Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2016, 21:00   #42
Gerappa92
 
Gerappa92's Avatar
 
Reputacja: 1 Gerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwu
Przesłuchanie do ostatniej kropli krwii


- W takim razie dowiedzmy się z kim mamy do czynienia. - Powiedział Ruppert. Ruszył w kierunku obezwładnionych Goblinów. Wyciągnął swój miecz. Spojrzał najpierw na jednego, potem na drugiego i zawiesił na nim dłużej wzrok. Ostrze miecza jednak wylądowało przy szyi tego pierwszego. Łotrzyk zastanawiał się przez chwilę o co zapytać najpierw. Wtedy przypomniał sobie o posążku, który trzyma w ręce.
- Cr’nelon chyba nie będzie z was dumny? - zacharczał w goblińskim Ruppert - W kilka osób wybiliśmy cały wasz szczep. Tak swoją drogą przytulne tu macie gniazdko ale wiecie co? Długo tu nie pogościmy. Będziemy zmierzali na północ. Tak na północ. Bo tam jest wasz kolejny szczep prawda? Tam też są tacy nędzni wojownicy jak wy? Gadaj!
Goblin pobladł spoglądając na przystawiony do jego szyi miecz. Jednak gdy przeniósł wzrok na trzymany przez łotra posążek, jakby zmężniał i odezwał się z pogardą.
- Jesteś głupcem, człowieku… Ta jaskinia była jedynie naszym posterunkiem. Ale nasze plemię jest o wiele większe. Tam na północy jest nas cała masa. I żyją tam nie tylko gobliny, ale też dziesiątki hobgoblinów oraz wiele niedźwiedziożuków. Śmiało… Ruszajcie do boju. Cr’nelon będzie szczęśliwy, gdy jego więzienie zaleje krew jego wrogów…
Słowa goblina wywołały w Ruppercie strach. Nie mógł mieć pewności co do słów goblina, który mógł po prostu kłamać. W każdym razie nie chciał dać nic po sobie poznać.
- Nazywasz mnie głupcem ale to Tobie patrzy śmierć w oczy. Chociaż pewnie już nie możesz się doczekać na spotkanie z nim. Ale wy jesteście marionetkami w jego rękach. Posługuję się wami by zdobyć nas. Powiedz po co zaprowadziliście tam ludzi znad plaży?
- Tylko żywi mogą zobaczyć się z Cr’nelonem… A ty człowieku nie powinieneś mówić o nas, samemu nie znając własnego położenia - odparł paskudnym głosem goblin. - A tamci ludzie potrzebni są naszym kapłanom.
- Portalami przybyło wielu ludzi i wojowników. Wkrótce połączymy siły. I wasz świat się zmieni. Skąd wiedzieliście, że przybędziemy?
- Cr’nelon nam powiedział - zielonoskóry odparł tonem jakby była to największa oczywistość.
Łotrzyk miał już po dziurki w nosie tego całego Cr’nelona. Widać z tego, że był potężny. Spojrzał na wszystkich ocalałych w jaskini. Jeśli to co powiedział ten goblin było prawdą czeka ich paskudna śmierć na ołtarzu demona.
- Jesteście pod protekcją mrocznej mocy. Ale powiedz mi przed kim się chowacie. Czemu żyjecie w jaskiniach? Nie jesteśmy tutaj jedynymi ludźmi, prawda? Są tu ich osady i wioski.
- Nie pochlebiaj już tak swojej rasie, człowieku. Jest wiele innych, o wiele większych niż wy niebezpieczeństw - odpowiedział goblin. - A ludzie? Słyszałem, że gdzieś są, ale mieszkają poza naszymi granicami. Ale nie są oni tacy jak wy.
Zaciekawiło to Rupperta. Inni ludzie. Ale skoro są poza granicami goblinów…
- Wschód i zachód. Jak daleko sięgają wasze granice. Mów!
- Aż do terytoriów innych istot - odparł krótko.
- Innych istot? Co masz na myśli? - Dopytywał chłopak. - Co tam żyje?
- Wszystko… Orki, ogry, dzikie bestie, elfy, krasnoludy i wiele wiele więcej… Żyje tu niezliczona ilość istot.
- Krasnoludy. Gdzie je znajdę?
- W górach.
- Ale do was trzeba mieć cierpliwości. Nie jesteś zbyt rozmownym typem. Mów gdzie są góry i ile drogi nas dzieli.
- Skąd mam niby wiedzieć ile nas dzieli? Są podobno gdzieś daleko na północnym zachodzie - rzekł, co raz bardziej podirytowany goblin.
- A wschód, co jest na wschodzie? - Dopytywał Ruppert. Widział, że pozostali piją wino przy stole i miał już dosyć dyskusji z zieloną paskudą ale musiał wiedzieć.
- Nie wiem, tylko lasy i równiny…
Miecz Rupperta wylądował w pochwie. Odwrócił się na pięcie i ruszył do biesiadników przy stole by w skrócie opisać im przesłuchanie. Miał dosyć tej paskudnej mordy goblina.
Xandros spokojnie czekał aż łotrzyk skończy przesłuchanie. Kiedy przestali szwargotać po goblińsku, chwycił obu jeńców i postawił na nogi, wyprowadzając ich z jaskini,
- Hej, hej. Co Ty robisz. - Stanął na drodze elfowi Ruppert.
-Zabijam ich. Co w tym dziwnego? - Xandros przechylił głowę, nie rozumiejąc łotrzyka.
Bezduszność elfa trochę zaskoczyła Rupperta. Ale najdziwniejsze było to, że gobliny zasługiwały na śmierć ale łotrzyk jakoś nie mógł się z tym pogodzić.
- Rzeczywiście na to zasługują ale mogą nam się jeszcze przydać. To jest całkiem inny świat a my jesteśmy teraz na ich terytorium. Mogą nam pomóc.
-Zadziwiająca ocena sytuacji. Nad wyraz…..ludzka. Jeśli porzucisz sentymenty, zobaczysz ohydnego szkodnika, który przy pierwszej sposobności poderżnie Ci gardło. I nam wszystkim również. Widziałem wiele goblinów, te nie różnią się od tych, które żyły na świecie który znałem. Pozwól zrobić mi to szybko, nie będą się męczyć. Jeśli zajmą się nimi krasnoludy, a szczególnie ten zwany Bhupindarem, nie czeka ich lekka śmierć. Nie mamy też jedzenia aby ich żywić. Trzymanie ich więc przy życiu oznaczałoby dla nich niepotrzebną męczarnię - Xandros wciąż trzymał sztylet w opuszczonej ręce. Wiedział, że ludzie miewali pewne nielogiczne sentymenty, i kurczowo się ich trzymali. Nie raz doprowadzało to ich do zguby, choć z drugiej strony zdolni byli do aktów prawdziwego heroizmu, porywów pasji rzadko spotykanej wśród elfów. Elf wiedział, że jego zachowanie może nie zostać do końca zrozumiałe.
Zimna krew. Właśnie taka musiała płynąć w żyłach elfa stojąca na przeciwko Rupperta. Łotrzyk chociaż nosił miecz i używał go niejednokrotnie, to słowa elfa wzbudziły w nim oburzenie.
- Nie mam sentymentu do tych… istot. Niejednokrotnie takie stworzenia najeżdżały wioskę w której mieszkałem i zabijały niewinnych ludzi. Po prostu myślę, że skoro ich tu sprowadziłeś do tej jaskini to chyba nie po to by poderżnąć im gardła. Chciałeś wydobyć z nich informację. Może pokierują nas bezpiecznie w góry. Mówią, że są na północny zachód stąd, a tam krasnoludy.
-Które nie kochają goblinów. Elfów również nie. Nie muszą pokochać bandy uchodźców z obcego świata. Po za tym, wydobyłeś już z nich informacje i tylko po to ich tu sprowadziłem. Nie aby byli przewodnikami. W tej chwili są raczej zbędni -
- Może to marny plan. - Przyznał chłopak. - ale jaki Ty masz pomysł Xandrosie? Zostać tu w tej jaskini? Tułać się po tej nieznanej dziczy? U krasnoludów możemy znaleźć pomoc. Uchronić się przed śmiercią w na tym padole. Może Ciebie trzymają sentymenty?
- Mogę spróbować znaleźć te….krasnoludy. Góry są dosyć łatwe do znalezienia. Będzie mi łatwiej nie mając goblinów za plecami. - Xandros wzruszył ramionami. Nie był zdziwiony, że człowiek tak uparcie broni przeciwnika. Słyszał jednak nawoływania hobgoblina, który pragnął złożyć ich wszystkich w ofierze.
- Obejrzałeś ołtarz Ruppercie? Nic nie rzuciło Ci się w oczy? -
Pytanie elfa zbiło Rupperta z tropu. Czyżby wiedział? Nie to było nie możliwe. Chociaż ktoś mógł się wygadać. No ale na pewno nie on.
- Tak widziałem. - Potwierdził ściszonym głosem łotrzyk. - Przerażające. Rzucił mi się w oczy trup z odciętą głową! Cholerne stworzenia.
Ruppert spojrzał pełen gniewu na dwa gobliny. Co on robił? Stanął w obronie tych kanalii. Gdyby on znalazł się w ich szponach to wyrwałyby mu one flaki. A może jednak nie? Może to tylko zły bóg, mroczny demon. On kieruję ich czynami?
- Ich kult jest przerażający - sprostował łotrzyk. - Demon, którego czczą przepowiedział im nasze przybycie. Dlatego czekali na plaży przy portalu i zaatakowali jeńców…
- Dobrze więc. Pora to kończyć - zawyrokował Xandros
- Nie zgadzam się mimo wszystko. - Zaprotestował Ruppert. - Biorę jednego z nich pod własną opiekę.
- To nie maskotka. Pora dorosnąć - Elf nie zamierzał ryzykować swojego życia, i bezpieczeństwa innych dla chwilowego kaprysu człowieka. Wyciągnął miecz patrząc się znacząco na Rupperta.
- Mnie też zamierzasz dźgnąć tym mieczem? - Zapytał poirytowany Ruppert. Jeśli elf zabiję oba gobliny, źródło wszelkiej informacji wygaśnie. Za to łotrzyk chciał wiedzieć jak najwięcej o demonie, który zabrał mu wzrok. - Czym nam grozi jeden związany goblin? Zadziwiające jak mało cierpliwości masz Xandrosie. Myślałem, że to właśnie elfy z niej słyną. Żywy goblin przyda nam się póki co bardziej niż martwy.
-Nie kuś…- Xandros uśmiechnął się do łotrzyka ironicznie.
Łotrzyk obrócił się do goblinów. Może nie rozumiały słów ale mowa ciała elfa nie zwiastowała niczego dobrego.
- Elf chcę was zabić. - Zacharczał po goblińsku. - Zastanawiamy się jak to najlepiej zrobić. Spalić was w ognisku, utopić czy po prostu odrąbać wam głowy. Oczywiście nie będę was pytał o zdanie. Chociaż… Jednemu z was możemy darować życie. Ceną jest informacja. Może jednak, któremuś z was przypomni się gdzie jest najbliższa osada ludzi, elfów lub krasnoludów.
Xandros wzruszył ramionami. Najwyraźniej człowiek jeszcze nie skończył przesłuchania, co oznaczało, że mógł być po prostu leniwy i nie chciało mu się zrobić jednej rzeczy porządnie. Nie wyciągnął wszystkich informacji od goblinów lub nie zamierzał tego robić albo zrobił to nieudolnie. Wojownik nie wnikał, czy człowiek robił to specjalnie czy nie. Narażał wszystkich dezinformacją lub brakiem informacji, co na jedno wychodziło.
Albo coś ukrywał - coś, co zdarzyło się w jaskini pod nieobecność elfa i miało coś wspólnego z pomnikiem tego szkaradnego bóstwa. Łotrzyk zmieszał się na wzmiankę o nim, a posągi same z siebie nie rozmawiały ze śmiertelnikami bez powodu…może kapłan lub ta dziwna ludzka dziewczyna pomogą rozwikłać zagadkę pomnika.
Xandros odstąpił na moment, spokojnie czekając aż Ruppert skończy szwargotać z goblinami. Potem zamierzał zakończyć ich egzystencję tak czy inaczej.
- I tak on nas zabije - rzekł w odpowiedzi ponuro goblin, wskazując głową na elfa. Poza tym, nie powiedział już ani słowa.
- Jeden z was na pewno zginie. Jeśli jeden z was okaże się użyteczny, zadbam o to, że elf nie zrobi mu krzywdy. - Zapewnił go Ruppert. - Chyba że nie zależy wam na życiu…
- Mamy dosyć twoich kłamstw! - wybuchnął mu w twarz zielonoskóry.
Xandros uderzył mieczem w głowę pierwszego goblina, następnie poprawił sztychem w drugiego.
Jeden krzyk, jedno cięcie. Ruppert stał w szoku jak głowa odpada od korpusu. Elf z gracją zabrał się do drugiego. Łotrzyk nie mógł nic zrobić. A może po prostu nie chciał. Tyle byli warci Ci jeńcy. Szkoda tylko że ich krew zapaskudziła jaskinie.
- Gratulacje Xandrosie. Ja po tym sprzątał nie będę. - Rzucił obrażony młodzieniec.
 
__________________
"Rzeczą ważniejszą od wiedzy jest wyobraźnia."
Albert Einstein
Gerappa92 jest offline