Wątek: Strefa Zimy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2016, 12:00   #318
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację

Bojko, Raver, Buckman, Hradetzky

Godzina 01:22 czasu lokalnego
Piątek, 22 styczeń 2049
Norylsk, Rosja


Pierwsza część planu, który wymyślił samodzielny dowódca operacyjny Bojko, okazała się prosta do wykonania. Dwa włączenia urządzeń, jeszcze jedno przeciążenie silnika i Fox i Vader wyskakujący prosto na lodowaty śnieg. To nawet nieszczególnie był zjazd na linie, to był bardziej upadek.Mieli szczęście, że nie wpakowali się na budynek czy słup, bo pilotom było raczej wszystko jedno nad czym zatrzymują maszynę. Po przeanalizowaniu sytuacji uznali, że są tuż za rzeką, na północ od kryjówki Udinova.
Zaczęli mozolną przeprawę.

Drugą zaś część planu, Ukrainiec dzielnie pozostawił pozostałej w samolocie dwójce. Zoltan podłączył się do konsolety. Najwygodniej byłoby mu zająć miejsce któregoś z pilotów, ale jako bardziej pancerniak niż lotnik, zdawał sobie sprawę, że to mógłby nie być najlepszy pomysł. Jego głowę wypełniła natychmiast masa odczytów, a z kluczami dostępu wymuszonymi od pilotów, otrzymał wykaz i spis każdej śrubki maszyny wraz z jej obecnym stanie. Było tu o niedomkniętych drzwiach, które należało trzymać lub zablokować, paliwie, którego miało im starczyć na mniej więcej godzinę lotu w obecnych warunkach czy stanie silników, z których jeden faktycznie zgłaszał alarm przeciążeniowy. Czy ze względu na ciężar i manewry samolotu, czy jakieś działania pilotów - tego Hradetzky nie umiał określić.

Piloci odlecieli kawałek i zawiśli nad ziemią.
- Wylądowanie może nas zagrzebać w śniegu i się nie poderwiemy! Co dalej?
Utrzymanie maszyny w miarę nieruchomo w powietrzu zużywało mniej paliwa i wskaźnik pokazywał teraz mniej więcej półtorej godziny możliwego lotu, ale to było o wiele za mało na ich potrzeby. No i gdzieś tam ciągle był helikopter, krążący wokół i czekający tylko na kolejne włączenie urządzeń lokalizujących.


Bojko, Raver

Godzina 02:00 czasu lokalnego
Piątek, 22 styczeń 2049
Norylsk, Rosja


Droga, którą mieli do przebycia, na mapie nie była długa. Dla rannych najemników była jednakże prawdziwą katorgą, ciągnącą się o wiele za długo. Teraz, jak już wysiedli z samolotu, nijak nie mogli jej też przyspieszyć. Pozostało mozolne przebijanie się przez burzę śnieżną, nie słabnącą już od wielu godzin. Nowa warstwa śniegu przykryła niemalże wszystkie przeszkody terenowe i zabudowania, jedynie na odsłoniętych fragmentach wiatr wywiewał śnieg, tworząc wielkie zaspy w miejscach, gdzie zmrożone płatki śniegu się zatrzymywały. Trzeba je było omijać, bo w obecnym stanie nawet na nartach nie mieli siły się wspinać.

Na szczęście nie zgubili się, a Udinov nie skupił się wyłącznie na siedzeniu w ogrzewanej piwnicy. Na zewnątrz widać było wyraźne ślady odśnieżania, Rosjanin musiał robić to regularnie. Nie znaleźli żadnych śladów niebezpieczeństwa, skierowali się więc od razu do kryjówki i ku pewnej uldze, odnaleźli tam zarówno Dymitra jak i dziewczynę. Oboje podnieśli się zanim na wpół zamarznięci najemnicy zeszli na dół.
- I jak? - nie wytrzymał z pytaniem mężczyzna, widząc, że są tylko we dwóch.


Rusht, O'Hara

Godzina 02:00 czasu lokalnego
Piątek, 22 styczeń 2049
Norylsk, Rosja


W czasie, kiedy Shade raczyła się gorącą herbatą na fotelu, Kane przedzierał się raz jeszcze przez zaśnieżone miasto, mając coraz większą świadomość tego, że jedynie ta pogoda pozwala mu się przemieszczać po Norylsku. Wojsko obstawiło każde większe skrzyżowanie, a patrole ciężkich wozów bojowych co chwilę przejeżdżały ulicami. To już nie była partyzantka, pewnie jakiś nieprzekupiony pułkownik lub generał wreszcie wziął całą dywizję za mordy i zrobił to co należało zrobić o wiele wcześniej. Lub to było wyłącznie zabezpieczenie części mieszkalnej i sposób na zablokowanie tu działań wrogich agentów. Tak czy inaczej, O'Hara sam z trudem dotarł na miejsce spotkania o czasie. Bez zaskoczenia stwierdził, że Ivanienki nigdzie w pobliżu nie ma, a na dodatek samo miejsce jest oświetlone i zbyt często nawiedzane przez wojsko, aby spotkanie przed wyznaczonym budynkiem było obecnie bezpieczne.

Ukryty w zacienionym, niewidocznym z ulicy miejscu, sam miał bardzo ograniczone możliwości. Mógł czekać, ale wtedy prawie na pewno nie wyrobiłby się w półtorej godziny, który to termin podał Valerie. Mógł spróbować wyjść po Ivanienkę i wracać w ten sposób okrężną drogą. Jaka jednakże była szansa na zobaczenie go przy tej pogodzie? Chyba tylko taka, że tamten będzie szedł tą samą drogą - bo nieodśnieżanymi chodnikami obecnie i tak niezbyt się dało. Mógł też zupełnie sprawę olać i wracać, nie dając już następnych szans agentowi Miracle. W pierwotnym zamyśle plan zakładał, że tamten przyjedzie samochodem, ale bardzo wątpliwe, aby uliczki przed jego domem były odśnieżane. To dawało szansę tylko pojazdom gąsienicowym. Na pieszo musiałby iść naprawdę sprawnie i nie zostać zawróconym przez rosyjskie wojsko.


Zoe

Godzina 02:13 czasu lokalnego
Piątek, 22 styczeń 2049
Norylsk, Rosja


Desperacja nie była taka zła, kiedy szło za nią logiczne myślenie. Jeśli ci, co tu przybyli, weszli do mieszkania, to światło musiało się palić. Na najwyższym piętrze nic nie znalazła, ale tu przecież wiedziała, że obcy zeszli przynajmniej o jedno piętro. Na dziewiątym, kładąc się przy ziemi i spoglądając przez miniaturowe, często dodatkowo osłonięte kocami dziury między podłogą a drzwiami, znalazła jedno mieszkanie ze słabą poświatą od zapalonego w jednym z pokoi światła. Sprawdziła jeszcze dwa niższe piętra i na siódmym także w jednym z mieszkań było jasno, na tyle, że nawet nie musiała się nachylać, aby to widzieć.

W środku było cicho, w tym jaśniej oświetlonym wydawało się jej, że przez chwilę słyszała przyciszoną rozmowę. Na klatce nikt się nie poruszał, nie widziała, ani nie słyszała otwieranych i zamykanych drzwi. Nawet jeśli ktoś w tym czasie gdzieś wyszedł, to zrobił to bardzo cicho.
Miała więc dwa mieszkania na czterech najwyższych piętrach. I jeszcze sześć kondygnacji w dół.


 
Sekal jest offline