Zora widząc ilość i nastawienie przeciwników bez wahania sięgnęła po łuk. Cel był jeden i był oczywisty: zabić. Naciągnęła już cięciwę by oddać strzał, gdy usłyszała dobiegający z jej boku głos Arii. To sprawiło, że czarnowłosa zawahała się.
Aria ogarnęła wzorkiem całą sforę. Nie, nie będzie robiła krzywdy psom. Nie ona i nie osobiście. A już na pewno nie, dopóki się bezpośrednio nie rzucą. Tknięta więc nagłym impulsem zaczęła… szczekać. Ujadała, mając nadzieję, że to coś pomoże, dorzucając do tego warkot oraz odsłanianie zębów. Napięła całe ciało i pochyliła głowę do przodu, kuląc nieco ramiona. Do swoich dziwnych dźwięków dorzuciła gwałtowne tupanie nogami w piaszczystą drogę. “Idźcie sobie, idźcie sobie dalej” - myślała intensywnie, powtarzając w głowie to zdanie niczym mantrę.
__________________ To nie ja, to moja postać. |