Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-09-2016, 08:47   #37
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Przyjaźń między narodami została, jak by to ująć, zadzierzgnięta. Apetyczna Kunegunde wzięła sprawy w swoje ręce, a i dłonie tileańczyka nie próżnowały, a miały dużo do roboty, bo natura hojnie wynagrodziła dziewczynę bujnymi kształtami. Wzajemne poznawanie swoich ciał rękoma jedynie pobudziły ich apetyty na więcej i wkrótce przenieśli się na łóżko zrzucając krępujące ich namiętność szaty. Przyjaźń została pogłębiona z iście południowym temperamentem Marko, ku zadowoleniu stirlandzkiej piękności. Wspólny taniec miłości obu nagich ciał trwał. Chciałoby się rzec „trwaj chwilo, trwaj, jesteś taka piękna”. Wszystko jednak ma swój koniec. Na korzyść Marko należałoby jednak nadmienić, że poczekał, aby ten koniec był wspólny.
Za co został wynagrodzony tym, że Kunegunde została z nim dłużej, tak że mógł zasnąć ogrzewany nie tylko kocami, ale i rozgrzanym ciałem dziewczyny.

Śniła mu się Tilea. Wędrował wśród złotych pół i zielonych winnic. Słoneczko miło przygrzewało, a on miał ze sobą butlę z chianti i zawiniątko z pysznym parmezanem i małymi, słodkimi pomidorkami. Raj na ziemi. Naprzeciwko szła piękna tileańska dziewczyna prowadząca osiołka i uśmiechała się do niego. Marko odpowiedział uśmiechem, już chciał zgadać, gdy osiołek zaczął się śmiać, a właściwie ryczeć i to ryczeć coraz głośniej i głośniej. Bydle nie chciało przestać, więc Marko zasadził mu kopa pod ogon, na co zwierzak wierzgnął i kopnął Venturiniego w brzuch. Marko się obudził i gwałtownie usiadł. Do jego zaspanego umysłu wdarł się z całą mocą kobiecy krzyk. Kunegunde zerwała się i pospiesznie zaczęła ubierać. Marko westchnął i poszedł w jej ślady.

Trochę mu to zajęło. Gdy wreszcie skończył, był chyba jednym z ostatnich, który zbiegł na dół. Poprawiając jeszcze rynsztunek. Kolejny krzyk wywabił wszystkich na zewnątrz. Na szczęście nie padało, ale mróz był siarczysty. Z tym większą siłą odczuł to Marko, bo dopiero co grzał się w pościeli.
- Merda. – zaklął z cicha podążając za sierżantem i resztą do chaty, z której słychać było krzyki.
Widok zakrwawionej kobiety i jej zmasakrowanego męża przyjemny wprawdzie nie był, ale nie zrobił na Marko większego wrażenia. Nic co skrywało ciało ludzkie nie było obce tileańczykowi.
- Nogę zabrał. Nie ma bata, żeby nie było śladów na śniegu. – stwierdził ładując kuszę.
- Popatrzcie na to z lepszej strony. Przynajmniej nie musimy go daleko szukać.
Marko rozejrzał się w poszukiwaniu krwi na śniegu.
- Lepiej się nie rozdzielajmy, jest szybki i silny. – mruknął do towarzyszy.
 
Tom Atos jest offline