Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2007, 19:37   #13
Judeau
 
Judeau's Avatar
 
Reputacja: 1 Judeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znany
John Whiterook

... Z każdym ich zdaniem oczy Johna rozszerzały się bardziej.
Ten dzień do reszty zwariował. O czym one, do cholery, mówią? Jaki interes, jaka podróż? Co to znaczy „bez odwrotu”? Wyjazd na zawsze?
Czy ona właśnie powiedziała, ze go szukały...? Utrzymanie spokojnego wyrazu twarzy stawało się coraz trudniejsze. Sytuacja zaczynała go przerastać. Przychodzą tu nagle, z nikąd, niczym sowy, uderzają propozycjami, zagadkami jak szalony mustang, a on ma w jednej chwili z nimi odejść?! ... Z miejsca gdzie się urodził, wychował, gdzie mieszka jego plemię, z –jego- ziemi? Tylko by pojechać w jakąś, podejrzanie brzmiącą, podróż z trzema obcymi, dziwnymi kobietami...?
Westchnął i popatrzył w piwo. Gruba warstwa piany przykrywała złocisty trunek.
Nigdy nie lubił piany. Co gorsza, sam nie umiał sobie nalać, żeby nie powstała. Zmarszczył brwi.
Z drugiej strony, co go tu czeka? Zachlanie na śmierć? Może dostanie robotę przy pakach w hurtowni, a może wyląduje na ulicy, jak niektórzy ze starszych Indian, których widuje. Nie potrafiłby też żyć w rezerwacie... Zresztą, tam nie jest lepiej. Jakby całe to miejsce dogorywało. Ale wyjazd? Na zawsze? To by było jak ucieczka, opuszczenie swojego ludu w potrzebie...
...
Kim one, do kurwy nędzy, są, czego chcą? To jakieś żarty. Mimowolnie chwycił w dłoń swój rytualny, turkusowy naszyjnik. „Duchy, wskażcie mi drogę...”
Wentylator głośno pracował, bezskutecznie starając się ochłodzić drżące, niczym galareta powietrze. Stara szafa grająca wytrzaskiwała skoczną melodyjkę z lat 70-tych.
Patrzył spokojnie na twarze kobiet.
Czas płynął.
Myślał.
Kocha to miejsce, jednocześnie go nienawidząc. Kolejny toksyczny związek. Może tym razem powinien przerwać to, póki może, powinien uczyć się na błędach. Delikatnie pogładził bliznę na brzuchu. Może powinien godnie rozstać się z tym miejscem, zanim ono go zniszczy. Ucieczka... czy uwolnienie?
Silva poruszyła się niespokojnie. Zauważył strużkę potu spływającą po jej piersi.
Otworzyła usta, lecz nim wydobyła z siebie słowa, podniósł dłoń.
- Nigdy się nie –namyśliłem-, Pani Silvo. –rzekł wolno z ponurą miną- Doskonale, drogie Panie. Macie moją uwagę. Porozmawiajmy o tym interesie. Wiem, że niektórzy ludzie wiecznie się gdzieś spieszą, więc kiedy poznam wszystkie szczegóły, spotkam się z Paniami jutro rano i poznają Panie moją decyzję.
 
__________________
"To bez znaczenia, czy wygrasz, czy przegrasz, tak długo jak będzie to WYGLĄDAŁO naprawde fajnie"- Kpt. Scundrel. OotS
Judeau jest offline