Wątek: Cienie [+18]
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-09-2016, 21:15   #34
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
- Szkodzić możecie tylko sami sobie, a jeśli będziecie chcieli porozmawiać z kimś takim, jak ja… dostaniecie taką okazję. To wszystko - mówiąc to, otworzył szeroko ramiona, niemal, jakby za chwilę miał objąć całą grupę, co raczej nie byłoby przyjemnym doświadczeniem - jest prawdziwe. Na swój sposób. Jesteście błogosławieni, że wzięto was do tej gry. Na waszym miejscu zacząłbym doceniać ten prezent. I zaczął dostrzegać wskazówki, które rzucane są dla was i pomogą w spełnieniu.
Istota umilkła i kiedy już można było się spodziewać, że skończyła, dodała:
- A Larry? Larry jest…no tam gdzie wy. Reszta skończyła, w taki czy inny sposób.
Apostoł przeniósł spojrzenie na plecy Jaydena, w tym samym momencie jego oczy rozjarzyły się tym swoim mdłym, widmowym blaskiem.
- A ty uważaj. Nie lubię cię. Nie lubię takich… ślepych zer. Nie widzisz nic, nie doceniasz nic. - Apostoł prychnął, choć zdecydowanie nie dodało mu to godności, bo brzmiało jak wrzucony kamyk do pustej studni. - I nie wiesz co to szaleństwo. Jeszcze.

Maya przypatrywała się dłuższą chwilę fretce, by nagle przenieść wzrok na odchodzącą parę. Sama wcześniej powoli kierując się w stronę drzwi teraz stanęła.
- Zaczekajcie - powiedziała dość głośno. - Kim jesteście? Skąd jesteście? Jeśli jesteście prawdziwi… - dodała nieco zrozpaczonym tonem głosu - … może powinniśmy… pomóc sobie nawzajem. Nie zrobimy tego jeśli każdy teraz stąd po prostu wyjdzie.
- I tak czeka nas wspólna droga - odparł Will, kierując się w stronę drzwi. - Możemy porozmawiać po drodze. A co do prawdziwości, to trudno tak od razu orzec. Z pewnością każdy powie, że jest prawdziwy. Gorzej będzie z weryfikacją tej opinii.

Sam popatrzyła na fretkę i uniosła brwi dość wysoko. Spodziewała się prędzej białego królika, albo czegoś takiego… Jak w książkach. A nie fretki. Zerknęła na Apostoła. Przemyślała wszystko co usłyszała. Nie podobało jej się to wcale. Zanders popatrzyła po swoich ‘towarzyszach gry’. To było niedorzeczne… Uspokoiła się już jednak po tej scenie w pokoju dziecięcym, więc znów była zaciekawiona. Nadal jednak nie czuła potrzeby odzywania się. Ruszyła jednak za fretką, uważając, by nie potknąć w tych butach na obcasie.
- Was chyba posrało, że się tym zainteresowaliście... - mruknął do siebie Jayden, kręcąc głową. - A my to się chyba zgadzamy - odparł obojętnie, poświęcając tylko jedno spojrzenie na Apostoła.
Nie czekając na nikogo, zwłaszcza na przewodnictwo jakiegoś futrzaka, ruszył w stronę wskazanych wcześniej drzwi, nie puszczając ani na moment ręki Teksanki.


Maya skinęła krótko głową patrząc na Willa. Popatrzywszy krótko po innych ruszyła powoli we “wspólną drogę” podczas której mogli porozmawiać.

Melisa za to przyglądała się mechanikowi, nieco zbita z tropu. Jeszcze sekundę temu cała była spięta w obawie, że na słowa zbroi Jayden zrobi coś nieprzewidywalnego, coś jak rozbicie szyby wtedy w łazience, że będzie się chciał rzucić na tego Apostoła. Jay jednak odpuścił. Choć na chwilę Melissa odetchnęła z ulgą.
- Jay, będzie dobrze. Damy radę... Jakoś sobie poradzimy - mruknęła niby chcąc go pocieszyć, choć po jej minie widać było, że sama jeszcze nie jest co do własnych słów przekonana. Chcąc odwrócić zagubione spojrzenie, Lisa rozejrzała się za futrzakiem, który pojawił się znikąd.

Will nic już nie mówiąc, ruszył w stronę drzwi. Nie miał już żadnych pytań do Apostoła, a na dodatek ten ostatni nie wyglądał na zbyt cierpliwego osobnika.
Nie mówiąc już o tym, że nie chciał zostawiać siostry samej, a jeszcze bardziej pod opieką zbyt nerwowego Jaya.

To wszystko było dziwne, cholernie dziwne. Na tyle, by doprowadzić J.J. do sytuacji, w której nie wiedziała czy i co powiedzieć. A to jej się zdarzało nieczęsto. Wyrwanie z osłupienia trochę jej zajęło. Na tyle długo, że futrzany przewodnik i trójka “graczy” zdążyli już odejść dość daleko.

- Kurwa! - skomentowała dosadnie kobieta, po czym popędziła za resztą. Jakoś nie chciała zostać tu sama.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline