Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-09-2016, 18:58   #47
Nortrom
 
Nortrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Nortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputację
Bo do tanga trzeba dwojga

Pierwszy sen w nowym świecie nie należał do najlepszych. Co prawda nie padało na głowę, brzuch był pełny, a miejsce było strzeżone, ale dwugodzinna przerwa na wartę w trakcie nie pozwoliła na głębokie zaśnięcie. Mimo tego Crilia musiała przyznać, że bywało i mogło być gorzej.
Kapłanka wstała powoli, gdy Keks zaczęła szturchać ją nosem, domagając się porannego polowania, które stało się już dla nich rutyną. Nie zgadzała się ze zdaniem swojej towarzyszki, jakoby musiały to robić, ale po chwili namysłu doszła do wniosku, że jest jej zimno i powinny się trochę poruszać. Upolowane zwierzę mogły przerobić na zapasy, które przydadzą się w dalszej podróży. Jaskinia była zbyt niebezpieczna, żeby zostać w niej dłużej, niż kilka dni, więc zamierzała niedługo ją opuścić, z innymi, czy bez nich.
Przeciągając się podeszła do stołu, z którego zabrała kilka kawałków mięsa. Większość zjadła lub dała swojej suczce, a dwa ostatnie zabrała na wypadek, gdyby polowanie przedłużyło się. Nie zamierzała poświęcać na nie więcej czasu, niż powinna, jednak nigdy nie wiadomo co mogło się zdarzyć. Zadowolona z posiłku ruszyła do wyjścia, czując jak zadowolona Keks ociera się o jej nogę.

Na zewnątrz pół-drowka natrafiła na wilgotną od wody Pech, niosącą pod pachą sporych rozmiarów miskę. Czarodziejka zatrzymała się i przez chwilę zastanowiła.
- Przepraszam… - wydukała wreszcie.

- Za co? - zapytała lekko zbita z tropu Crilia, która jeszcze nie do końca się obudziła.

- Mam pytanie. - dodała czarodziejka, wciąż nie tłumacząc o co dokładnie chodzi.

- Jakie? - dopytywała kapłanka, która wciąż nie mogła domyślić się o co dokładnie chodzi.

- Chciałam… chciałam sprawdzić okolicę, pozbierać trochę ziół - wytłumaczyła czarodziejka, której trema podchodziła coraz bardziej pod gardło na samą myśl, że miałaby poprosić o pomoc. - Czy też idziesz do dziczy? Mogę iść z tobą? - przemogła się wreszcie.

Crilia patrzyła przez chwilę ze zdziwieniem na Pech, po czym zaczęła chichotać.
- Och… o to chodziło! - stwierdziła, próbując stłumić chichot. - Oczywiście, że możesz. Wybierałyśmy się na polowanie, a to zawsze trochę zajmuje. Miło będzie mieć kogoś do towarzystwa.

Pech wreszcie się uśmiechnęła. Bała się sama chodzić w okolicy, zważywszy na niedawne walki z goblinami i nieumarłymi. To miejsce było straszne i normalnie ulotniłaby się z niego jak najszybciej, jednak ironicznie, było to najbardziej sprawdzone miejsce.
- Pójdę po coś do jedzenia, wezmę też swoje rzeczy. Poczekaj, zaraz wrócę.
Jak powiedziała, tak zrobiła. Oddaliła się na chwilę w głębi jaskini, zebrała trochę pożywienia na drogę, spakowała swój wysłużony worek i była gotowa do drogi. Nawet nie pomyślała, żeby komuś wytłumaczyć, dlaczego wokół niej dziwnie odbija się światło; pojawiła się nagle, przebiegła między wszystkimi i tak samo szybko zniknęła.

Crilia wykorzystała chwilę, którą dała jej idąca po swoje rzeczy Pech, aby pomodlić się do swojej bogini, prosząc o udane łowy. Takie modlitwy nigdy nie trwały długo, bo i długie być nie mogły. Bogini wolała krótkie, szczere i praktyczne modlitwy, niż długie, przez które zwierzyna mogła zdążyć uciec. Kapłanka zdążyła skończyć, nim dziewczyna zdążyła wrócić.
- Chodźmy! - powiedziała do Pech i Keks, gdy były już gotowe.
 
__________________
"Alea iacta est." ~ Juliusz Cezar

Ostatnio edytowane przez Nortrom : 24-09-2016 o 19:03.
Nortrom jest offline