Witalij obejrzał się zdziwiony na Buckmana, ale zaraz znów spojrzał przed siebie.
Przez szybę kokpitu było widać tylko biało-szarą zamieć, na szczęście na większej wysokości można było lecieć lecieć bez obawy, że w coś uderzą.
Wyłączenie radia i nawigacji najwyraźniej uniemożliwiało Kalisto śledzenie ich pozycji - dobra wiadomość. Przy odrobinie szczęścia zdołają dolecieć tym samolotem do miejsca, z którego miał ich zabrać śmigłowiec Miracle lub nawet do Nowosybirska. Im dalej na południe tym lepiej. Prawde mówiąc wystarczy jakiekolwiek miejsce gdzie będą już działać holofony i da się skontaktować z Sato. Dostarczenie mu agentów, profesora, dokumentów, ładunku i jeńców powinno go zadowolić i zaowocować pełną kwotą premii.
Ale Bojko nie myślał teraz o pieniądzach, priorytetem było przeżycie.
Przypięty pasami zdjął hełm i założył interkom.
- Okey, tawariszcze - powiedział do pilotów. - Zaraz będziemy musieli siąść na chwilę w tym miejscu - pokazał im norę Udinova na holograficznej mapie. - Zanotujcie współrzędne. Teraz włączycie nawigację tylko na moment, żeby ustalić kierunek, a potem tuż przed lądowaniem. Oszczędzajcie silnik. W razie czego da radę lecieć na jednym?
Witalij wpatrywał się w ciemny ekran radaru, niecierpliwie wyczekując pojawienia się na nim wrogiej maszyny. Głowił się jak przy takiej pogodzie mniejszy i delikatniejszy od ich samolotu śmigłowiec ogóle utrzymuje się w powietrzu.
- Ja i Roy wychodzimy, zgarniamy Dymitra i graty i wracamy na pokład - odwrócił się na chwilę do najemników. - Miejcie oko na jeńców i na wszelki wypadek przygotujcie broń.
Samemu przeładował i sprawdził karabin, próbując uruchomić wyłączonego przez emp smartlinka.
- Potem wracamy nad miasto i próbujemy nawiązać łączność z Kane'm i Shade. |