Dalsza wędrówka przebiegała spokojnie, ale nim dotarli do kolejnej wioski dobiegający z oddali stukot kopyt postawił w stan gotowości obie najemniczki.
- Czterech, pięciu - wysunęła przypuszczenie Aria.
Prawdopodobnie nie byli to rozbójnicy, bo ci zwykle nie byli tacy bezczelni, ale kto wiedział, co mogło drzemać w ludzkiej duszy.
Jeźdźcy okazali się uzbrojonymi po zęby mężczyznami. Cała szóstka (Aria pomyliła się tylko o jedną osobę) przyodziana była w przypominające mundury, kaftany - granatowe, zdobione czerwienią.
Jadący na czele blondyn obrzucił całą trójkę mało sympatycznym spojrzeniem. Może to jednak był tylko taki jego urok, bowiem głos miał całkiem przyjemny.
- Diego Horstein - przedstawił się. - Z Sevmill. - Wymienił nazwę jednej z miejscowości, leżących przy drodze na do Owlcave. - W związku z pogłoskami o pojawieniu się bandytów patrolujemy szlak między Sevmill a Vawefall - powiedział. - Czy widzieliście coś niepokojącego?