Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2016, 10:29   #32
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Wybór jaki czekał śmiałków nie był trudny. Do wyboru mieli dwie drogi. Jedna - niebezpieczna omijająca palisadę i schowane za nią miasteczko, oraz druga cholernie niebezpieczna, czyli przejście samym miasteczkiem. Los chciał, że choć w nadstawianiu za kogoś karku byli specjalistami, tym razem musieli się narażać tylko i wyłącznie z powodu ogara, słuchającego komend Waldemara. Ogar potrzebował zapachu by złapać właściwy trop, a taki zapach mógł mu dać tylko trup, który leżał gdzieś tam na rynku Dunstigfurt, a przynajmniej tak twierdził ocalały strażnik w swoim raporcie dla łowcy czarownic. Waldemar potrafił szukać śladów, był cichy i skuteczny, lecz nie ujmował niczego umiejętnościom Jina, to też bez większego problemu zgodził się by cudzoziemiec zajął się szybkim rekonesansem terenu, po którym mieli przebyć.

Cała kompania ruszyła wartko gęstym lasem zbliżając się nieco bliżej palisady miasteczka. Solidne i masywne drzwi, leżały wyłamane z zawiasów, tonąc w błocie zmieszanym z ludzką juchą. Mężczyźni przykucnęli na skraju lasu, bacznie obserwując skrawek Dunstigfurt przez otwarte na oścież bramy palisady. Wszędzie widać było obraz ruiny i rozpaczy. Niektóre budynki były doszczętnie spalone, inne tylko pouszkadzane. Raz po raz oczom obserwatorów ukazywały się ludzkie zwłoki, którym nikt nie zapewni godnego pochówku.
Jin skinął im porozumiewawczo głową, po czym wszedł przez bramę palisady do środka. Pozostali czekali w ukryciu leśnej gęstwiny gotując się na każdą ewentualność.

~***~

Jin czuł intensywny smród śmierci. To było straszne doznanie, które budziło torsje nawet w tak doświadczonym człeku jak on. Gdy tylko przeszedł na drugą stronę palisady ujrzał żywe cmentarzysko, z tą różnicą że tutaj trupy służyły bardziej jako element dekoracji.
Jin ruszył główną uliczką w stronę dawnego serca osiedla. Niebo zasłaniała prawdziwa chmura kruków, czekających z niecierpliwością aż Jin tylko oddali się na bezpieczną dla nich odległość. W niektórych ruinach ciągle tlił się ogień, lecz zwiadowca nie dostrzegł nic więcej co mogłoby bardziej zwrócić jego uwagę. Żaden, żywej duszy. Żadnego ocalałego mieszkańca. Kompletnie nic.

W końcu po kilku dłuższych chwilach dotarł na rynek, u podnóża malutkiego zameczku. Pierwsze co ujrzał to prowizoryczne włócznie, z nabitymi na szpice dziecięcymi głowami. Mężczyzna skonsternował się na ten widok, lecz po chwili ujrzał coś znacznie gorszego. W miejscu, gdzie kiedyś stały stragany lokalnych przekup teraz znajdowały się trzy wygasłe paleniska, a tuż obok nich znajdowała się prawdziwa sterta zwłok. Były to same kobiety. Pobite, okaleczone, okrutnie wykorzystane i zamordowane z zimną krwią. Wokół nich krążył rój much, a Jinowi nie zostało nic innego jak dalej szukać. Rozglądając się uważnie mężczyzna w końcu dostrzegł zwłoki mutanta - człowieka o baranim łbie, trzymającego kurczowo drzewiec włóczni, którą przebito mu trzewia.

Jin rozejrzał się dookoła i ujrzał kolejne ciała zwierzoludzi. Szukał dalej, aż w końcu udało mu się natrafić. Blade zwłoki wyróżniały się na tle brązowo czerwonego błota. Rosły mężczyzna miał ogoloną głowę i odziany był jedynie w spodnie i płaszcz z skóry niedźwiedzia. Był wysoki i bardzo krzepki, znacznie bardziej niż którykolwiek z kompanów Jina. Był muskularny i pewnikiem bardzo silny, stwierdził Jin, choć orężu barbarzyńcy nie dostrzegł. Trop dla ogara już był wystarczyło tylko podstawić czworonogowi pod nos.
Jin podniósł wzrok i ujrzał dziecko. Chłopiec, liczący nie więcej jak dwanaście wiosen. Stał na środku uliczki łączącej rynek z bramą w palisadzie, którą wszedł tutaj zwiadowca.
Skóra chłopaka była cała umazana krwią, a jego pusty wzrok wbity był w Jina.

~***

-Coś długo go nie ma...- rzucił któryś z mężczyzn.
-Sigmar nad nim czuwa.- odrzekł poważnym tonem Hans. Cała grupka uważnie przyglądała się jak ich towarzysz wchodzi samotnie do splądrowanego przez zwierzoludzi miasteczka, a następnie udaje się opustoszałą uliczką w stronę niewielkiej, kamiennej budowli znajdującej się w sercu mieściny. Widzieli jak w oddali krąży i szuka.
-A to co do jasnej cholery...- warknął Bardag na widok młodego chłopca, który wyłonił się z jednej z wielu bocznych uliczek. Dzieciak był kompletnie nagi, lecz jego ciało pokryte byłą warstwą błota u brudu. Chłopak stanął na środku uliczki w połowie dystansu dzielącego ich do Jina i bacznie obserwował zwiadowcę.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline