Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-09-2016, 20:48   #25
Corrick
 
Corrick's Avatar
 
Reputacja: 1 Corrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwu
Krasnolud poprowadził drużynę tą samą drogą do Portu. Drużyna nie napotkała żadnych kłopotów po drodze, bo i czego spodziewać się w nadmorskiej jaskini? Morskich pająków? Raczej nic więcej nie mogło się tam pojawić, chyba że syrena... Ale nie mieli okazji jej spotkać, przynajmniej tej nocy. Gdy tylko dotarli do przesmyku w skale, przez który dostali się do korytarzy, oczom członków drużyny ukazała się czerwona łuna nad Gloom Town i słup dymu, ciągnący się w stronę morza...
- Cholerne niedołęgi! Znowu coś spierdolili... - krasnolud zaklął, mając na myśli chyba swoich kompanów ze straży. - Ech, ta nocna zmiana... - westchnął, utwierdzając tylko bohaterów w przekonaniu, iż miał na myśli swoich towarzyszy. Ruszył jedną z ulic w stronę łuny.
Miejsce zdarzenia otaczał już mały tłumek gapiów, składający się głównie z żlebowych krasnoludów i kenderów. Edelmann przecisnął się do pierwszego rzędu, torując sobie drogę łokciami i aż wrzasnął z wrażenia. Nachylił głowę, podbiegł na środek... Oczom bohaterów ukazał się przerażający obrazek – na stopionych kamieniach leżał mężczyzna, niemalże zwęglony do cna... Zachowała się jedynie jego twarz, a i to wyłącznie dlatego, iż musiał się zasłonić bronią, która, topiąc się w ogniu, utworzyła coś na kształt maski, utrwalającej wyraz twarzy zmarłego półelfa...
- Damien, kurwa! Ile razy ci mówiłem, że za dobry jesteś do tej roboty... - krasnolud klęczał na kolanach, zanosząc się płaczem. Widać było, że zmarłym był ktoś bliski Edelmannowi. - Mało straciłeś przez Czerwoną?! - wykrzyknął, uderzając pięścią w stopiony bruk. Jego głowa opadła na resztki klatki piersiowej półelfa, miażdżąc pozostałe chrząstki i kości.
- Sierżancie Termyen, muszę was prosić, byście poszanowali zmarłego. - wtrącił się siwobrody mężczyzna, zakuty w pordzewiały napierśnik.


Edelmann odwrócił się w stronę podchodzącego mężczyzny.
- Tymin, ty mnie weź nie wkurwiaj. - warknął wręcz. - Co ty możesz o tym wiedzieć?! TY go nawet nie szanowałeś! - wystawił oskarżająco paluch w stronę Tymina.
- Edelmann, uspokój się. - dowódca nocnej zmiany przykucnął obok krasnoluda. - Damien dostał dzisiejszej nocy awans. Został sierżant...
- I chuj mu z tego przyszło! Czemu, czemu wysłałeś go samego!?
- warknął oskarżycielsko Edelmann.
- To był jego wybór. Karnan się rozchorował, jego baba przyszła i mi to przekazała... - Tymin wlepił wzrok gdzieś w morze. - Mamy świadka. Jest wystraszony, ale zaprowadzili go na posterunek. Prześpi się tam i przesłuchamy go rano.
- Nie oszukuj się, Tymin. Te niedorajdy nie są w stanie połączyć porządnie faktów. Pewnie nic, kurwa, nie ustalą i zamkną całe śledztwo. „Drodzy państwo, to był atak maga, któremu sierżant kiedyś się naraził”. Wspaniały sposób, żeby zamieść sprawę pod dywan, nie?
- Może dajmy im sz...
- Nie, kurwa! To był Damien! Rozumiesz?! Przesłużyłem z tym wąskodupcem dwa lata! Rozumiesz, dwa lata! Walczyłem z nim ramię w ramię, jak wywalaliśmy Czarnych Rycerzy z miasta, jak przyleciała Czerwona...
- Rozumiem, Edelmann. Co proponujesz?


* * *
Haran
Tragiczna scena, której był świadkiem dowodziła czegoś więcej niż tego, że krasnolud też miał uczucia. Jednak mistyk widział już nie takie zbrodnie, a nauczył się przy nich jednego – że morderca zawsze lubi sobie popatrzeć na zwłoki, napawać się swym dziełem. Czujny wzrok mistyka wyłowił wśród tłumu znajomą twarz Thazana stojącego obok swego ochroniarza, Byrta. Gdy ich spojrzenia się spotkały, półelf odwrócił się na pięcie i zaczął odchodzić...

* * *
Mirnark
Minotaur widział w swoim życiu już niejedno, ale bestialstwo całej sytuacji nie mieściło się w jego rogatej głowie. W zdarzenie z całą pewnością zamieszana była magia, bo ogień nie wybucha i nie gaśnie tak po prostu, sam z siebie. Jego zmysły podpowiadały mu, że cała sprawa powiązana jest z wielkim złem, które nawiedziło Balifor...

* * *
Talving
Zaklinacz widział potężne zaklęcia, które były w stanie spalić całe wsie, jak również i miasta. Znał efekty tych czarów, znał ich skutki. Prosty czar pozwolił mu stwierdzić, że sam płomień nie był magicznego pochodzenia, co nie wróżyło dobrze... Jednak z całą pewnością użyto w tym miejscu magii, a rzucany czar należał do iluzji.

* * *
Tili
Kenderzyca nie była w stanie skupić się na całej sytuacji, mając wokół siebie tylu krewniaków. Jej uwaga została zwrócona dwukrotnie – gdy ktoś zwrócił uwagę Edelmannowi oraz chwilę później, gdy odsłaniająca Lunitari chmura pozwoliła rzucić księżycowi nieco blasku. Albinoska dostrzegła lekki, czerwony błysk pochodzący niemalże z samego nabrzeża. Czyżby... kamyczki?! Gdy podbiegła, by sprawdzić tę rewelację, znalazła malutką, smoczą łuskę.


Krasnolud stanął przed niedawnymi towarzyszami.
- To jak, zgodzicie się rozwikłać tajemnicę śmierci mego druha? - zapytał, ocierając twarz z kurzu i łez.
 
__________________
Port Balifor - przygoda osadzona w świecie Smoczej Lancy - zapraszam do śledzenia!
Przez czas bliżej nieokreślony bez dostępu do sieci. Znowu...

Ostatnio edytowane przez Kerm : 29-09-2016 o 08:01.
Corrick jest offline