Jacob, Gabinet Asmodeusza
Podjąłem decyzję, pomogę Modowi...
Gdy wszedłem do gabinetu Demona ujrzałem Lucyfera. W tym momencie uświadomiłem sobie, że to nie są porachunki między możnowładcami, tylko coś na wielką skale...
Akurat w trafiłem na przemowę Lucka. Wysłuchałem dokładnie, po czym postanowiłem, że się odezwę.
-Lucyferze, Asmodeuszu. Przepraszam za spóźnienie, kilka spraw na głowie miałem... Lucyferze, "tam" do dokładnie gdzie? Bo ziemia jest sporawa... A, i jeszcze jedno... Mamy pracować...- spojrzałem z politowaniem na pozostałych dwóch demonów-... i powstrzymać Antykreatora we trzech... Chyba przeliczasz nasze siły i umiejętności...
Czekając na odpowiedź, rozglądnąłem się po pomieszczeniu. Koleś w płaszczu jest miłośnikiem sztuki, a łysy? Pewnie siedział w jakimś buszu i polował na robaczki świętojańskie... No nic, team mam jak ze snu... koszmarnego, dajcie mi jeszcze kilka pierzastych a będę skakał pod niebiosa... |