Kapłanka grzecznie stała pod wejściem nie chcąc wpychać się na siłę, do i tak przepełnionego ponad miarę, sklepiku. Podczas marszu za wiele nie mówiła, nie czując się dostatecznie pewnie by swobodnie zawierać głos w drużynie. Nie mając za wiele do roboty, przyglądała się więc z nienachalnym zaciekawieniem elfowi.
Wytrzymała w milczeniu całkiem długo, w końcu jednak nie wytrzymała i za którymś razem, gdy spojrzenia ich obu, ponownie się spotkały, zapytała:
- Dobrze zrozumiałam, że ty też nie należysz do “drużyny”? - mówiła we wspólnym, z lekkim, acz miękkim akcentem.
- Uchowajcie bogowie - Marduk uśmiechnął się i poruszył lekko ręką w geście wesołości, na elfią modłę subtelnie okazując rozbawienie równe temu, które człowiek sygnalizowałby gromkim śmiechem. - Poratowałem Slidara, Jorisa i… Piąchę… gdy dojrzałem ich na trakcie w potrzebie. Ale przyznaję, wstępnie zadeklarowałem że pomogę im odbić z rąk goblinów Gundrena - ich kompana z krasnoludzkiej rasy. Jestem Marduk - położył dłoń na sercu i ukłonił się uprzejmie kapłance na sposób swego ludu.
Teraz on przyjrzał się A’Tel’Quessir. W przeciwieństwie do Anny wydawała się lepiej przygotowana do walki - a przynajmniej do walki wręcz, twarzą w twarz. Jej buzia budziła sympatię, a symbol Selune na szyi wzmagał jego pozytywne wrażenie.
- Jak to się stało że poczułaś powołanie do służby Srebrnej Pani, jeśli wolno mi wiedzieć? - zapytał łagodnie i z uśmiechem. - Czy w tych stronach to popularne wyznanie? Jeśli mogę też zaproponować, zaprowadzisz mnie do świątyni Tymory i kapłanki opiekującej się przybytkiem?
Półelfka skinęła nieznacznie głową, prawdopodobnie, w geście przywitania. Była rozluźniona i uśmiechnięta, gotowa do konwersacji.
-Torikha… miło mi cię poznać. - odpowiedziała z niewymuszoną grzecznością w głosie, choć jej twarz, z każdym słowem elfa, stawała się co raz bardziej kamienna i neutralna, jakby założyła nań maskę lub jej osoba została w jakiś sposób obrażona, lecz wychowanie nie pozwalało jej zrugać rozmówcy.
-Powiedzmy, że było to powołanie. - spoglądając na drzwi przybytku, odwróciła się weń plecami i ruszyła przed siebie. - Nie wiem czy moja Pani jest “popularna”, nie pochodzę stąd. Przybyłam z misją. - Melune odwróciła się do Marduka, jej oczy były uśmiechnięte, a brwi wesoło poruszyły się dwa razy. - Chodź zaprowadzę cię do siostry Garaele.
__________________ "Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab" |