Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2016, 21:08   #49
Gerappa92
 
Gerappa92's Avatar
 
Reputacja: 1 Gerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwu
Po modlitwie czas na spowiedź



Po odbytym posterunku, Ruppert miał jeszcze czas aby dospać. Niestety nie za bardzo mu to wychodziło. Przewracał się z boku na bok. Myślał o dniu, który minął. O tym, że znalazł się w przeklętej dziurze w której śmierdziało goblinami i śmiercią. O tym, że przeklęty demon odebrał mu wzrok. Wstał i ruszył do stołu. Zabrał się do zimnego już mięsiwa, które zostało z wczorajszej biesiady, aczkolwiek lepiej pasowało tu słowo stypa. Każdy coś opłakiwał. Chociaż niektórzy próbowali to ukryć, to Ruppert doskonale to wiedział. Tylko, że on stracił już coś na tym świecie, szybciej niż inni. Zatracił swój wzrok. Mimo to zauważył, że ktoś jeszcze wstał tak wcześnie jak on. Po ruchach domyślił się, że to stary kapłan Geoffry. Zabierał się właśnie do modlitwy. Ruppert z ciekawości wytężył słuch. Sam z bogami był raczej na bakier. Nie kojarzył, który bóg wspiera okradanie i plądrowanie pradawnych grobowców i ukrytych jaskiń. Skoro jednak jakiś bóg odebrał mu wzrok to może inny jest wstanie mu go oddać?
- Przepraszam wielebny. - Zwrócił się uprzejmie Ruppert do kapłana gdy wydawało mu się, że skończył już swój rytuał. - Twoje modlitwy… Do kogo je składacie kapłanie?
- Do łaskawej matki żywicielki Floanri - powiedział kapłan spoglądając pogodnie na łotra.
- Czyli bogowie, których znamy ze starego świata są nadal przy nas? To dobra nowina. - Przyznał z ulgą Ruppert. - Nie mogę przestać myśleć dlaczego nas to spotkało. Czy kapłan ma na to jakieś wyjaśnienie?
- Niestety, są rzeczy, których nawet taki stary pryk jak ja nie wie - zażartował. - Któż inny niż Bogowie znają odpowiedź? Być może przyjdzie dzień, w którym poznamy prawdę. A być może przyjdą następne pokolenia i nikt już nie będzie zawracał sobie głowy Starym Światem, a odpowiedź o przyczynie jego zniszczenia nigdy się nie odnajdzie. Nie zadręczaj się chłopcze. To co się stało, nie może zostać już cofnięte, dlatego musimy skupić się na przyszłości.
- Czy na pewno nie da się już niczego cofnąć? - Spytał rozczarowany Ruppert. - Wydaję się że stary świat przepadł bezpowrotnie. To wydaję się pozbawione nadzieji. Widziałem jednak kapłanie jak wczoraj stworzyłeś żywność z niczego. Chciałem zapytać… Mój wzrok pogorszył się znacząco. Kiedyś widziałem jak sokół a teraz… Wszystko jest zamazane. Może Bogini Floanri mogłaby mi pomóc cofnąć to co się stało?
- Pozwól mi się przyjrzeć - powiedział Goffrey, po czym chwycił delikatnie chłopaka za brodę i uniósł ją tak, by mógł dokładnie przyjrzeć się jego oczom. Pogodny wygląd kapłana nagle rozmył się, a jego twarz pokryło zmartwienie. - Przykro mi, ale to nie jest coś, na co mogłaby zaradzić moja magia… Kiedy byłem jeszcze młody i dopiero rozpoczynałem swoją kapłańską drogę, pobierałem nauki u pewnego kleryka, którego oczy podobnie jak tobie pokryły się “mgłą”. Nawet wtedy żaden inny kapłan nie mógł nic na to poradzić. Chociaż… Wtedy był to po prostu efekt starości, a ty wciąż jesteś młodzieńcem… Czy to przyszło z dnia na dzień, czy może stopniowo pogarszał ci się wzrok?
Ruppert trochę zaskoczony tym pytaniem zmieszał się trochę.
- Kapłanie, Twoja bogini nie byłaby ze mnie dumna. - Opuścił głowę skruszony. - W starym świecie tułałem się bez celu. Pragnąłem bogactw i luksusu, dlatego szukaliśmy z kompanami złota i pereł w różnych jaskiniach i grobowcach. Jednak nie robiliśmy nikomu krzywdy. Po co nieżywym bogactwa zakopane w ziemi? Niestety nie wszystkim się to podobało. Nie chcę o tym mówić… to miała być moja kara.
Kiedy słowa doszły w końcu do kapłana, jego twarz sposępniała.
- Zbezcześciłeś jakieś miejsce i naraziłeś się złym mocom - powiedział kapłan, a gniew w jego głosie sprawił, że Ruppert aż cofnął się o krok. - Chciwość to grzech. A utrata wzroku to twoja kara. Nie wiem czyj grobowiec obrabowałeś, tak więc nie będę w stanie powiedzieć ci nic o tej klątwie. Wiem jedynie, że kary za takie świętokradztwa bywają często znacznie gorsze niż osłabienie wzroku. A ich działanie trwać może od kilku dni, do nawet całej wieczności...
- Masz rację kapłanie. - Przyznał nieszczerze Ruppert, bo w głębi duszy przeklinał starego pierdziela za to, że ten go ocenia. Przeklęty demon manipuluję głupimi goblinami aby te zabijały niewinnych ludzi i to on Ruppert jest tym złym? No na pewno. - Jednak musi być na to jakaś rada. Proszę powiedz jak odkupić swój wzrok u bogów?
- Tylko ten, który ci go odebrał może go zwrócić - odpowiedział kapłan.
- No to przesrane… - Skwitował słowa kapłana Ruppert. Już nawet nie patrzył na jego reakcję. Podupadł na duchu. Miał nadzieję, że staruszek mu pomoże ale nic z tego…
- Nie trać nadziei - po krótkiej chwili milczenia odezwał się kapłan. - Klątwy rzadko kiedy są wieczne. Kilka dni, tygodni, może miesięcy i być może twoja ślepota zniknie.
- Obyś miał rację kapłanie, chociaż wiesz czyją matką jest nadzieja. Dziękuję i nie przeszkadzam już dłużej. - Po tych słowach Ruppert odszedł od kapłana.
Słońce na zewnątrz wkradało się ukradkiem do środka. Łotrzyk nie bardzo wiedział co ze sobą zrobić więc zaczął krzątać się po jaskini. Zebrał swoje łachmany. Zabrał też linę pozostawioną przez gobliny, które tu niegdyś bytowały. Wziął również kawałek dziczyzny. Miał nadzieję, że nikt się nie obrazi. Zresztą zrobił to tak, że pewnie nikt nie zauważył. Następnie wyszedł z jaskini by znaleźć jakieś dobre miejsce na pułapkę, w którą wpadnie jakiś zwierz.
Ruppert nie był mistrzem w tropieniu, szczerze to kompletnie się na tym nie znał ale starał się znaleźć takie miejsce, które było wydeptane przez zwierzęta. Gdy już wybrał stosowne miejsce zaczął rozglądać się za jakimś młodym drzewkiem, aczkolwiek sięgającym zdecydowanie wyżej niż on. Na szczęście znalazła się stosowna brzózka. Chłopak ociosał ją z gałęzi swoim, krótkim mieczem. Do czubka przywiązał linę, na końcu, której zrobił pętle. Drzewko zagiął i całość misternie ustawił zaledwie przy pomocy kilku patyków. Na końcu zostawił przynęte. Po skończonej pracy usiadł na kamieniu zadowolony z siebie. Długo tak siedział i napawał się swym dziełem wspominając dobre czasy, kiedy to nie jedna pułapka prawie urwała mu jajca.

Nagle zauważył przebiegającą małą czarownicę. Niech to szlag, pomyślał Ruppert. Pewnie zwabiła jakiegoś demona albo inne czarne moce. No ale nie pora teraz była na dumanie. Łotrzyk, ruszył za nią ukradkiem. Zauważył, że biegnie w kierunku jaskini więc nie spieszył się szczególnie. Gdy doszedł na miejsce zauważył jak wiedźma wybiega z jaskini w towarzystwie kilku mężczyzn. Żaden dzień nie mógł obyć się bez atrakcji. Żadna atrakcja nie mogła obyć się bez Rupperta. Ten zaczekał chwilę za drzewem. Kiedy byli już dość daleko ruszył za nimi by sprawdzić co się stało.

 
__________________
"Rzeczą ważniejszą od wiedzy jest wyobraźnia."
Albert Einstein
Gerappa92 jest offline