Forgione zignorował napalonego na Saskię przechodnia i wraz z Francesciem rozpytali o drogę do siedziby kapłanów. Taszczenie towarów nie było wystarczająco dochodowe, nie miał też ochoty obijać przypadkowym ludziom mordy za niepewne pieniądze. A miał nadzieję na szybki i duży zarobek, by móc z Saskią odpoczywać przez jakiś miesiąc i się lepiej poznać. A glewia wraz z jackiem mieli sporą szansę na załapanie roboty w Zakonie Prawdy. Tak więc, ciągnąc za sobą łotrzyka zmultiplikowany glewia parł przez tłumy ignorowanych żebraków w stronę wymarzonych pracodawców.