- Edyta nie żyje - wzruszył ramionami i zdecydował się na szczerość. - Zabiłem ją w tamtej wizji, bo tylko to mogło pozwolić mi na opuszczenie tamtego miejsca. Zanim mnie tu przerzuciło, pamiętam, że najpierw wrzuciłem ją do studni w tej sennej marze, a potem zobaczyłem, że w prawdziwym świecie ktoś powiesił ją na zewnątrz. Raczej nie ja, ale kto wie. Natomiast ty, śmierdzielu, nie ustosunkowałeś się do moich słów. Jesteś sługą Mrocznych Potęg, powiedział mi o tym twór twoich własnych wspomnień. Nie zamierzam stać w jednym pomieszczeniu z żywym bluźniercą, na Sigmara! - wstał i solidnie już podjudzony przez czarnoksiężnika, wykonał krok w przód, chcąc ruszyć w jego stronę i nadszczerbić mu mieczem łeb.