Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2007, 23:10   #21
Stalker
 
Reputacja: 1 Stalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodze
CoÅ› siÄ™ zmienia.
* * * * *

Ukołysany tymi głosami zasnął w końcu na podłodze.
Rankiem obudził się w dziwnym położeniu i nie całkiem wypoczęty. Trzeba było iść do szkoły. Było już późno: 6:42, kiedy sie obudził. W 20 minut musiał zrobić wszystko co zwykle zajmuje mu 40. Wszamał coś, dokładnie się umył zimną wodą, jak zwykle, ubrał się nie zapominając poprzeklinać odrobiną strój szkolny Nazaretu i wyszedł z domu. Kilka kroków od furtki zatrzymał się. Usłyszał coś. Jakiś chrapliwy głos mówiący coś w stylu : Jak boli... Jak strasznie boli.... Rozejrzał się. Obok stała jego matka, z którą już zdążył się pogodzić i patrzyła z rozbawieniem na jego niewątpliwie głupią minę. Nie poruszała ustami, więc nie mogła być źródłem dźwięku. Głupieje do reszty pomyślał i wsiadł do samochodu.

Przez resztę tygodnia praktycznie nic sie nie działo. Wstawał rano, szedł do szkoły, wracał,odrabiał lekcje, albo i nie, rozmawiał z kumplami, jeźdźił na rowerze, itp. Nic nadzwyczajnego.
Przynajmniej do soboty.

Wstał bardzo późno. Około 11:00, co praktycznie mu sie nie zdarzało. Podszedł do okna, wyjrzał na zewnątrz i został brutalnie sprowadzony na ziemię z cudownej krainy snów. Śniło mu się, że żyje gdzie indziej, jest kim innym, w ogóle że nie ma ze sobą nic wspólnego. Coż. Rozczarował się ujrzawszy swoje odbicie w oknie. Cholera, jak ja siebie nienawidzę... Po kwadransie filozoficznych rozważań na tematy różne i jeszcze różniejsze ubrał się, przegryzł coś i postanowił obejrzeć sobie las z przeciwnej strony okna niż przed chwilą. Naprzeciwko jego domu rósł las tak piękny o tej porze roku, jakiego nigdzie indziej nie widział. Zbiegł z górki i po zawilcach oraz bluszczech wyściełających każdy centymetr( kwadratowy, żeby nie było) podłoża pokicał nad rzeczkę.

Przysiadłszy na pieńku zaglądał do wody podglądając rybki. Kiedy mrugnął, przed oczami zabłysła mu iskierka. Iskierka tak idealnie biała, że wydała mu się przywidzeniem. Zamknął na chwilę oczy. Iskierka nadal tam była. Jakby tego było mało, nie była już sama. Otworzył oczy i w miejscach iskierek zobaczył rybki. Rybki jak rybki. Problem w tym, że się na niego gapiły. Co jest? pomyślał. Jakim prawem i sposobem patrzą na mnie i nie uciekają? Włożył rękę do wody. Rybki rozpierzchły się. Powaliło cię!?usłyszał. Tak go to zaskoczyło, że przechylił się do przodu. A tam była rzeka. Wstając i otrząsając się z wody myślał bardzo intensywnie. Poczuł, że tej nocy coś się zmieniło. Nigdy wcześniej nie gadał z rybkami.

Zamknął oczy i dostrzegł wokół siebie całkiem sporo takich iskierek. Mimo wszystko było ich mniej niż drzew w lesie wkoło. Kiedy wytężył zmysły usłyszał szepty. Rozumiał słowa. Słyszał o czym rozmawiały iskierki. Podsłuchał rozmowę dwóch drzew. Mówiły o wichrze, który tej nocy połamał im gałązki, a niektórzy z ich krewnych są nawet ciężko ranni. Potrafił wyczuć emocje w tych niesamowitych głosach. Smutek, żal, gniew i znużenie. Jednocześnie. Podzedł do jakiegoś wielkiego dębu, zamknął oczy i za zdumieniem stwierdził, że nie widzi jego iskierki. A pozostałe zaczynają zanikać. Ej! Co jest? Nie uciekajcie! To jest niesamowite, chce porozmawiać! Iskierki znikły do reszty. Las ucichł. Stalker zrezygnował. Co to było? Wydawało mi się? Niee. Coś się we mnie zmieniło. Tak... nagle... Poczuł nagłe osłabienie. Upadł na porośniętą często i gęsto ziemię. Doczołgał się jakoś do swojego podwórka stosując technikę czołganio-kucanio-wleczenia i walnął się na środku trawnika. Odpocznę chwilę. Taki ładny dzień. Nie za ciepło. Nie spieszy mi się. I zasnął...
 
__________________
Chciałeś dać swego Boga innym, choć tego nie chcieli.
Żyli w zgodzie, spokoju, swego Boga już mieli...
Stalker jest offline