Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-09-2016, 00:00   #22
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Oliver
Jest. MP5 kopnęła do w ramię. Fomor osunął się na ziemię. Miał rozwalony łeb, ale wciąż żył. Powoli próbował podnieść strzelbę. Oliver ponownie pociągnął za spust. Głowa fomora rozbryznęła się, a ciało znieruchomiało. Szybko, profilaktycznie strzelił do pozostałych leżących fomorów. Właśnie miał sprawdzić czy ktoś z jego oddziału nie przeżył gdy spostrzegł wijącą się przy podłodze mgłę. Nie płynęła “chmurą” jak to mają w zwyczaju mgły czy gazy. Ta wiła się niczym macka.
Nagle usłyszał jakiś dźwięk. Przy drzwiach stał kolejny fomor, za nim jeszcze jeden. Drugim wejściem wchodziło kolejnych dwóch. Olbrzymie mięśnie deformowały ich sylwetki. W rękach mieli toporki strażackie.
Nawet nie zauważył jak mgła przepłynęła między jego nogami i zaczęła kłębić się tuż za nim.

Demolition squad
Światłe rady obu kompanów pozwoliły podjąć decyzje demonicy. Ciekawość pchała ją do paszczy, ale tym razem zwalczyła tą kobiecą przypadłość. Angie szarpała się z całej siły, ale macka cal po calu ściągała ją do siebie. Złapała mackę kalecząc się w dłoń o ostre zadziory i chlasnęła pazurami drugiej ręki. Raz i drugi, macka z mlaśnięciem zerwała się. Kątem oka demonica zauważyła jak coś mija ją w odległości kilku centymetrów.
Przedmiot odbił się od jednego z zębów i wpadł do paszczy.

Druga grupa
Godzilla rzucił się do ataku. Bill był parę kroków z tyłu. Wrogowie także zaatakowali. Trójka wilkołaków z uszami niczym nietoperze skrzydła. W rękach dwóch były małe klave’y, trzeci dzierżył wielki klave. Pierwszym uderzeniem Jason posłał jednego z nich w tył. Drugi uniknął ciosu i chlasnął ostrzem przez bok mokola. Srebro i zaklęty duch wgryzły się w ciało. Jason zgiął się z bólu w pół, trzeci Tancerz Czarnej Spirali wyskoczył wznosząc miecz. Ostrze, praktycznie niewidoczne w mroku, opadało na kark Godzilli.

Demolition squad

Eksplozja rzuciła Angie na ścianę, Wypłosz i Michael padli na ziemię. Przez chwilę panowała cisza, cała trójka oblepiona mięsem i wnętrznościami powoli wstawała. Wciąż dzwoniło im w uszach. Kawały mięsa z mlaśnięciem spadały z nich na podłogę… i zaczynały sunąć w kierunku stwora, tam zrastały się. Powoli ale uparcie. Za góra kwadrans potwór będzie jak nowy.


Angie dwie rany od wybuchu. Epicko słaby rzut na wytrzymałość.



Druga grupa
Bill skoczył. Klave skrzesał iskry uderzając w podłogę i zostawiając w niej wielką rysę. Bill i tancerz potoczyli się gryząc i szarpiąc nawzajem. Ohydny smak wypełnił paszczę wilkołaka. Ledwo powstrzymując się od rzygnięcia złapał głowę wroga i zaczął tłuc nią o podłogę. Tancerz złapał za przeramiona Billa wbijając szpony. Cięły do kości.

Jason wciąż wpatrywał się w rysę na podłodze. Bill zdążył na czas. Z warczeniem spaczony wilkołak rzucił się na niego z klavem. Mokol uniknął i kłapnął zębami chcąc odgryźć ramię, lecz wróg był szybszy, zdążył przekręcił dłoń. Ostrze przebiło język i wyszło dołem. Jason rycząc z bólu zacisnął szczęki odgryzając dłoń i kawał przedramienia. Klave wszedł się aż po rękojeść. Smagnięcie kolczastym ogonem wbiło Tancerza w ścianę. Poprawił drugi raz i trzeci. Usłyszał kroki. Ostatni Tancerz właśnie skakał na niego z nożem.

Bill wbił kciuki w ślepia i nacisnął. Pazury zagłębiły się w mózgu, ciało zadrżało pod nimi znieruchomiało. Kątem oka widział ostatniego z Tancerzy Czarnej Spirali skaczącego na mokola. Był za daleko by cokolwiek zrobić.

Palił go bok, palił pysk. Jedyne co mógł zrobić to odwrócić się placami. I tak zrobił. Poczuł jak przeciwnik nadziewa się na kolece. Nie miał siły na nic innego, po prostu rzucił się plecami na ścianę. Klave z brzdękiem upadł na podłogę.


Godzilla 3 prawdziwe rany - więc regenerują się jedna dziennie.
Bill tylko 2 prawdziwe rany
Wrogowie wygadają na martwych.
Dziwne ale Marcus nie pobiegł Wam pomóc.



Oliver
Nagle Oliver poczuł czyjąś obecność za sobą.
- Liczę, że kiedyś ty będziesz bronił moich placów - warknął Slade wpatrując się w fomory. - Twoja rodzina zawsze była honorowa i spłacała przysługi. Nie wyrodziłeś się aby? - p. o. księcia miasta pozwolił sobie na spojrzenie kątem oka na Oliviera. Jego złośliwy uśmieszek ukazywał kły którym daleko było do wilkołaczych, ale z całą pewnością jeszcze dalej do ludzkich. Zakrzywione pazury wyrastały z właśnie z jego palców.
 
Mike jest offline