Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2007, 16:11   #20
sante
 
sante's Avatar
 
Reputacja: 1 sante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodze
Arianne de Lenfent

Gdy Francois przystał na twoją propozycję, nie zwlekając dłużej ruszyłaś w swoją stronę. Biegnąc przeróżnymi alejkami tylko tobie znanymi i ludziom twego pokroju, trafiłaś na mały plac. Na placu było prawie pusto, jedynie kilkoro ludzi (z pod ciemnej gwiazdy) stało pod jednym z budynków. Przyglądali się Tobie z zainteresowaniem, ale poza tym nie wykonywali, żadnych podejrzanych ruchów. Pamiętając o tym, ze czas Cię goni, wbiegłaś do jednego z budynków. W środku było całkowicie pusto. Pomieszczenie budową wnętrza przypominało tawernę i być może kiedyś taką funkcję sprawowało, ale teraz było całkowicie puste. Widać, że budowniczy chciał zaoszczędzić na materiałach, bo wysokość pomieszczenia była naprawdę nieduża. Jeszcze jakiś czas temu, było to miejsce pełne życia, w którym śmiech twoich kompanów rozbrzmiewał cały czas, teraz panowała tu cisza. Po dokładnych oględzinach dostrzegłaś zaschłą krew na ziemi i kilka dziur w stołkach. Nie ma wątpliwości, odbyła się tu walka. Wbiegasz po schodach na wyższe piętro. Wchodzisz do swojego dawnego pokoju, lecz ku twemu zdziwieniu okazało się, że ktoś inny już go sobie przywłaszczył, albo przynajmniej zostawił tu swoje rzeczy. Jasny blask słońca wpadający przez okno, które wychodziło na podwórze, oświetlał zniszczony płaszcz, który wisiał na ścianie. Zaraz pod nim znajdował się twój kufer, gdzie zawsze trzymałaś skrzypce i broń. Po jego otworzeniu okazało się, że w środku jest tylko trochę suszonego żarcia oraz smyczek do skrzypiec. Skrzypce ku twemu przerażeniu, leżały podziurawione kilka kroków dalej, ktoś na nich trenował strzelanie. Dopadłaś do łóżka, licząc że nikt nie znalazł w materacu twoich oszczędności, prochu i kul. Miałaś szczęście, bo materac okazał się wyjątkowo dobrą skrytką. Kilka monet, niewielka ilość prochu oraz parę kul, nie było tego wszystkiego wiele, ale to zawsze coś. Wrzucając wszystko do niewielkiej, skórzanej torby u pasa, doszły do Ciebie hałasy z dołu. Było to kilka głosów męskich, Tobie raczej nieznanych.

Thierry

Nawet nie zdąrzyłeś zauważyć, gdy Arianne już was opuściła. Zostałeś tylko ty na swoim koniu, szkapa, którą Arianne zostawiła w pośpiechu oraz Francois, który powoli oddalił się w stronę targu.

Francois de Vendome

Dotarłeś na targ. Smród zgnitych warzyw i owoców odurzał na samym wejściu. Panował tu tłok niemiłosierny, nie było wyjścia, konia trzeba gdzieś tu zostawić. Podprowadziłeś go do grupki dzieci, które bawiły się w szermierkę. Obiecały popilnować konia, w zamian za to, że po powrocie pokażesz im jak walczyć. Teraz nie pozostawało już nic innego jak zapytać kogoś, czy wie coś na temat tajemniczej pieczęci, na której to zamiast herbu, widniał intrygujący symbol (skrzyżowana róża z szpadą).
 
__________________
"War. War never changes" by Ron Perlman "Fallout"

Ostatnio edytowane przez sante : 18-05-2007 o 18:10.
sante jest offline