Wątek: Pay Off
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2007, 21:59   #67
denis
 
Reputacja: 1 denis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwu
Miasto było głosne , smierdzace , jasne ... i zatłoczone .
Mimo ze była niemal północ na na dworcu wciąż masa ludzi kłebiła się załatwiajc swoje sprawy .
Rózni przechodzili obok terminala w którym Esperanza wystukiwała numer z wizytówki . Kilku czerwonoczubych punków starało się bezskutecznie dostac do papierosów w automacie , dwuch policjantów szło korytarzem „nie widzac „ młodych wyrosków walacych rurą w maszyne . Jakis starszy człowiek o kulach stajacy w rogu wielkiej sali biletowej grał na organkach . Tam jakas kobieta z skórzanej czerwonej kurtce i dzinsach rozmawiała z długowłosym dzieckiem ( najwyrazniej kupowała jakies prochy ... ) .

- Pan Smith, miałam się do Pana zgłosić ... – mowiła powoli do mikrofonu.. gdy nagle wszycy oderwali się od swoich sprawa gdzies w jednym z korytarzy padły strzały . Trzy może czytery . Na ucho cos niewielkiego .. może 9 mm .
Po chwili z korytarza wypadł jakis młody człowiek ... biegł na oslep ... przewracajac po drodze jakiegos lekko „zawianego faceta „ biegł ile sił w nogach w kierunku wyjscia na ulice Zapewne tam , pomiedzy ulicami tego nie zasypiajacego miasta chciał znalesc schornienie ...
Po 2-3 sekundach w korytarzyu pojawiło się czterech meżczyzn w czarnych kamizelkach . Karabiny maszynowe , kewlarowe kamizelki , chełmy ... Biegli mimo obciazenia rowno i szybko . Mlody uciekinier obiejrzał się .. wstajac z ziemi po zderzeniu z pijaczkiem ... Niemal niedostrzegalnym ruchem włazył meżczyznie do kieszeni prochowaca pistolet i dalej puscił się do ucieczki . Na widok oddziału specjalnego niemal wszycy w sali padali na zmiemie jak na komendę ... jeden z zołnierzy przyłozył do oka karabin ... kilka pocisków pomkneło w kiedunku chłopca ... Krew obryzgała szlkane dzwi dworca ... które z cichym szumem własnie otwierały się przed nim ... Na ulicy niemal natychmisat rozjasniały policyjne koguty ...
W słuchawce która Es dalej kurczowo trzymała w reku ktos cos mówił
- Halo ? ..... jednak głos z megafonu skutecznie zagłuszył wszystko
„ Tu porucznik Harris , proszę wszytskich o połozenie się na zmiemi ... rozłozenie rak na boki i oczekiwanie na dalsze instrukcje „
 
denis jest offline