20-09-2016, 22:29
|
#92 |
| Kastor machał mieczem dość zwinnie. Kilka lat wojaczki nauczyło go tego rzemiosła. Cios od dołu rozorał brzuch jednego z bardziej gorliwych skavenów. Sparował inny cios na tarczę by wywinąć opadającym mieczem na pysk drugiego. Cisy posypały się na najemnika, który jak w ukropie parował i unikał. W końcu nadarzyła się okazja i wyprowadził piękny cios spod tarczy prosto w serce jednego z przeciwników. - Za Sigmara! Za Ostla...nd. Ekh.- Krzyknął i zaczął się dusić. Co się dzieje? po chwili już wiedział. Głupio wpadł w chmurę zielonego dymu, która już znikała ale dalej była niebezpieczna. Jeszcze próbował się bronić i pewnie dzięki temu nie zginął z mieczem w bebechach.
Powalił go jeden ze szczuroludzi, którego już widział jak przez mgłę. Odpływał. *Czy to światełko to bramy do królestwa Mora?* Pomyślał, chociaż chciał powiedzieć i odpłynął. |
| |