Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2016, 09:33   #359
Morfik
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Od razu po przybyciu do Candlekeep, Colin był pod ogromnym wrażeniem całej twierdzy. Można powiedzieć, że od momentu wyjechania z Orilionu, każde miejsce, które było większe od ich rodzinnej wioski, robiło ogromne wrażenie na młodym łotrzyku. Pierwszego dnia pobytu, Colin odkrywał całą twierdzę, przeszkadzały mu w tym liczne opatrunki i ogólny ból w człowieku, ale jednak ciekawość za każdym razem zwyciężała. Jedynym miejscem, którego nie odwiedził była Wielka Biblioteka. Zanudził by się tam na śmierć. Drugiego dnia, przesiadywał już tylko w karczmie słuchając opowieści różnych ludzi.

Natomiast trzeciego dnia pobytu, gdy przestało go już wszystko boleć, a do zwiedzania nie pozostało już, według niego, nic ciekawego, Colin zaczął nudzić się w twierdzy. Chodził bez celu, cały czas zastanawiając się, jak daleko może być od domu. Minęło już tyle dni odkąd wyjechali z Orilionu, musieli być strasznie daleko. Pomimo wielkiej odległości, jakoś nie tęsknił za domem. Jeszcze nie może do niego wrócić, musi najpierw zdobyć znacznie więcej złota i przeżyć więcej przygód, aby powrócić w glorii i chwale.

Po kilku, aż za spokojnych dniach, Colin zdecydował, że pora w końcu zmyć się z tego miejsca i ruszać dalej. Ku przygodzie! Miał już zacząć omawiać dalsze plany ze swoimi towarzyszami, gdy nagle okazało się, że Czytacz ma dla nich pewną propozycję. Radość i podniecenie, jakie towarzyszyło Colinowi na samą myśl o nowym zadaniu, szybko minęła, gdy okazało się, że znów będą musieli transportować ten nieszczęsny wolumin. Łotrzyk miał już nadzieję, że pozbędą się tej księgi raz na zawsze i będą mogli dalej podróżować na spokojnie, bez obaw o własne życie.

Colin nie był do końca pewny, czy chce pakować się znów w niebezpieczną misję. Przecież nie tak dawno, ledwo udało mu się ujść z życiem przez ten wolumin, a teraz mają znów wyruszyć z nim w podróż i to w jeszcze mniejszym składzie niż poprzednio?
- Czy dostaniemy chociaż kogoś do pomocy? Jeżeli znów zostaniemy napadnięci przez tamtą grupę, to tym razem na pewno uda im się zdobyć księgę... - Colin poczuł delikatne ukłucie w żołądku na myśl o ponownym spotkaniu z bandytami. – Bardzo chciałbym ruszyć dalej, bo już trochę zaczyna mi się tu nudzić, ale jeżeli mamy wykonać naszą misję, potrzebujemy więcej osób, sami nie damy rady.
- Oczywiście, że mam kogoś, kto pomoże wam w dalszej drodze. Na ochotników zgłosili się paladyn z zakonu Szponów Sprawiedliwości oraz mnich z zakonu Grzmiącego Klifu. Czy taka pomoc was satysfakcjonuje? – zapytał wszystkich zgromadzonych Czytacz.
Colin przez chwilę nie był pewny, jak na to wszystko zareagować. Paladyn to brzmiało dumnie, słyszał wiele razy o paladynach i ich pięknych zbrojach, które bardzo ciężko przebić, taki ktoś rzeczywiście mógł im pomóc. Jego wątpliwości wzbudzał mnich. Nie wiedział, jak taka osoba ma im pomóc. Zawsze słyszał, że mnisi tylko się modlą, a walka wychodzi im jeszcze gorzej niż jemu. No ale cóż, trzeba to będzie jakoś przełknąć, w sytuacji w jakiej się znaleźli, każda pomoc jest na wagę złota.
- Taka pomoc mi wystarczy – powiedział Colin i uśmiechnął się szeroko. – Tak jak wcześniej mówiłem, strasznie chcę już stąd wyjechać, księgę trzeba będzie trzymać w ukryciu i nie wykonywać żadnych gwałtownych ruchów… – tutaj spojrzał na Liskę. – Wtedy powinno nam się udać.
Miał nadzieję, że Orianna również będzie podzielała jego entuzjazm co do wyjazdu, tak jakoś wyszło, że na jej towarzystwie zależało mu najbardziej.
 
Morfik jest offline