Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-09-2016, 11:05   #118
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Kaspar spodziewał się wszystkiego, ale nie tego, że trumnie znajdą kogoś żywego. Zakopanego żywcem...
Powinien był się dawno temu udusić, pomyślał, widząc jak 'wioskowi' przy pomocy 'Wilkobójców' wyciągają niedoszłego truposza.
Prawdę mówiąc spodziewał się czegoś całkiem innego - kolejnej kartki z napisem "Grób już macie wykopany, teraz się połóżcie. Ha ha ha."

Wagner chciał pomóc rannemu lekarzowi, ale wiedział, że nie mają wiele czasu. Nawodnił mężczyznę jak tylko mógł i kiedy był pewien, że ten przeżyje zaczął go szybko przeszukiwać. Nie wiedział czy coś znajdzie, ale jaki miał wybór? To albo czekać na pewną śmierć. Jego twarz wykrzywiła się w zdziwieniu kiedy w połach marynarki znalazł karteczkę. Była na nim nazwa najlepszego wina z winnic Wagnerów. Czerwone 2492.

- To najlepsze wino z winnic Wagnerów! - powiedział do kompanów Moritz, który wcześniej chyba nie do końca zmarnował czas czytając zapiski w gabinecie lekarza. - Czyżby lek znajdował się w butelce w domostwie Wagnerów? - zapytał.

- Z pewnością nie pomoże nam parę łyków wina - stwierdził Kaspar. - Może masz rację i odtrutkę w jakąś butlę wlał. Z taką etykietą. Ale... - Spojrzał na kartkę, usiłując zapamiętać cyferki. - Jeśli takich butelek jest więcej? Spustoszymy zawartość piwniczki?

- Nie byle jakie wino, a czerwone wyborne warte 50 Złotych Koron za butelkę. Takich win nie trzyma się w skrzynkami, a jedną czy dwie sztuki na przybycie znamienitych gości. - powiedział Wagner chcąc dodać, że wylewać takie wino aby zapewnić butelkę chemią było czynem odrażającym, ale… bał się reakcji kompanów na takie słowa.

- Jedyne, co możemy zrobić, to iść i sprawdzić. - Kaspar skinął głową. - Zapewne cały, od piwnic po strych, bo kto wie, gdzie butelka stoi. Teoretycznie wśród innych powinna być schowana, ale kto tam wie. No i... dla ilu osób starczy taka butla - dodał szeptem.

- Zatem biegnijmy - powiedział do kompanów czeladnik. - Pamiętajcie, że najpierw pytamy gospodyni, a dopiero jak ta nie będzie wiedzieć wywracamy wszystko do góry nogami. Posprzątamy i pokryjemy szkody jak już będziemy zdrowi. Porcjowaniem leku, jak go znajdziemy zajmę się ja, bo Herr Wagner do tego czasu może nie być w stanie…

Jedyny, jaki przeżyje, pomyślał z ponurą ironią Kaspar. No i może ten DeFabag, co pewnie truciznę wyrzygał...
- Biegniemy - potwierdził Kaspar, chociaż był pewien, ze biegiem nie zrobi nawet pięciu kroków.
Nie oglądając się na pozostałych ruszył w stronę domostwa Wagnerów.
 
Kerm jest offline