Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-09-2016, 11:42   #27
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację

- To zaraz, zaraz… mówisz, że ciocia Roshunda była od strony twojej matki Kamality? - Tili przerwała wywód Romula z którym starała się ustalić stopień pokrewieństwa. -A co w wujkiem? Tym od strony brata ojca szwagra twojej babki…

Kenderzyca była strapiona całym zdarzeniem. Nigdy nie widziała płaczącego krasnoluda, więc podświadomie czuła, że mężczyzna bardzo cierpi po stracie tego kogoś… kogo właśnie rozkruszył własną głową. Starała się zachować stosownie do sytuacji, ale było to dla niej trudne, gdyż za bardzo emocjonowała się wcześniejszymi wydarzeniami. Niemniej, wyglądała na poważną i nawet jej głos stał się jakiś taki mniej piskliwy. W zasadzie, to tylko przez grzeczność, a nie ciekawość, włączyła się do rozmowy z blond włosym, grubawym przedstawicielem jej rasy, który widząc niespotykany wygląd Sroczki pojawił się tuż przed nią, nawijając jak katarynka o swoich korzeniach.

- Wujek taty taty mojego taty nazywał się Arini, nie… z domu Stokrotkojadków. Surojadki byli od strony babci cioci syna dziadka siostry przyrodniej wujka Kalego. - albinoska wymieniła się z Romulem na piórka, gdyż miał całkiem ładną kolekcję sójkowych lotek.


Wyglądało na to, że oboje znaleźli się w niezłym impasie. Ich pokrewieństwo było niemal pewne, ale z jakiegoś powodu nie mogli dojść do konsensusu. Podłamany mężczyzna zaczął opowiadać historię wujka męża ciotki od strony babki babki matki siostry ojca dziadka jego siostry mlecznej. Łotrzyca z początku nie słuchała, nie mogąc się zdecydować czy skupić się na swoim rozmówcy, Mirnarku czy krasnoludzie, gdy dotarło do niej, że zna słyszaną historię.

- Hej! Czy to nie przypadkiem wujek Trapspringer? Ten sam co po pijaku pomylił smokowca z prawdziwym smokiem i założył mu siodło chcąc go ujeżdżać? - tak, to był ten sam wujek, z tą samą historią i tą samą rodziną. A więc jednak byli z Cichobiegiem rodziną!
Kenderzy wpadli sobie w ramiona ciesząc się z odnalezienia bardzo dalekiej rodziny. Ich radość nie trwała jednak długo. Kenderce coś zamigało przed oczyma i sądząc po zachowaniu dalekiego „kuzyna”… jemu też, bo bez słowa obole rozeszli się w swoich kierunkach. KU PRZYGODZIE!

Znalezisko było godne takiego poszukiwacza skarbów jakim stała się Sroczka Białoboczka.
Prawdziwa łuska z prawdziwego ogona, prawdziwego smoka. Zafascynowana, a co najważniejsze, namaszczona błogosławieństwem, tego jakże potężnego znaleziska. Wróciła do swoich towarzyszy, trafiając na sam koniec dyskusji.
To ją trochę zbiło z pantałyku. Przez chwilę wyglądała jak zagubione dziecko, którym w zasadzie była. Stała teraz za plecami krasnoluda, który przemawiał do reszty towarzyszy. Przed nogami miała zwęglone szczątki… eee… kogoś?
Przez chwilę przypatrywała się biedakowi, aż straż nie zorientowała się z jej tak bliskiej obecności. Zanim jednak zdążyli zareagować, dziewczyna przeskoczyła nad trupem i czmychnęła wprost między nogi minotaura, przytulając się do jednej z nich i wyraźnie szukając wsparcia.

O ile samotnego kendera można było postraszyć i pogonić… tak najwyraźniej nikt nie kwapił się by zaczepiać kendera z minotaurem u boku.
Łotrzyca zadarła główkę wpatrując się wyczekująco w „krowi pysk” przyjaciela, aż ten nie nachylił się do niej. Dziewczyna wręczyła mu wtedy małą łuseczkę, szepcząc do ucha gdzie ją znalazła, czym była i… dlaczego mu ją dała.

To był swoisty wyraz miłości i przyjaźni. Ten gest byłby błogosławieństwem… gdyby dawczyni nie była… kenderem.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"

Ostatnio edytowane przez sunellica : 23-09-2016 o 11:58.
sunellica jest offline