Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2016, 19:29   #50
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Xandros spał dobrze. Od dłuższego czasu nie miał możliwości odpocząć a naprawdę mu się to należało. Noc minęła spokojnie, wiec wypoczęty Xandros postanowił postudiować nieco swoją magiczną księgę. Tubus ze zwojami zawierał nieco wymięte, ale praktycznie zapakowane zwoje z drobno zapisaną wiedzą magiczną. Siadł w jaskini przy stole i skubiąc śniadanie przyswajał nowe zaklęcie. Interesowało go, czy naszyjnik znaleziony wczorajszego dnia przy hobgoblinie był magiczny. Ostrożnie, czubkiem sztyletu położył go na stole, po czym odprawił krótki rytuał poznania. Po kilku chwilach wzmożonego skupienia oraz magicznych inkantacji, elf ze zdziwieniem odkrył, że naszyjnik nie kryje w sobie żadnej mocy. Była to jedynie ładna i z pewnością droga ozdóbka.
Xandros obracał w palcach hobgoblińską własność, przez chwilę podziwiając grę światła na ściankach wprawionego w naszyjnik kamienia. Elf uśmiechnął się, zamyślając oddać go….no właśnie. Komu? Najpewniej najładniej wyglądałby na jakiejś ładnej, elfiej dziewczynie, podkreślając głębię jej oczu i pięknie uzupełniając jej strój. Ozdoba iście szlachecka. Niestety, Xandros niespecjalnie dostrzegał osoby w swoim otoczeniu warte obdarowania tak znakomitą ozdobą. Choć z drugiej strony, być może taką ozdobę powinna nosić nie najpiękniejsza lub najlepiej urodzona…..a najbardziej pospolita jak tylko się da?
Elf złapał się znów na pokusie ulegania swoim kaprysom, więc tylko parsknął śmiechem i schował medalion z powrotem do sakiewki by nie kusił go już więcej i nie wywoływał głupich i małostkowych pomysłów. Tymczasem podszedł do starszego kapłana, aby pomógł mu zająć się wczorajszymi ranami
- Cierpię z powodu ran zadanego strzałą goblinów. Czy mógłbyś zerknąć fachowym okiem? - Xandros grzecznie poprosił człowieka o pomoc.
Staruszek pokiwał głową i spojrzał na pozostawioną przez strzałę ranę na plecach elfa.
- Okropna rana - powiedział, a chwilę później Xandros poczuł jak kapłan kładzie dłoń na jego plecach. - Zaraz nie będzie po niej nawet śladu.
Po tych słowach elf poczuł ciepło emanujące z dłoni kapłana, a jego rana zaczęła się zasklepiać. Minęła chwila i nie pozostała po niej nawet blizna.*
- Dziękuję. Nawet nie wiesz, jaka to ulga - Xandros wyginał się próbując rozćwiczyć nieco mięśnie, które wczorajszej nocy tak go bolały.
-Dziwne….oni wciąż nas słuchają? Bogowie? Myślałem, że przepadli wraz z naszym światem….. - spojrzał pytająco na kapłana*
- Nie tak łatwo pozbyć się Bogów - powiedział wesoło Geoffry, jednak szybko spoważniał. - Ale niestety nie są oni tak blisko nas jak przedtem. Ich moc sięga do nas, jednak jest ona nieporównywalnie słabsza niż w Starym Świecie. Szczerze wątpię, czy silniejsze zaklęcia zadziałałyby tu…
- Jeśli bogowie słuchają, jest nadzieja… - mruknął Xandros i jeszcze raz podziękował za opatrzenie rany.

Widząc, że większość osób poszła zająć się jakimiś sprawami. Elf zabrał się za strzały, uwalniając znaczną część goblińskich strzał z grotów i opierzenia.Wpierw pozbawił strzały grotów. Część była przyklejona byle jak, część przywiązana jakimś rzemieniem, a część po prostu wbita w promień. Nie było to jakimś wybitnie trudnym zadaniem ,ale nieco czasu należało na to poświęcić. Następnie należało uzyskać jak najwięcej piór z lotek strzał goblińskich. Delikatnie, aby nie uszkodzić poodcinał lotkę po lotce, co było robotą zarówno żmudną, jak i delikatną Potem poszedł do zagajnika aby przygotować nowe, dłuższe promienie. Drewna na szczęście nie brakowało - świerki i sosenki z ładnymi, prostymi gałęziami stanowiły doskonały materiał na długie strzały.
W zagajniku widział krzątającego się Rupperta, majstrującego jakąś pułapkę. Chwilę poobserwował wysiłki człowieka, ale nie przeszkadzał mu, wyrównując nożem promień za promieniem. Na koniec należało przygotować klej do lotek, co było zadaniem o wiele przyjemniejszym od siedzenia z nożem nad strzałami. Elf przespacerował się po zagajniku, zbierając grudki żywicy ze świerków które następnie podgrzał chwilę na płaskim kamieniu nad ogniskiem w jaskini. Lekko roztopioną miksturę zmieszał z rozkruszonym pod ostrzem noża kawałkiem zwęglonego drzewa z ogniska, tworząc półpłynny klej żywiczny.
Ponownie wyszedł z tym na dwór i dokończył klejenie strzał, starając się zachować proporcję pomiędzy nieco krótszymi strzałami do krótszych łuków, a dłuższymi strzałami do polowań. Nie dane mu było jednak dokończyć rozpoczętej pracy, bo przed jaskinię wpadła dziewczyna-czarodziejka.....
 
Asmodian jest offline