Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-09-2016, 01:47   #44
Matyjasz
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Warto się cieszyć z małych rzeczy


Erwin nie mógł powiedzieć by goblinów jakoś szczególnie nienawidził, więc postanowił zostawić Rupperta samemu sobie. Sam w końcu zdjął zbroję i rozmasował ramię. Jedząc danie z jelenie omiótł wzrokiem jaskinię.
- Niech to wszystko diabli - powiedział do siebie patrząc w jedzenie i głośno westchnął to nie tak miało być, gdyby wiedział na co się pisał nie zrobiłby tego, teraz musiał podsumować dzień, nadać cel, nim ludzie pójdą spać. Odłożył miskę i wyszedł na środek jaskini.
- Proszę o uwagę - zaczął. - Zrobiliśmy dużo. Wygraliśmy z goblinami. Uratowaliśmy naszych braci. - Usiłował wydobyć z siebie entuzjazm i zarazić nim kogokolwiek. - Zdobyliśmy jaskinię, nasz nowy dom i znajdziemy lepszy. Mamy wodę, ogień i jedzenie. Przetrwaliśmy i przetrwamy.
Przerwał.
- Jednak przed nami dużo zagrożeń, wyzwań i roboty i zabieramy się za nią jak najszybciej się da. - Znów przerwał by pozwolić słuchaczom zrozumieć i znów szybko zaczął by nie dać im czas na wtrącenie. - Goblinów jest więcej, dlatego wystawiamy warty. Jedną tam - wskazał tunel do kaplicy – drugą przy wejściu do obu dwójka osób. Każdy kto może nieść broń będzie brał udział. Przeżyliśmy koniec świata i nie pozwolimy by nowy świat nas złamał. Obiecuje wam, weźmiemy los za ryj i wywalczymy należny nam spokój.
- Kto chce świętować niech się cieszy, ma z czego, kto chce wspominać niech wspomina a kto potrzebuje rozmówcy, służę pomocą. Od rana bierzemy się do pracy, warty wybierzemy przed pójściem spać. Dziękuję za uwagę.
Zdaniem Raula Erwin pieprzył trzy po trzy, zapewne uważając, ze płynące z jego ust słowa wpłyną pozytywnie na nastrój zgromadzonych w jaskini. A może po to, by zaznaczyć swą rolę wielkiego przywódcy? Z pewnością lepiej by było, gdyby zamiast przechwalać się cudzymi w większości dokonaniami, porządnie zorganizował wszystko - począwszy od ustalenia wart.
- Elfy i krasnoludy zapewne najlepiej z nas wszystkich widzą w ciemności - powiedział. - Uważam, że w każdej warcie, stojącej przy wyjściu z jaskini, powinien być ktoś z nich. To by dało pięć wart. Dzięki temu każdy zdołałby odpocząć.
Mimo negatywnego wrażenia jakie odczuł Raul z powodu przemówienia Erwina, wojownik zauważył, że jego słowa miały jednak pozytywny oddźwięk w jaskini. Wielu ocalałych uśmiechnęło się, popijając całkiem dobre wino i rozmawiając ze sobą. Oczywiście, znalazło się kilka przypadków osób, które najwyraźniej podzielały zdanie Raula.
Esur nie tknąwszy nawet kropli wina ruszył w stronę drugiego, podwodnego wyjścia z jaskini.
- Biorę tam pierwszą wartę - rzekł ponuro i oddalił się nie rzucając nawet spojrzenia na pozostałych.
Również kilku nowym, uwolnionym z niewoli ludziom przemówienie nie przypadło do gustu. Jedynie wcześniej poznany przez Erwina Eram oraz zdolny do porozumiewania się z goblinami Anden zdawali się zapomnieć o tym jaki trudny był dla nich dzisiejszy dzień i dołączyli się do biesiady. Reszta pozostała na uboczu, łapczywie jedząc swój pierwszy posiłek tego dnia.
- To w takim razie ja wezmę pierwszą wartę przy głównym wejściu - zadeklarował krasnolud Bhupindar i zabierając ze sobą kufel wina oraz miskę mocno dopieczonym kawałkiem mięsa zaczął się oddalać. - Tylko nie dajcie mi do towarzystwa jakiegoś nudziarza!
- Wezmę drugą wartę przy głównym wejściu - zaoferowała Crilia.
- Dla mnie w takim razie trzecia. Może z Pleufanem? - zaproponował Raul, spoglądając na elfa. - I Dorne przy wodzie.
Mimo stałego malkontenctwa Raula ludzie zdawali się być szczęśliwsi niż po przekroczeniu portalu, czyli przemowa odniosła zamierzony skutek, nawet mieli pierwszego ochotnika do warty. Erwin postanowił poczekać chwilę na kolejnego ochotnika przed wyznaczeniem go.
Potem postanowił zająć się może i ważniejszym problemem, smutnymi ludźmi.
Najpierw postanowił zagadać do uzbrojonego w banjo Louisa.
- Jeżeli chcesz coś zagrać to liczniejszej i lepszej widowni w najbliższym czasie nie znajdziesz. Tylko jak już zagrasz to coś z taktem, nie wszyscy potrafią przezwyciężyć smutek. Ale może uda nam się im pomóc.
- Tak jest szefie - odpowiedział wesoło chłopak, którego uśmiech zdawał się wręcz promieniować wewnątrz jaskini. Zaraz złapał za swój instrument i zaczął wygrywać przyjemną melodię.
Po przyjacielskim poklepaniu po ramieniu Erwin postanowił przejść się po smutnych, dowiedzieć się co konkretnie ich trapi, czy może im jakoś pomóc i prawdopodobnie poprosić kapłana o rozmowę z nimi. Po smutnych miał nadzieję zamienić kilka zdań z każdym ocalałym, dowiedzieć się kim jest, co potrafi i czy ma jakieś konkretne aspiracje.
Na widok odchodzącego Erwina od stołu, Ruppert rzekł:
- Poczekaj przyjacielu, mam nowinki z nowego świata. Może golniesz jeszcze jednego kufelka? - Łotrzyk nie czekał jednak na reakcję wojownika. Wziął swój stary kubek, z którego wcześniej pił i wypełnił go po brzegi. Rozsiadł się na drewnianym krześle i postawił z hukiem posążek demona na ławie.
- Mamy przesrane. - Zaczął bezpardonowo Ruppert. - Ta jaskinia była posterunkiem tych goblinów. Na północy są ich dziesiątki. W dodatku są tam inne paskudztwa jak hobgobliny i niedźwiedziożuki. No i jak twierdzi nasz słodziutki jeniec, to ze sobą współpracują. Ten świat jednak jest bardzo podobny do naszego starego. Goblin mówił, że żyją tu ludzie, elfy i krasnoludy. Co prawda napomknął coś że trochę się różnią od nas ale są! Niestety nie udało mi się wydobyć z nich informacji gdzie moglibyśmy szukać pomocy. Na tortury na prawdę nie miałem już dziś siły. Zresztą zawsze robił to ktoś ze zrytym beretem w mojej bandzie. Na przykład taki Brutus. Ten to wycisnął z każdego każdy szczegół… ale to stare dzieje. Na północny zachód stąd podobno są góry. Tam może udałoby się znaleźć siedzibę krasnoludów.
Erwin spojrzał w swój kubek przed wypiciem go naraz.
- Kurwa. - Ściszył głos, by postronni nie usłyszeli. - Może nie ogłaszajmy tego dziś, nie ma co ludzi dobijać, bardziej.
Zamyślił się.
- To długo tu nie zagrzejemy. Mówił jak daleko na wschód i zachód żyją gobliny? Posterunki utrzymują z sobą jakiś stały kontakt? Spodziewali się ten posterunek odwiedzin w najbliższym czasie? Wie ile goblinów jest tam gdzie zabrali resztę jeńców? Jeżeli dość mało, to można by próbować ich odbić, lub dopaść nim dołączą do reszty. Skoro na północy gobliny a krasnoludy na północnym zachodzie to nam wypadnie iść na zachód, omijając gobliny na północy. Może morzem?
- Wiesz, chciałem zapoznać się z ocalonymi, sprawdzić co im na sercu leży, co potrafią, przyłączysz się czy chcesz wrócić do goblinów, lub zwyczajnie odpocząć?
- Nie spytałem jak daleko są od nas ale nie mam zamiaru już dziś zawracać sobie tym głowy. Jestem padnięty. - Ruppert dopił swój kufel do zera i powlókł się do swojego posłania. - Obudźcie mnie jak będzie moja kolej na wartę.
- Nie ma sprawy - odpowiedział mu Erwin i udał się realizować swój plan.
 
Matyjasz jest offline