Plan Raula był prosty - miał zamiar iść na mały spacer, wzdłuż brzegu morza i sprawdzić, czy w zasięgu połowy dnia wędrówki znajdzie coś ciekawego - na przykład kolejne miejsce na założenie obozu, którego tak od razu nie odnajdą gobliny i ich więksi pobratymcy. Jeśli mają znaleźć innych ludzi (czy też inne, mniej wrogie rasy), nie można było siedzieć w jednym miejscu i czkać, aż zielone paskudztwa przylezą tu w większej liczbie.
- Crilio, użyczysz kilka strzał? - zwrócił się do półdrowki. - Przyda mi się mały zapas, bo się wybieram na mały spacer wzdłuż wybrzeża.
- Oh! - podskoczyła zaskoczona kapłanka, która skupiona była na posiłku. - Umm… Ilu potrzebujesz? - zapytała krótko.
- Z pięć by się zdało - odparł Raul. - Tak, by kołczan był pełen. W gruncie rzeczy... Jeśli tuzin nie starczy, to zapewne i więcej nie pomoże.
Kapłanka uśmiechnęła się lekko i wyciągnęła pięć strzał.
- Proszę. - powiedziała, podając strzały Raulowi.
- Dziękuję - oparł Raul. - Mam co prawda nadzieję, że spotkam tylko i wyłącznie przyjaźnie nastawione istoty, ale wiadomo, co mówią o nadziei... W związku z tym, co nas dotychczas spotykało, to taką nadzieję należy bardzo głęboko schować i przygotować się na najgorsze.
- Pomodlę się o twoje bezpieczeństwo. - zaproponowała Crilia.
- Z pewnością nie zaszkodzi - odparł Raul.
Z uśmiechem pożegnał się z kapłanką.
Wojownik zmierzał już w stronę wyjścia z jaskini, kiedy nagle usłyszał za sobą znajomy głos.
- Sir! - Raul nie musiał się nawet odwracać, by wiedzieć kto go woła. Po nucie zakłopotanie w tonie głosu, z łatwością domyślił się, że był to giermek.
Dorne podbiegł do Raula i nie dając mu czasu na choćby jedno słowo, zapytał:
- Sir, usłyszałem, że wybierasz się na wędrówkę. Czy mógłbym ci towarzyszyć?
Raul prawdę mówiąc miał ochotę wybrać się na zwiedzanie świata sam, bez dodatkowego 'obciążenia', ale w ostatniej chwili zrezygnował z powiedzenia 'nie'.
- Zabierz zatem prowiant na cały dzień i możemy ruszać - oznajmił.
- Dziękuję, sir - powiedział rozpromieniony giermek i pobiegł do głównej sali jaskini. Po kilku chwilach pojawił się znowu z plecakiem. Byli gotowi by wyruszyć.
Raul zlustrował giermka od stóp do głów by sprawdzić, czy Dorne jest odpowiednio uzbrojony.
- Chodźmy - powiedział.