- NIE RÓB TEGO, IDIOTKO! – ryknął na cały głos Awerroes i spróbował pohamować altruistyczne dążenia Kirstin – To są znaki sekretów Podróżnika, wiesz, co to znaczy?! Nie przekraczaj tej linii! Ty też! – rzucił do Edgara.
Wszystkim powoli odbijało w tym szaleńczym domu. Chyba tylko Awerroes (notabene poprzez swą ekscentryczność) zachować zdołał trzeźwy umysł. No, nie do końca może, ale reszta tu zgromadzonych objawiała daleko idące symptomy paniki. Edgar i Kirstin już wcześniej psychicznie wysiedli, ale teraz do tego niezacnego grona dołączył i Tankred, ku zgryzocie Awerroesa. Mag liczył przecież, że ktoś wspomoże go w próbach zachowania norm bezpieczeństwa.
Najwyraźniej jak zwykle należało działać samemu, żeby zdziałać coś sensownego.
- Zostaw go, mówię ci, kto wie, jaka plugawa magia go tutaj sprowadziła. W istocie, to nawet może nie być on. Już nie takie figle płatała ta chałupa. Przede wszystkim musimy zadbać o własne bezpieczeństwo.
Spojrzał z nadzieją na Tankreda. Liczył, że poprze go w jego zamierzeniach.
- Tankredzie, miejmy na niego baczenie. Jestem przekonany, że obaj chcemy wyjść z tego cało, więc chociaż wspierajmy się w tych działaniach. Na koleżankę Kirstin najwyraźniej nie ma co liczyć. Nie wykonuj gwałtownych ruchów, chaośnicza kreaturo! – skierował do Edgara. |