W jednej chwili osłupiał na te słowa. Nie raz mu grożono śmiercią, ale to było insze. Skrywał obawę w głupkowatym śmiechu, jednak niemiał wiary. Był słaby by stanąć wprost przeciw prawdzie. Bał się tego że w to uwierzy, a to stanie się silniejsze od jego mięśni. To właśnie przełamało w nim pewność i dało obawę.
Tak wiec jechał co rusz drapiąc się za uchem, z nadzieja ze tam nic nie ma.
Wyją jeszcze raz kawałek medalionu by przyjrzeć mu się dokładniej, a może by znaleźć w nim odpowiedz .
„O Sigmarze, wybacz memu zwątpieniu. Jeśli to prawdą jest, ja przysięgam ze stane godnie przed słabszymi, aby spełnić swą powinność.” Powtarzał w myślach… |