Wcześniej
-Jaka szkoda, że nie znamy czaru, który może sprawić, że wszyscy się dogadają, prawda? - Anna szepnęła do nieznajomego jej Elfa, do którego prześlizgnęła się, w czasie gdy Joris i dwie krasnoludzice “wymieniali poglądy”. -[i]Anna, miło mi./i] - Wyciągnęła rękę w powitalnym geście.
- Jestem Marduk - jasnowłosy elf ujął jej dłoń i uścisnął na sposób ludzi, pilnując się by miarkować siłę. Zaczynał się przyzwyczajać do takiego pozdrowienia. - Mi również jest miło - uśmiechnął się. Po pierwszym szoku jakiego doznał na kontynencie, szybko się oswajał z realiami, nawet z tym jak krótko w porównaniu z jego rasą żyją ludzie czy nawet krasnoludowie. Już miał palnąć że istnieją różne czary wpływające na umysł ale w porę ugryzł się w język, domyślając się że Annie nie chodzi o wykład. Była ładna, może nawet piękna wśród ludzi w specyficzny, pełen witalności właściwej okrągłouchym sposób, odmienny od urody Tel’Quessir. Wielu z jego ludu nazywało go “wulgarnym”, ale Marduk z pewnych względów nie był aż takim estetą.
- Miejmy nadzieję że sama rozmowa wystarczy, z braku czarów - uśmiechał się do dziewczyny, nie zwracając uwagi na resztę - A znasz jakieś, Anno?
-
Jestem tylko skromna adeptką, znam kilka prostych czarów, nic wielkiego. - Anna spuściła wzrok, onieśmielona. -
Znam tylko kilka prostych czarów, głównie do ratowania swojej skóry z kłopotów….żadna ze mnie wojowniczka. - Wyjaśniła pośpiesznie. -
Za to ty wyglądasz na kogoś, kto ma w tej kwestii sporo do pokazania. W tej i w innych.
Marduk poczuł jak podstępna hydra pychy w jego duszy unosi łby i rozpala mu policzki nagłym rumieńcem. OCZYWIŚCIE że był znakomitym wojownikiem, to było naturalne biorąc pod uwagę dzieje jego rodu i zdobytą sławę. Nawet ta ludzka dziewczyna, nie znając go, to wyczuła. A przecież wśród przodków mógł wymienić tak znamienite imiona jak…
I wtedy przyszło otrzeźwienie, jakby kto chlusnął mu w twarz lodowatą wodą. Właśnie takie zadufanie było przyczyną jego upadku - upadku na własne życzenie, wstydu i zesłania, bo było to zesłanie, w jakiekolwiek słowa ubrałaby to Królowa czy Olithir.
Młodzik milczał przez chwilę, rozpamiętując z goryczą wypadki które sprawiły że znalazł się tutaj - na środku traktu, odziany niczym plebejusz, bez nawet jednego służącego na podorędziu. Wreszcie jednak zdławił emocje i podniósł na Annę oczy.
- Nie mów tak, proszę - odezwał się z wymuszonym uśmiechem. - Dopiero uczę się fechtunku, jak i umiejętności zdatnych w życiu… chociażby w podróży - uśmiechnął się już bardziej naturalnie. - To zaś, że “znasz kilka prostych czarów” z całą pewnością stawia cię zdecydowanie wyżej pod względem wykształcenia niż… cóż, podejrzewam że niemal każdą znaną ci osobę. A biorąc pod uwagę twą młodość zapewne wszystko jeszcze przed tobą. Opowiesz mi o sobie, o tym gdzie uczyłaś się magii, no i jak to się stało że wraz z nimi trafiłaś na gobliny? - skinieniem wskazał Jorisa i pozostałe osoby.
-
Oh tylko tak mówisz. - Anna próbowała nie dać po sobie poznać, że się rumieni pod wpływem tylu pochlebstw. -
Jestem zaledwie skromna adeptką, która zabrała się w drogę przez te niebezpieczne góry z drużyną. No i po tym porwaniu jakoś tak...zostałam. No przecież nie mogę opuścić kogoś, kto okazał mi taką dobroć jak pan Rockseeker, prawda? - Westchnęła. -
Gdyby tylko wszyscy się tyle nie kłócili, pewnie już dawno byśmy go uratowali.
- A dokąd zmierzała taka piękna, ale i nader skromna adeptka? - zapytał żartobliwie coraz bardziej rozbawiony Marduk, ignorując kłócących się na rzecz podziwiania rumieńców Anny.
-
P-piękna? - Oczy Anny rozszerzyły się z zaskoczenia. -
Tylko tak mówisz. Nie umywam się przecież do Elfich piękności, których bezlik musiałeś widzieć - Machnęła ręką nerwowo, próbując udawać, że lekceważy to pochlebstwo. Niezbyt jej to wyszło.
Słoneczny elf milczał przez chwilę, błądząc spojrzeniem po jej buzi.
- Staram się mieć otwarty umysł, Anno. A jestem też pewien że niejeden mężczyzna sławi twą urodę.
-
Proszę, przestań, cała się zaraz zarumienię. - Anna pokręciła głową w słodki, lekko zalotny sposób. -
Ktoś tak szarmancki i pełen klasy bardzo przydałby się w tej drużynie. - Powiedziała, biorąc go pod ramię. -
Zdecydowanie chcę cię bliżej poznać. - Uniosła spojrzenie w górę, by spojrzeć mu w oczy i posłała piękny uśmiech. Miał prawo być onieśmielony jej zachowaniem. Chłopak jednak tylko zaśmiał się na taką poufałość - nie był do czegoś takiego przyzwyczajony, nie na pierwszej randce! Podobała mu się ta bezceremonialność, była egzotyczna! Przycisnął lekko rękę Anny.
- Może będzie okazja... - powiedział z tajemniczym uśmiechem.
Zerknął na pozostałych.
- A jak ci się udało zbiec przed goblinami? Ścigały cię?
I na te słowa dobry humor dziewczyny rozwiał się. Spuściła głowę.
-
Poszłam z pannami krasnoludzicami. - Przyznała, nie próbując nawet zamaskować wstydu w głosie. -
Myślałam,że ratując pania Piąchę Joris naraża nas wszystkich na śmierć. Myliłam się i teraz się wstydzę tego. - Spojrzała ponownie na Elfa. -
Nie doszło by do tego, gdyby ktoś nami sprawnie dowodził, ktoś inteligenty, opanowany i charyzmatyczny. - Spojrzała na Elfa znacząco.
- Nic dziwnego że jeszcze są pannami - Marduk mruknął sam do siebie, usiłując puścić mimo uszu ostatnie słowa magiczki, bowiem dosłownie czuł jak na powrót budzą w nim ambicję i pychę. Odetchnął kilka razy nim wziął emocje pod kontrolę.
- Chętnie się przekonam kim są ci cali porywacze, na czele z Czarnym Pająkiem…
- Obyśmy to my zaskoczyli ich, a nie oni nas - Slidar nieoczekiwanie wtrącił się do rozmowy, rozwiewając atmosferę flirtu. Dalszą podróż odbyli w milczeniu.
Teraz
Anna patrzyła jak Marduk odchodzi z kapłanką Selune, będac z nią w wyraźnej komitywie. Zmierzyła ich stalowym wzrokiem a potem poszła w swoją stronę. Znaleźć sklep z bronią i kupić więcej bełtów do kuszy.