-
Została w drakenborskiej zbrojowni. Jak już wspomniałem, raczej nie nadaje się do użytku, chyba że zamierzasz nią straszyć przygodnych kmieci – Artur uśmiechnął się półgębkiem –
naprawa zajmie sporo czasu, a na to nie możemy sobie pozwolić – mówiąc to, wymienił porozumiewawcze spojrzenia z Aryanem. Chłopak nieśmiało spuścił głowę, unikając Twojego wzroku.
-
Swoją drogą – podjął van der Grief –
Twój stary sprzęt wygląda, jakbyś wydarła go smokowi z paszczy. Musiałaś stoczyć w nim nielichą batalię... w każdym razie – wziął do ręki tajemniczy pakunek –
mam tu coś, co powinno godnie zastąpić Twoją starą broń.
Mężczyzna rozwiązał rzemyk i Twoim oczom ukazała się para mieczy.
-
Stalowy i srebrny. Pierwszy wykuty na moje osobiste zlecenie przez najlepszego novigradzkiego kowala, drugi to ponoć autentyczna wiedźmińska brzytwa.
Ostrza prezentowały się wyśmienicie – stalowe, o surowym kształcie i prostym jelcu oraz srebrne, z charakterystyczną głowicą w kształcie gryfiego pyska.
-
Wypróbuj – zachęcił Artur, wręczając Ci zawiniątko. Miecze sprawiały wrażenie naturalnego przedłużenia Twoich ramion. Były świetnie wyważone i doskonale leżały w dłoni.