeczywistości Erica również rozbrzmiał dźwięk nadchodzącego połączenia ale rozmówca był nieznany. Tak jak i jego głos, zmodulowany odpowiednio przez oprogramowanie i odpowiedni hardware.
- Podobno chcesz ze mną rozmawiać.
-Zgadza się. Pewnie słyszałeś o niedawnym zgonie Marka Klytemenesa? Tego pisarza?- potwierdził jego przypuszczania Smith.
- Nic więcej nie mów. Idź sam do południowego wyjścia ze stacji. Obok reklamy Nu-szitu skręć w prawo.
Smith westchnął w duchu, skoro Yuri był AGI to liczył na krótką rozmowę w meshu. A nie zabawy w szpiegów. “Za stary jestem na to” mruknął do Katona, ale rzekł do Opal.- Muszę cię na chwilę opuścić. Sprawy związane ze śledztwem.-
- Mhm - Odpowiedziało mu twierdzące mruknięcie.
Po czym ruszył wykonać polecenie Yuriego.
Dotarł na wskazane miejsce mijając reklamę nu-dove, kremu do ujędrniania skóry biomorfów. Stracił już z oczu stację a korytarz w którym stanął zatłoczył się tłumem osób które właśnie wysiadły z kolejki.
- Idź z tłumem. Obok zejścia na niższy peron wybierz trasę na miasto. Przed schodami w górę skręć w korytarz rewizyjny.
Mr Smith znalazł się w ten sposób w nieuczęszczanej sekcji stacji. Przestrzeń stała się klaustrofobicznie ciasna a światło nie docierało nie licząc gdzieniegdzie zapalonych, mdłych lamp. wszędzie walały się kable a po ścianach i nad głową wędrowały rury. Z każdą kolejną instrukcją zagłębiał coraz bardziej. Nie licząc podów i synthmorfów technicznych nie miał żadnego towarzystwa. Tylko niektóre głowy odwracały za nim głowę obserwując niecodziennego intruza. Czerwone soczewki lśniły w półmroku. Nawet odgłosy stacji ucichły do ledwo słyszalnego szumu odbijającego się po rurach.
- Terminal techniczny po prawej. Login, Titan01. Hasło, Upadek345.
Terminal był prosty w konstrukcji. Ekran i wirtualna klawiatura wyświetlona na gładkiej płycie schowanej w głębi obudowy. Gdy Eric się zbliżył i dotknął przycisków, panel ożywił się ukazując ekran logowania. Nie było to raczej oprogramowanie przeznaczone dla lokalnych robotników.
Połączenie tymczasem zostało zerwane. Po wpisaniu danych logowania oczom Mr Smitha ukazał o się okno nieskomplikowanego czatu z możliwością rozmowy głosowej. Kamerka terminalu lśniła nad ekranem.
- Co masz dla mnie za deal? - głos dochodzący z terminalu był chropowaty i cichy. Nie był nawet podobny do tego, który wydawał instrukcje.
-Prosty… ty odpowiesz kilka na kilka pytań dotyczących spraw związanych z Markiem, oczywiście kompletnie anonimowo. A ja przeleję określoną kwotę na wybrane przez ciebie konto po każdej odpowiedzi. Twoje imię bowiem padło już kilku kwestiach z nim związanych. Wygląda na to że AI pomagające pisać książki Marka było… wyjątkowe.-
-Może i było. Może nie było. Jaką kwotę oferujesz? Informacja to jedna z najdroższych walut… zanim odpowiesz chcę wiedzieć dla kogo pracujesz. Nie handluję z byle kim.-
-Omni-Fict. to mój pracodawca, ale… mam dość swobody, by nie musieć odpowiadać skąd mam informacje.- wyjaśnił krótko Eric.
- Korporacyjny… dobrze. Zatem o jakiej kwocie mówimy?
-Powiedzmy 300 za… opowieść o tym czy łaczą cię jakieś koneksje z Markiem, czemu z chce się z tobą skontaktować Mahakavi, inżynier od AI z Exo-Techu. Jestem ciekaw czy miałeś okazję zajmować się załatwianiem oprogramowania do muzy martwego pisarza. I jeśli tak to jakie to było, bo… ciekawe, że wszyscy się bardzo interesują AI pomagającą w pisaniu Markowi.- wyjaśnił Smith.
- Trochę dużo tych pytań - odpowiedział głos z terminala. - 300 to za mało. Dam ci jeszcze jedną szansę, bo za 300 mogę ci powiedzieć że cokolwiek wiem na ten temat, a zapewniam cię, że cała sprawa jest gorąca. Nawet bardzo.
-Za trzysta możesz powiedzieć dlaczego jest gorąca i zaproponować swoją stawkę.- odparł Smith.
- Jest gorąca bo może uderzyć w korporacje, a może uderzyć w barsomian. Zależy kto się za to zabierze. Przelej mi na podane konto… - na terminalu wyświetlił się numer. - Dwa tysiące kredytów, a powiem ci coś, co jest ciekawsze od samego pisarza.
-Drogo…- stwierdził Smith i spytał ostrożnie.-Namówisz się na zniżkę? Półtora może?
Jednocześnie jednak już zaczął logować się na podany numer, by być gotowym do transferu środków.
- Nie targuję się - odpowiedział głos z terminala. - Przelej kredyty, a ja ci dam równowartość pomniejszoną o procent robocizny w informacji. Masz pięć sekund, potem się rozłączam.
-Zgoda…- burknął Smith i posłusznie, acz z bólem serca przelał żądane środki. Wątpiąc jednakże by wyniki tej transakcji, były tego warte.
Zapadła chwila ciszy, po której terminal ponownie ożył.
- Mark to pionek. Może coś chciał, może coś kombinował, ale nie on się liczy. Theo Winshaub. Skontaktuj się z tym człowiekiem. Chodzi o to że zadajesz niewłaściwe pytania, ale jak już zaczniesz zadawać te poprawne, on będzie znał na nie odpowiedź. Pierwsze pytanie ci podrzucę… czemu mesh się burzy po śmierci Klytemenesa?
Po tych słowach terminal wygasł zostawiając Erica z nie do końca jasną odpowiedzią. Nie było wiadome czy ta informacja rzeczywiście była warta 2 tysięcy kredytów, czy też tajemniczy głos z niego zażartował. Może dlatego że Mr Smith próbował się targować i Yurii (o ile to był on) stracił cierpliwość? Negocjator nie mógł być pewien, ponieważ z neutralnego głosu przetworzonego przez syntezator niczego nie można było wyczytać.
Smith obiecałby sobie dorwać tego “dowcipnisia”, gdyby nie fakt że… cóż… jego odszukanie kosztowałoby go więcej niż suma którą przelał tajemniczemu Yuriemu. Na razie postanowił wrócić do Opal zdając sobie sprawę, że zbyt długo zostawił ją samą.

Nie było mu jeszcze dane spotkać się z Opal. Odchodząc od terminala zauważył że drogę w wąskim korytarzu zastawia mu jakiś synth na pająkowatych nogach. Nie był to zdecydowanie morf techniczny. Korpus był uzbrojony w dwa karabiny automatyczne, a na tym zapewne nie kończyło się jego uzbrojenie. Nie był duży, ale za to szeroki. Pochylony pod kątem wspierał się częścią nóg o ściany. Zastygł na ułamek sekundy w odległości czterdziestu metrów od terminalu i Smitha Ten rozejrzał się dookoła szukając potencjalnych dróg ucieczki i możliwych przewag terenowych nad synthem. Jego okularki przeskakiwały kolejne poziomy widma w poszukiwaniu ukrytych uszkodzeń budynków, które ułatwiłyby wytworzenie takiej drogi. Niestety jedyna droga wiodła w drugą stronę korytarza, gdzie ten zakręcał po kilkudziesięciu metrach. Można też było szukać ucieczki w górę wspinając się na rury i tam szukać jakiegoś szybu rewizyjnego. Milisekundy mijały gdy Eric analizował sytuację, a napastnik w końcu drgnął. Powietrze przeszyły pierwsze smugi pocisków.


Smith odpowiedział kanonadą szukając osłony przed pociskami i poprzez Katona wzywając policję… nakazał powołać się przy tym na jego korporacyjną pozycję, co by stróże prawa mieli motywację przybyć tu jak najszybciej.
Eric uderzył w ścianę barkiem przyciskając się do niej tylko po to by skryć się przed kulami. Już trzymał w dłoni pistolet i kilka pocisków okazało się nawet celnych, mimo że zostały wystrzelone niemal instynktownie. Niestety nie wyglądało, aby cokolwiek zrobiły synthowi. Tymczasem kule z obu karabinów zaczęły dudnić o terminal i dziurawić słabą konstrukcję. Zasłona nie była też wystarczająco szeroka. Negocjator poczuł jak dwie kule rozrywają skórę i przecinają mięśnie prawego ramienia. To tylko pobudziło adrenalinę buzującą w żyłach. Szok jednak sprawił, że Mr Smitha aż zmroziło.
Katon zaraportował, że policja już przyjęła zgłoszenie w przeciągu tych kilkudziesięciu milisekund.
Tyle musiał więc wytrwać, Smith przyczajony za mierną osłoną rozejrzał z czymś bardziej trwalszym w okolicy.
-Tak z ciekawości, polujesz na mnie z powodów osobistych, czy tylko interes?- zapytał starając się brzmieć zawadiacko. I nie czekając na odpowiedź wychylił się by oddać strzał celując w głowę przeciwnika. Po czym znów skrył się za osłoną.
Kule z pistoletu zadudniły ponownie o metalowe ciało napastnika. Dwie z nich musiały zrobić nieco więcej, bo synth przysiadł na chwilę na swoich odnóżach. Zaraz jednak odpowiedział kolejnymi seriami z karabinów. Terminal zatrzeszczał i plunął fontanną iskier. Implanty optyczne natychmiast skorygowały natężenie światła, dzięki czemu Eric nie został oślepiony. Jednak kolejne pociski przecięły jego garnitur i i wryły się w ciało boleśnie przypominając, że jest gorzej opancerzony niż metalowy synth. Mr Smith miał też świadomość, że miał trochę szczęścia. Na otwartym polu jedna taka seria mogłaby go położyć.
Katon otrzymał odpowiedź, że pomoc nadejdzie w przeciągu czterech minut i dwudziestu sekund.
Smith przycisnął się bardziej do muru i kryjąc za terminalem oddał kolejne strzały. Tym razem po to, by przeciwnik nie próbował się zbliżyć. Sytuacja wydawała się na ukartowaną. Możliwe więc głos z terminala ubił dwa interesy za jednym razem. Sprzedał informację Smithowi i wystawił go zabójcy. Cóż… Eric pomartwi się tym jak przeżyje. Na razie jedyna nadzieja w tym, że Katon dobrze zmotywował policję do podjęcia działań.
Kolejne kule zadudniły o metalowe ciało arachnoida poważnie go uszkadzając. Wciąż był jednak na chodzie. EGO musiało wyczuć, że trafiło na twardego przeciwnika, bo cofnęło się kilka metrów nienaturalnym chodem przeciskając się przez korytarz, w międzyczasie wypalając kolejnymi seriami. Tym razem były jednak niecelne. Kule zastukały w metalowe ściany wokół Mr Smitha. I Ericowi nie pozostało nic innego, jak rzucić się pędem w stronę drugiego wyjścia… owego korytarza, którego końcówki nie znał. Miał jednak za to złe przeczucie, że biegnie prosto w pułapkę.
Kolejne kule zastukotały wokół Erica, gdy ten już skręcał za załom korytarza. Metalowa podłoga odbijała echem stukot jego butów gdy oddalał się od miejsca zasadzki. Nie wiadomo co by się stało gdyby został na miejscu. W pistolecie nie została ani jedna kula, ale miał zapasowy magazynek schowany pod garniturem. Teraz jednak skupiał swoją uwagę na przeskakiwaniu nad luźno porozrzucanymi kablami i unikaniu nisko zawieszonych rur. Za sobą słyszał pościg, ale był wystarczająco daleko by nie musiał się oglądać. Pajęcza konstrukcja arachnoida nie pomagała w tych warunkach, a wręcz musiała przeszkadzać.

W końcu Mr Smith zobaczył przysłowiowe i całkiem dosłowne światełko w tunelu. Korytarze rewizyjne kończyły się. Wypadając przez prześwit potrącił jakiegoś przechodnia i znalazł się na placu rozciągającym się przed wejściem na stację. Wokół było mnóstwo ludzi. Tylko kilka najbliższych osób zwróciło na niego uwagę. Pewnie dlatego że z takim impetem wyskoczył nie wiadomo skąd.
Pozostało ruszyć w kierunku najbliższego pociągu i wsiąść do niego. Zignorować ból i krew. Zachowywać się spokojnie i naturalnie, próbując wtopić w tło. I tak też Smith uczynił.
To nie było ciężkie. Boost adrenaliny ciągle pozwalał mu działać trzeźwo. Wiedział że efekt ustąpi niedługo, ale udało mu się swobodnym krokiem wrócić na stację. Nikt go nie obserwował, ani nie próbował zabić. Gdy już usiadł w wagonie poczuł się ciężko, a ból odczuwalny do tej pory gdzieś na granicy świadomości zaczął domagać się uwagi.
[Katon] "Krwawisz Ericu. Czy mam umówić wizytę w najbliższym szpitalu? Na tą chwilę wyłączyłem namierzanie GPS dla celów odszukania przez policję. Czy mam je przywrócić?"
“Umów mnie na wizytę w najbliższym szpitalu, oraz powiadom policję”- potwierdził Smith przeładowując broń. Rozejrzał się dookoła szukając oznak zagrożenia i zaczął oddychać powoli i spokojnie, by doprowadzić się do stanu równowagi. Nie pierwszy raz wszak próbowano go zabić. Ryzyko zawodowe.
Nagle na krzynkę Smitha trafiła krótka wiadomość od Opal.
“Eric? Żyjesz?”
Sygnał nadchodzącej wiadomości był nagły i niespodziewany w obliczu ostatniej strzelaniny. Arachnoida nie było w zasięgu wzroku. Nikt nie obserwował Erica, a garnitur póki co maskował krew przesiąkającą koszulę. Policja ponownie przyjęła zgłoszenie w sprawie strzelaniny.


Zanim Smith zdążył zareagować na wiadomość od Opal otrzymał drugą z tego samego adresu co wcześniej materiały dotyczące dziennikarki.
“Mają kreta w policji. Nie radzę korzystać z ich usług.”
“Żyję. Miałem małe spotkanie z nieprzyjemnym typkiem”- Smith przesłał poprzez Katona.
“ Wiem, Bill po mnie przyjechał, odebraliśmy twoje zgłoszenie. Czekamy na placu, bo wyłączyłeś GPS.” - Przyszła zaraz odpowiedź.
“Wyruszam na małą wizytę do szpitala. Mam dla ciebie nazwisko. Theo Winshaub. Wybadaj dyskretnie kto to.”- odparł Smith lakonicznie.
“Hm… radzę ci zerknąć co się dzieje w meshu. Sama muszę się teraz kryć. Od razu zaznaczam, ze to wszystko to jedne wielkie bzdury.”
“Streścisz?”- mesh nie był środowiskiem naturalnym Smitha i w tej chwili nie czuł się na tyle bezpiecznie, by odpływać umysłem w rzeczywistość wirtualną.
“ Eric, serio? Jedna strona z wiadomościami by wystarczyła…. Ugh, dobra - wrabiają mnie w współpracę z Barsomianami. Jeden wielki fejk. Pomieszane zdjęcia i podrobione filmy. Słuchaj, skoro cię zaatakowano, a mnie wrabiają nie powinniśmy się rozdzielać. No chyba, że rezygnujesz z dalszego pościgu za prawdą co tutaj się dzieje.”
“Nadal mam kontrakt do wypełnienia. Strzelanina mnie z niego nie zwalnia. Gdzie się spotkamy i kiedy?”- zapytał w odpowiedzi Smith.
“ Gdybyś mi powiedział gdzie jesteś zawieźlibyśmy cię od razu do szpitala… albo gdzieś w ustronniejsze miejsce, bez zbędnych i ciekawskich oczu.” - Opal nie dawała za wygraną.
“Jestem w ruchu. Katon poda ci wyznaczoną przez siebie trasę. Oraz moją obecną pozycję”- Smith przekazał odpowiednie polecenia swojej muzie.
“Dobra. Przejmiemy cię jak będziemy mogli. Pilnuj się i uważaj.” - wiadomości tekstowe nie dawały niestety prawdziwego wydźwięku jaki niosłą wiadomość.
“Nie martw się. Nie pierwszyzna to dla mnie.”- przekazał Smith i czekał, aż Katon prześle zaszyfrowaną wiadomość Opal i oddzielnie innym klucz do szyfru. Oczywiście po zakupieniu i zapłaceniu abonamentu.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline