Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2016, 03:22   #26
Nemroth
 
Nemroth's Avatar
 
Reputacja: 1 Nemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetnyNemroth jest po prostu świetny
Słuchając relacji strażnika, gdy ten opisał pokrótce osobę ściganego przez nich Gustawa, Nicodemus zacisnął zęby w grymasie zniechęcenia. Te kilka słów o demoninczej sile wystarczyło by przywołać obraz monstrum spod bram Talabheim. No ale czy czegoś innego mógł się spodziewać po przywódcy barbarzyńców służącym siłom chaosu? Raczej nie. Od początku można było się domyśleć że jeśli czymś taki osobnik będzie się wyróżniał to olbrzymią siłą i brutalnością. I to spotęgowaną przez przeklęte, mroczne bóstwa.
- Skóra pokryta pulsującymi pęknięciami… Kolejna maszkara jak by na wojnie ich było mało… Nie zapeszaj z tymi demonami dobry człowieku. - Wtrącił na koniec rozmowy ale jak się miał niebawem przekonać, było już zapeszone.


Początek podróży dobrze rokował, nawet taka prozaiczna okoliczność, jak sprzyjająca pogoda napełniała optymizmem. Dzięki temu będą się żwawej poruszać czyli szybciej skrócą dystans do celu. Tym prędzej wykonają powierzone im zadanie. Co prawda przewaga liczebna przeciwników była znaczna ale z dobrym planem i skoordynowanym atakiem przeprowadzonym z zaskoczenia powinni sobie poradzić. Może było to nie skromne myślenie ale on i Albert to magistrowie. Może nie chodzące armaty jak konfraci z kolegium płomienia ale też dysponowali sporą siłą ognia. I właściwie chciał poruszyć temat taktyki jaką to obiorą podczas starcia. Czy to ustalić dowódcę czy przeanalizować kilka scenariuszy bitwy, omówić mocne i słabe strony ich aktualnej grupy. Nawet jeśli było za wcześnie na takie rozmowy to sama dyskusja tego typu sprawiała mu przyjemność.
Lecz gdy w oddali zauważył smugi czarnego dymu i gdy wraz z innymi przekroczył linię lasu ferwor zaczął go opuszczać. Chęć do pogawędki odeszła zastąpiona ponurym skupieniem. Atmosfera tego miejsca, podejrzanie nisko zawieszona mgła kazały zachować czujność. Co czeka w Dunstigfurt? Rozglądał się bacznie, wyostrzając swoje “oko duszy”. Co prawda koncentrując się na wykrywaniu magii dużo łatwiej mogła zaskoczyć go otaczająca rzeczywistość ale w takich chwilach należało zaufać czujnym ale pozbawionym wiedźmiego wzroku kompanom.
Gdy tylko usłyszał pisk dobył kosturu należącego niegdyś do arcymaga Bonthira. Choć miał wielkie zaufanie do tej broni, był to wszakże podarunek od księcia elektora to i tak w duchu ciągle klął na siebie że nie znalazł odpowiednio dużo czasu by zbadać magiczne właściwości tego oręża.
- Jak tak dalej pójdzie przyjdzie mi odkrywać tajemnice kostura poprzez walkę. - powiedział zaciskając palce na broni i ruszając za kompanami w kierunku wskazanym przez psa.

Gdy ujrzał kobietę pomyślał podobnie jak Albert. To mogła być zasadzka. Choć nawet gdyby okoliczności były inne nie rzuciłby się na oślep do pomocy. Tu mag zgadzał się z Waldemarem, zagrożenie mogło nadejść z każdej strony przez co należało być ciągle czujnym. Powoli skracał dystans do niewiasty, nie mogąc powstrzymać się od rozglądania wokół.
- Uważacie. - dodał gdy tylko kompani go wyprzedzili. A potem podobnie jak i inni zrozumiał. Widział i słyszał to, ta kobieta której chcieli pomóc była szalona. I zrobiło mu się jej żal. Wiedział że nie ma dla niej ratunku. Nawet magia była tu zawodna. Podejrzewał że wie co trzyma w zawiniątku. Martwe dziecko. Jakże się pomylił!
Gdy tylko ujrzał potworka cofnął się gwałtownie. Zasłonił dłonią usta.
- Sigmarze… - wycedził przez palce. Nie ważne ile obrzydliwości widział i tak zawsze znajdzie się coś gorszego. Co to było? Zdeformowana twarz, usta a może pysk? I te puste oczodoły! To nie powinno istnieć a co dopiero żyć! A jednak plugawiło świat swą obecnością.
Oczy Nicodemusa zabłysły bielą gdy w odruchu obrzydzenia chciał zaatakować stwora wiązką palącego światła ale Hans był szybszy zabierając potworka. Manstein i tak był odważny że zdecydował się “to” dotknąć nawet przez szmatę w jakim bestyjka była zawinięta.
- Spalimy ciało? - zapytał kompanów. Będzie to wymagało poświecenia chwili czasu ale wydawało mu się że to odrażające truchło wypadało spopielić.
Gdy Sigmaryta robił swoje Hierofanta wziął przykład z Khazada. Rozglądał się wokół czy czasem rzeczywiście to czego byli teraz świadkami nie było wstępem do czegoś gorszego.
 
Nemroth jest offline